Też tak uważam.. Watek Jackoba i wilkołaków trochę się przeciąga i jak dla mnie jest ok, jednak nie wywołuje, aż takich emocji, które przychodzą wraz z pojawieniem się Alice ;] i później cała lawina wydarzeń ;D Ach.. xD
Szczerze? Nie do końca ^^' ale wywołuje dużo emocji. Płakałam, rzucałam wszystkim co było, obgryzałam paznokcie, zapominałam oddychać, mało śmiechu<nie to co w "Zmierzchu" :))> najbardziej mi jednak Edwarda brakowało :p końca nie pamiętam bo mi się juz w sumie te 3cześci zlały w jedną ciągłą historie :D
w tej części jest mało Edwarda. Ale dzięki temu książka może pokazać większą głębię ich uczuć, ich prawdziwą miłość. Przez to, że Edwarda jest tak mało, to jest go więcej - Bella ciągle słyszy jego głos, ciągle o nim myśli, nawet w pewnym momencie go widzi:P
Czasem miałam wrażenie że 3/4 tej książki to delirium Belli xD Ale właśnie dlatego mi się to podobało:) Zresztą każda miłość musi pocierpieć, żeby później było wspaniale:P Ta książka jest wg mnie lepsza od Zmierzchu - pokazuje w całości tę miłość. Poza tym jest napisana lepszym językiem:)
hm... w "KwN" byłam własciwie pewna uczuć Edwarda do Belli,ale niestety w "Zaćmieniu" troszkę w nie zwątpiłam ;] ale hm... racja- pokazało jednak,że się kochają... no i,że są uzależnieni od siebie ;) nie wiem czy,gdybym była Edwardem, potrafiła tak postąpić. Nawet w imię największej miłości i dla szczęscia mojego mężczyzny życia... Oznaka samolubności? ;> ; )