Beznadziejny, drętwy, z okropną grą pseudo aktorów, którzy nie mając pojęcia o tym co robią, niszczą umysły naiwnym nastolatkom. Smutne.
Zgadzam się z przedmówczynią. Popieram jej stanowisko w tej sprawie. Takie filmy niszczą nastolatkom mózg, sprawiają, że wierzymy w to, że miłość polega na cierpieniu i krzywdzeniu innych dla ich dobra. A przecież wystarczyłaby jedna szczera rozmowa. Ja i moja dziewczyna tak właśnie robimy i zawsze dochodzimy do porozumienia. Film ten wyolbrzymia małe problemy. Robi z nich tragedię na skalę światową. To żałosne. Dziwić się, że tylu ludzi potem się zabija, jak ma taki wzór do naśladowania?
Ten cały Edzio to żaden wielki romantyk. Sekciarz i psychol, zwykłe egoista. Porzuca ukochaną, bo wierzy, że tak będzie lepiej dla nich wszystkich. Nie interesuje się nią, a potem chce się zabić, bo wierzy w jej śmierć. Żałosne. Bella wcale nie lepsza. Krzywdzi Jacoba, który zawsze był przy niej wtedy, kiedy go potrzebowała. Ona nie ma serca. Nie dziwię się, że Jacob zerwał na końcu przyjaźń z nią. Jacob zaś to postać tragiczna. Współczuję mu, bo sam kiedyś byłem jak on. Byłem w jego sytuacji i wiem, co on czuje. Ale filmy i książki ukazują go jako tego gorszego, tego, co najbardziej krzywdzi Bellę. To uwłaczające. Przecież on kochał. Miłość potrafi odebrać rozum. Ona złamała mu serce, a jednak i tak potem jej pomagał. Nie jednego nie byłoby stać nawet na tyle. To postać cudowna, a większość miłośników sagi woli Edzia-pedzia. Jakie to żałosne.
Film pochwala rasizm - czemu bowiem Alice nie widzi w swych wizjach "mieszańców"? Bo są gorsi. Mieszaniec to jak "szlama" w HP. Tylko, że Rowling napiętnowała rasizm jako zło, zaś Meyer pochwala go, albo przynajmniej ukazuje, że jest on normalny i trzeba się z nim pogodzić. Potępiam taki stosunek do życia! RASIZM to zło i należy z nim walczyć! Pamiętajmy przecież, że Jacob jest Indianinem, niemalże czarnym. Więc należy do rasy gorszej niż biały Edward. To jest po prostu CHORE!
Film ukazuje, że kto kocha, ten cierpi. Ja nie zgadzam się z tym. Miłość może być piękna, jeśli nie zapomnimy, że oprócz serca mamy też rozum, który każe nam rozróżniać dobro od zła.
Przy okazji w filmie nie podoba mi się przyłączenie Jake'a do bandy wilkołaków, żeby zdobyć status społeczny w jakieś grupie. To wada naszych czasów. Przyłączamy się do tych, którzy mają władzę. Oni mogą zachowywać się podle, lecz my będziemy do nich należeć, bo boimy się odtrącenia. To żałosne podejście do życia. Jeśli czegoś nie pochwalamy, nie możemy udawać, że jest inaczej. Jacob bał się odtrącenia, więc poniósł porażkę. Nawet on uległ fali uciekania w grupy bandyckie, by mieć bliskie mu osoby. Kpina. Ale prawda.
I jeszcze jedno - te pseudo-wilkołaki to w rzeczywistości zmiennokształtni. Tylko tacy mogą zmieniać się wtedy, kiedy chcą. No i wilkołaki nie mają regeneracji ciała. Mają je jedynie wampiry. Oczywiście w tym filmie nie. Żałosne.
Jacob przyłączył się do wilkołaków / zmiennokształtnych bo musiał, a nie dlatego, że chciał. Miał takie geny czy coś w tym rodzaju. On wręcz nie chciał. Nie pamiętam czy w filmie o tym było, ale w książce była o tym mowa.
Słabo znam książkę, to moja dziewczyna się tym fascynuje. Ale naprawdę, Jacob to moja ulubiona postać, a sama autorka traktuje go jak śmiecia, nie mówiąc już o innych bohaterach tego filmu. Sama Bella niby go lubi, niby kocha jak brata, a jednak..... też jakaś pogarda w niej do niego jest. To się czuję.
No cóz. Jacob był pełen życia, energii i miał dobre serce. Mimo odrzucenia przez Bellę nadal jej pomagał. Niestety był tylko biednym Indianinem i nie nadawał się na bohatera romansu. Nie miał praktycznie żadnych szans z bogatym, przystojnym i wykształconym Edwardem. Dlatego fanki w większości "kochają" Edwarda. Bella musiała wszystko, ale to absolutnie wszystko poświęcić dla Edwarda. To zły przykład dla nastolatek, które "w imię miłości" też poświęcą wszystko. Pani Meyer sprytnie zastrzegła, że miłość wampirów jest wieczna i że nie ma obawy o to, że Bella stanie się wampirem, a potem Edward ją odrzuci. Tylko, że w realnym życiu tak nie ma, a nastolatki niestety takiej wiedzy mogą nie posiadać.
Z całą stanowczością zgadzam się z Tobą. Edward według mnie to przewrażliwiony na punkcie nieśmiertelności romantyk, jednakże w bardzo mało pozytywnym tego słowa znaczeniu. Przypomina mi on nieco Wertera. Nie jeden raz pogrąża się w marazmie i zadumaniu. Choć ma moce, nie robi nic, by je wykorzystać dla dobra ludzi. Np. "Spiderman" jest piękny, bo pokazuje, że wielka moc to odpowiedzialność. Edward zaś nie jest odpowiedzialny w żaden sposób. Porzucać ukochaną wtedy, gdy go najbardziej potrzebowała? Piękny mi przykład dla nastolatków. Teraz wszyscy uważają, że można kłamać dla czyjegoś dobra. Ale to nie "Kamizelka" Prusa, tutaj kłamstwo nie jest konieczne.
Masz rację. Jacob to biedny chłopak. Pełen energii i ma dobre serce. Masz absolutną rację. Dlaczego ludzi traktuje się gorzej tylko dlatego, że są innej rasy? Indianie to pierwotni mieszkańcy Ameryki, a traktuje się ich tak podle, jak zwierzęta. Choćby mieszkanie w rezerwatach. Meyer pokazuje te wszystkie patologie tego świata jako normalne, czego nie mogę jej darować. Nie możemy nigdy traktować zła jako czegoś normalnego, bo wtedy pomagamy mu się rozwijać. Poza tym Jacob może nie jest super piękny jak Edward, lecz ma w sobie wewnętrzne światło. Pomagać ukochanej, pomimo tego, że złamała mu serce? Ilu mężczyzn dzisiaj by tak umiało? To prawdziwy bohater, a nastolatki go nie doceniają.
Nie jestem fanem zmierzchu,dzisiaj obejrzałem tą część początek i pewne momenty były trochę nudne ,nie czułem jakoś jej cierpienia ,nie podoba mi się "przyjaźń" z psem :)
Wolę wampiry
Potem akcja się rozkręciła,nie jest taki zły,za 1 część dałem 8 za tą również dam 8 z czystym sumieniem.
Wiesz, niezbyt mi się podobają wampiry mieniące się na słońcu. Wolę takie, które albo nie żyją na słońcu, albo przynajmniej takie, które są dorosłe i żyją już wiele setek lat. Jak np. w "Wywiadzie z wampirem". Widziałeś? Jeśli nie, to ci go bardzo polecam. Świetna plejada aktorów no i doskonała fabuła. Smutna, ale piękna.
Ta to że wampiry mienią się na słońcu to lekka przesada..ale idzie wytrzymać
Gorzej mnie denerwuje Bella która sama nie wie czego chcę,ale Alice jest cudowna :D
Widziałem "Wywiad z wampirem" to jest klasyka filmowa :D
Zgadzam się. "Wywiad z wampirem" to prawdziwy hit. Smutny, ale piękny. Pamiętam, że płakałem, jak Claudia umierała. Alice może być, choć ni podoba mi się to, iż nie widzi w swych wizjach MIESZAŃCÓW. To przecież wyraźny znak, że wilkołaki to rasa gorsza. Przy okazji Jake to Indianin. Więc wielka biała kobieta nie widzi takiego "badziewia" w swych wizjach. Nie wiem, jak można coś takiego podziwiać. Dziwię się tym wszystkim fanom. I popieram zdanie, że Bella to idiotka. Nie zasługuje na niczyją miłość.
Claudia była urocza...Pamiętacie tę scenę z babką,która zajmowała się jej sukienką,a mała patrzyła na nią tak łakomie?...To samo z ta Kreolką...
Właśnie. Claudia była wspaniała. Owszem, była niezwykle niebezpiecznym wampirem - Luis wyraźnie zaznaczał, że potrafiła być brutalniejsza od Lestata. Ale jednak, jak na nią patrzę, zawsze budzi się we mnie jedynie współczucie. WYWIAD ukazuje całą istotę tragedii bycia wampirem. Cierpienie, które zmienia ludzi w bestię. Sam Lestat, choć psychol, budzi współczucie, gdy poznamy jego przeszłość. Szkoda, że w filmie ją pominięto. Bardziej byśmy zrozumieli tę postać. Ale Claudia to wzór postaci tragicznej. Wampirzyca, morderczyni, ale jednak współczujemy jej, chcielibyśmy jej pomóc, nawet gdyby to się miało skończyć dla nas wyssaniem przez nią naszej krwi. Nawet wtedy byśmy jej współczuli.
Poza tym Claudię gra Kirsten Dunst, późniejsza Maria Antonina :-) Aktorka ta potrafi zagrać każdą rolę, ale w każdej ma w sobie coś, co sprawia, że widzimy w niej damę. Ta, co gra Bellę tego daru nie posiada nawet za grosz. Ten film nie ma ani grama klasycyzmu i piękna. Jest brudny, odpychający, przygnębiający, smutny.
A znasz LIGĘ NIEZWYKŁYCH DŻENTELMENÓW? tam pokazano świetny obraz wampira.
A propos Claudii, jak myślisz, czemu ona zginęła? Bo ja sądzę, że nie przez próbę zabicia Lestata.
Pewnie,że znam ,,Ligę niezwykłych dżentelmenów"...Nagromadzenie tylu wspaniałych postaci w jednym filmie: Allan Quatermain,Tom Sawyer,Kapitan Nemo,Dr Henry Jekyll / Pan Hyde czy w końcu moi ulubieni bohaterowie:Skinner i Dorian Gray... Co do Miny Harker- to może nie kobieta demoniczna,ale zdecydowanie niebezpieczna. Wampirzyca w pełnym tego słowa znaczeniu(jak wampirzyce z ,,Van Helsinga"),a nie lalusiowate jak te z Tłajlajtu...
Właśnie. I bardzo mi się ten film podoba. Nie tylko znane mi już wcześniej z literatury XIX w postacie tworzące drużynę walczącą ze złem, ale również i niezwykle warta akcja trzymająca w napięciu do ostatniego momentu. Mina to prawdziwa kobieta, która czuje ból po śmierci kochanego męża, walczy ze złem, bo to jedyne sprawia, iż czuję, że żyje. Chce znowu czuć ziemskie uczucia, dlatego wdaje się w romans z Dorianem Grayem, i dlatego tak cierpi po jego zdradzie. A jej moce - zamiana w całe stado nietoperzy, regeneracja ciała, nie spanie w trumnie, chodzenie w dzień, picie krwi tylko wtedy, gdy jest ona potrzebna. To nie tylko super wampir, ale również wspaniała kobieta i dzielny towarzysz podróży. Zgadzam się - ZMIERZCH ukazuje wampiry słodkie aż wywołuje wymioty,
Tak naprawdę Tłajlajtowe wampiry są nawet gorsze od tych sparodiowanych(,,Drakula")w filmie ,,Drakula-wampiry bez zębów"...Gorsze,bo wampir powinien mieć dwoistą naturę-tę stronę dobrą,która jest zdolna do miłości i tę złą,ciemną,która sprawia,że tak naprawdę nigdy nie będzie potrafił oddać się temu uczuciu w pełni. Ta mroczna natura oczywiście wypiera tę jasną...W Tłajlajcie tych stron nie ma-jedne wampiry są ugrzecznione aż do przesady(Edłord i reszta),a inne zupełnie zatracone w żądzy mordu...
Właśnie. Brak tutaj jakichkolwiek większych przemyśleć, większych możliwości do wnioskowania. Wszystko jest jednoznaczne. A świat tu ukazany jest czarno-biały i to jeszcze w dosłownym tego słowa znaczeniu, bowiem taki mrok i smutek panuje w tym świecie, że aż się żyć odechciewa. Wampiry muszą mieć te mroczną naturę, która sprawi, że nie mogą żyć pomiędzy innymi ludźmi normalni jak inni. Ale powinny mieć też tą jasną stronę. Dwoistość natury każdego dotyczy. Nawet zły powinien nieraz wzbudzać u nas współczucie. Bowiem zło często rodzi się z cierpienia. A tutaj w Tłajlacie ludzie cierpią, a jednak nadal są dobrzy. Nierealne i żałosne. Najbardziej żal mi Jake'a.
Może to wynika z faktu,że oglądałam wyłącznie pierwszą część sagi,ale Jake nie zrobił na mnie dobrego wrażenia. Wynikać to może jednakowoż z faktu,że jestem dziewczyną i niechętnie patrzę na facetów z długimi włosami(za wyjątkiem tych z ,,Wywiadu z wampirem")...Zdecydowanie wolę jednak Dżejkoda od Edłorda,którego mina,głos i ogólna aparycja przyprawiają mnie o ciężki bół głowy...
Cieszę się, że tak mówisz. Powiem ci szczerze, że Jacob budzi moje współczucie, ponieważ jest taki inny niż wszyscy. Podobnie jak ja. Od razu widać, że ma w sobie nie wykorzystane przez społeczeństwo zdolności. Tylko gdyby chciano je wykorzystać..... Gdyby wyciągnięto do niego pomocną dłoń... Ale nikt tego nie robi. Dlaczego? Bo on jest Indianin, a w dodatku czarny. Podwójnie gorszy od pięknego białego wampira Edwarda. Przecież to pochwała rasizmu jak się patrzy.
Oj,ale myślę,że pani Meyer zdecydowanie nie brała tego pod uwagę...Czy czarny-ciemny...
No właśnie. Nie brała takich rzeczy pod uwagę. A to błąd. Oznacza, że nie jest wcale taką genialną pisarką, za jaką się uważa. Albowiem porządny pisarz zwraca uwagę na tak poważne detale. To one są podstawą wszystkiego. Znaczy się, porządnego napisania książki.
Nie można zatem ani jej,ani jej ,,dzieła" nazwać porządnym,przemyślanym i poprawnym... Nie pamiętam już w jakim to było czasopiśmie(chyba ,,Focus"),ale Stephen King wprost powiedział,że Meyer nie potrafi pisać. Nie jestem oddaną fanką Kinga,ale myślę,że jego opinia coś jednak do sprawy wnosi...Co do Meyer-nie chcę powiedzieć,że poszła na łatwiznę,ale nie wzięła pod uwagę kilku ważnych aspektów. Sami widzimy,że Tłajlajt robi dzieciakom wodę z mózgu...
No właśnie. Warto zwrócić uwagę na te wszystkie aspekty zanim się zacznie tym chłamem fascynować. Muszę też powiedzieć, że sam zajmuję się pisarstwem, więc wiem coś niecoś o pisaniu książek i zachowaniu odpowiedniego stylu. U mnie chwilami jest aż nadmiar wątków, ale w końcu to powieści. Ich cechą jest m.in. to, że ma więcej wątków niż jeden.
Ja osobiście jestem pod wrażeniem "Kronik wampirów" Anne Rice. Czytałaś? Polecam ci je szczególnie. Może brak tu jakieś wielkiej radości z życia itd. Ale jest tu wiele mądrych nauk i też prawdziwy rarytas - nie wszystko jest jednoznaczne. Więc na kilka spraw każdy może mieć zupełnie inne poglądy.
Ale za klasykę literatury o wampirach uważam "Draculę" Brama Stokera. Czytałaś? Wspaniałe, boskie, cudne dzieło! Tam jest wszystko, co trzeba. No, niby fabuła nieskomplikowana - walka dobrych ludzi ze złym wampirem. Ale jednak...... Ma w sobie to coś.
Generalnie nie czytam takiego typu książek(wolę oglądać adaptacje filmowe!)Może zacznę jeśli tak polecasz.Wolę te bardziej...realistyczne. Niedawno po raz drugi zaczęłam czytać ,,Na wschód od Edenu" Steinbecka. Świetna. Ma w sobie to, co lubię w powieściach- wręcz bezwzględny naturalizm...i niekoniecznie szczęśliwe zakończenie. Polecam i książkę,i jej wspaniałą adaptację filmową Kazana...Niezapomniana kreacja Jamesa Deana.
Ja zaś szczególnie polecam ci powieść "Dracula" Brama Stokera. Jest mistrzowsko napisana. Mamy tu kilku narratorów, bowiem powieść składa się na dzienniki, notatniki, pamiętniki, fonogram i listy głównych bohaterów, oraz jeszcze parę artykułów i depesz. Także mamy kilka punktów widzenia. Wiesz, niedawno powstała kontynuacja tej mistrzowskiej powieści, ale jeśli mam być szczery - jest ona żałosna. Jako fan tej książki nie uznaję takiego badziewia.
Polecam ci też ekranizację tej książki - film DRACULA z Garym Oldmanem, Winoną Ryder i Anthonym Hopkinsem. To jeden z mych ulubionych filmów.
Zgadzam się z tobą w 100%, jednak i tak najgorszą postacią jest główna bohaterka, jest nam wmawiane, że taki jest obraz przeciętnej nastolatki, a nie zmanierowanej, egoistycznej, manipulującej idiotki, która jest w stanie pozbyć się wszystkiego dla gościa bez osobowości jakim jest Edward. Czemu? Bo dziwnie na nią patrzył... W książce jest jeszcze gorzej. Co 5 stron dostajemy opis jaki to boski Edzio jest. Czemu? Bo "ałtorka" tak pisze, więc tak musi być.
Kolejny problem z tą książką jest komunikat jaki się nasuwa po przeczytaniu jak są traktowane postacie- że wampiry są super, cudne, ekstra, i w ogóle, a ludzie są do bani, mogą się wypchać, - ludzie to ciemna masa, nic nie rozumieją, i w ogóle gdzie im tam, do boskiego Edwarda, czy do boskiej rodzinki Cullenów. Gdzie w ogóle jest równowaga? Każdy ma jakieś wady, a co my dostajemy? Że każda dziewczyna, która jest niemiła czy wręcz wredna dla Belli dostaje- za przeproszeniem- status "dziwki" i ałtorka tak pisze, abyśmy ich nie lubili- patrz Rosalie, Leah, Victoria.
Victoria w końcu ginie, Rosalie dostaje poniekąd usprawiedliwienie, a Leah chyba dostała najgorszy możliwy los- życie na wygnaniu, bez miłości i - chłopaka! O zgrozo! Jak można żyć bez drugiej połówki, w końcu to jest takie ważne! - taki jest właściwie morał tych gównianych książek- opowiadają, jak to istotne jest mieć chłopaka- nie masz chłopaka, jesteś karykaturą dziewczyny/ kobiety. Ja jestem singielką i sama walczę o swoje, jestem dumna z moich dokonań i staram się udowodnić dziewczynom, że nie muszą być zależne od nikogo.
Ta książka cofa dokonania feministek z powrotem do epoki kamienia łupanego. Dzięki wielkie SMeyer, dzięki wielkie.
A ty Hubercie, cóż chciałabym by było więcej takich facetów jak ty. Gadasz do rzeczy a przy tym zachowujesz kulturę języka. Pozdrawiam cię serdecznie.
Przeczytaj wszystkie posty powyżej. Chociażby posty Moai i Huberta285.
Te książki i film przekrzywiają rzeczywistość. Dorosły, rozsądny i dojrzały człowiek nie da się nabrać. Niestety tą serią fascynują się nastolatki, które mają niewielkie wyobrażenie o świecie i życiu, więc mogą myśleć że "prawdziwa miłość" powinna wyglądać tak jak to zostało przedstawione przez panią Meyer.