niedopodniecony sadysta postanowił zarwać lachona po swojemu.
pozdro dla twórców równie niedowyżytych wyrostków zainspirowanych Piłą. Tytuł- Sadysta niczego sobie (przynajmniej ten polski), ale niestety lamerzy, którzy skazali mnie na obejrzenie tej kiszonej kapusty niewykorzystali potencjału drzemiącego w powyższym tytule. Tak więc film, który zapowiadał się ciekawą udręką sadystyczno masochistyczną stał się romansem widzianym oczyma frajera ubranego w fartuch rzeźnika.
Aha jeszcze jedno pytanie do twórców: Co to k.urwa miało być ?!