Słabiutka część, słabsza od pierwszej. Klimat niby wciąż podobny, wciąż trochę mozolne tempo. Niestety cierpi też na podobny problem co jedynka - to film dosłownie o niczym. Nie wprowadza nic odkrywczego, a dosłownie każdy wątek tu przerabiany wałkowany był w tak wielu filmach powstałych przed nim, że nie sposób je wymienić. Mam wrażenie, że warstwę treściową tego filmu można by streścić w kilka minut. Długość trwania wynosząca ponad 2 godziny tylko potęguje wrażenie merytorycznej pustki.
Film skupia się podobnie jak poprzednio na ukazaniu emocji i... "dynamiki" związku Edwarda z Bellą, ale te postaci są tak puste i mało interesujące, a do tego tak słabo zagrane, że film nie osiąga wyznaczonego przez siebie celu. A warstwa wizualna znów irytuje. Same zdjęcia są OK, ale mam na myśli efekty specjalne, jakich tu użyto. Ponaddźwiękowa wręcz prędkość biegających wampirów i ludzie, którzy tak ohydnie, bo nawet szybciej niż w ciągu jednej sekundy zamieniają się w wilki. Ugh...
Zakończenie zaś jest niesamowicie niemrawe. Film przynudza i usypia, a co najgorsze w końcówce nie jest w stanie tego zmienić. Poza tym, przewidywalność znów w pełnej krasie. Wiadomo też nawet mniej więcej, co się będzie działo w trójce. Bo przecież ta seria nie zaskakuje.
Podsumowując, druga część Sagi "Zmierzch" to kontynuacja tych samych patentów, które (nie) zagrały w jedynce plus ohydna charakteryzacja wampirów i wilkołaków.
Moja ocena: 3/10.
Cóż