Czy nie uważacie, że Kristen w roli Belli zbyt łatwo przyjęła odejście Edwarda? Gdybym ja spotkała mężczyznę, obdarzyłabym go taką miłością jak ona... to w tym lesie bym wyła, krzyczała i bym się zachłysnęła własnym płaczem. A Bella? Skrzywiła tylko twarz, pochodziła po lesie, położyła się na trawie i czekała aż ją wilkołak uratuje. Widocznie Bella rzeczywiście miała nie tak z głową skoro przyjęła taką wiadomość ze stoickim spokojem. Nie pamiętam jak to było w książce, w każdym razie jeśli Meyer stwierdziła, że tak będzie dobrze i "doroślej" to się grubo myliła. Rozumiem, że była w szoku... Ale żeby nie uronić ani jednej łzy? Czy ona jest z kamienia?
Bez obrazy dla fanów "Zmierzchu" i całej sagi. Po prostu to jest dla mnie nie pojęte, są to wyłącznie moje obserwacje. Zapraszam do dyskusji.
W książce z Bellą tylko przez pierwszy tydzień było źle, potem była jak duch, film wszystko pokręcił. Ale tak jest zawsze, książka fajna a film gorszy (nie zły, ale nie tak samo dobry, ja gdybym nie przeczytała książki to nic bym nie zrozumiała)
No niestety w filmie nie ujrzałam ani jednej łzy na policzku Belli. W książce o ile pamiętam płakała... Widocznie Kristen... nie opanowała wymuszonego płaczu..
w książce w scenie rozstania Bella nie płakała - bo Edward powiedział jej, że jej nie kocha i nie jest dość dobra dla niego - w pewnym sensie się z nim od dawna zgadzała(miała niską samoocenę;p). Płakała i histeryzowała dopiero przez pierwszy tydzień po jego odejściu(w domu), ale w filmie po prostu w ogóle nie pokazali tego okresu. Według mnie wszystko było ok. ;) bardziej mi się podobał scenariusz do II części, bo było w nim więcej z książki niż w I części...
No dobrze, ale nawet dziewczyna z tak niską samooceną powinna płakać po opuszczeniu nawet niezasłużonego ukochanego. Pamiętam jak ryczałam gdy mi pies zdechł (3 miesiące temu). Płakałam od samej wiadomości, że nie żyje, przez kilka nocy... Byłam w szoku ale i tak ryczałam jak głupia. Dlaczego więc Bella zachowała sie tak jakby nic się nie stało?
nie zachowywała sie jakby nic sie nie stało, weramg powtórzyła ci to już dwukrotnie, w filmie po prostu inaczej to pokazali, skupili sie bardziej na tym otępieniu z żalu jakie ja ogarnęło. W lesie była po prostu zszokowana i przekonana, że Edward ma racje, nie jest jego warta ( pamiętajmy że ona była tylko człowiekiem do tego w jej mniemaniu nie za ładnym no i kompletnie niezdarną ( z zerową koordynacja ruchową). Nie pochodziła sobie po lesie, tylko za nim pobiegła, kiedy zrozumiała że ja opuścił i oczywiście się zgubiła i w takim szoku nie miała siły szukać drogi do domu, co zresztą by sie nie udało przy jej zerowej orientacji w terenie. Taj juz wspomniała poprzedniczka Bella szalała z rozpaczy przez tydzień, nie jadła, wciąż płakała itd. az Charlie zadecydował że leci do matki i to jej uświadomiło, że musi jakoś zakamuflować swój ból bo inaczej zostanie pozbawiona nawet tych miejsc które dawały jej wspomnienia i potwierdzały, że Cullenowie istnieją (w końcu miało byc tak jakby sie nigdy nie spotkali), dlatego popadła w otępienie by nie rozmyślać ciągle o tym że ją zostawił i jednocześnie udawać Charliemu że jest ok, a w nocy nie miała na to siły już i dlatego krzyczała z bólu w nocy.
Dlatego wciąż powtarzam że najpierw w przypadku tego filmu trzeba czytać książki., bo wtedy wie sie dokładnie co miała pokazać dana scena w filmie.
Moim zdaniem w filmie dosyć dobrze oddali to co działo sie z Bella, oczywiście nie całkowicie, w końcu w ksiązce zawsze jest to lepiej pokazane, bo jest dokładny opis co ktoś przezywa, a w filmi sie tak nie da, więc trzeba pokazać co jest możliwe i tu pokazali jej otępienie, jej bóle w nocy i chęć udowodnienia sobie, że oni istnieli - przez pisanie "e-maili do Alice". :)
No dobrze. Niestety w filmie tego bólu nie pokazano. Książkę przeczytałam i wiem jak to było. Niestety w filmie nie zobaczyłam ani jednej łzy na policzku Kristen. Tylko i wyłącznie o to mi chodzi. Poza tym, pobiegła (w filmie) przez chwile a później zaczęła isć jeszcze bardziej w głąb lasu. Później uklękła na trawie i znowu - nie płakała.
ej bez przesady łzy nie są jedynym wyznacznikiem cierpienia , żeby się trzeba było dopominać, że jak ich nie ma to nie podkreślono dostatecznie tego co przeżywała, no a poza tym jak już mówiliśmy w lesie była w szoku!! a w szoku raczej się nie płacze, bo nie dociera do ciebie co się dzieje i nie raczej też nie postępuje się racjonalnie, więc bezmyślnie mogła iść dalej w las.
mi się wydaje, że bardzo dobrze jest zrobiony ten fragment historii. Zresztą już jak Bella upada na ziemię - widać, że zaczyna to do niej docierać - zakrywa rękoma twarz i zaczyna powoli szlochać - jednak nie bardzo. Bardzo to dopiero płakała w tym pierwszym tygodniu w domu, którego akurat nie pokazali w ogóle w filmie.