Z pierwszą częścią było tak, że po prostu chciałem zobaczyć czym aktualnie zachwyca się świat nastolatków (choć pewnie i nie tylko nastolatków). Miałem pojęcie o ogromnej popularności książek, które mogą śmiało rywalizować z "Harrym Potterem". Książek przeczytałem tylko jedną- pierwszą część, dlatego nie wypada mi się za bardzo mądrzyć nad pozostałymi, ale...
Pierwsza adaptacja miała jak dla mnie do zaoferowania tylko jako taki klimat mrocznego, wiecznie zamglonego Forks, w którym ciągle czuć wilgoć. Akcja był marniutka, fabuła mało oryginalna i wymagająca, ale nawet nie wciągająca. Ostateczny werdykt to 5/10. Specjalnej ochoty na dalsze części nie miałem, ale po zwiastunie do drugiej części, zacząłem wierzyć, zę coś "krwistego" i fajnego może z tego coś wyjść. Więcej DOBREJ akcji, lepiej nakreślone postaci i lepsza dramaturgia. A co wyszło. Mdły, zamulony melodramat, którego najlepszą "akcję" pokazano w zwiastunie. Po wyjściu z kina zarzekałem się, że na trzecią nie pójdę. Ostateczny wynik 3/10. Czyżby równia pochyła, jak miało to miejsce w przypadku "Piratów z Karaibów? Nic bardziej mylnego, bo na scenę wszedł niejaki David Slade. Na ów reżysera uwagę zwróciłem po jak najbardziej dobrym i rzetelnym filmie "30 dni nocy" albo jak to woli "30 dni mroku". Zapałałem nadzieją i... Obejrzałem oczywiście zwiastun i ponownie bałem się, że znowu wszystko co najlepsze zmieszczą w dwóch minutach reklamy. Na szczęście obraz obronił się od tego, w czym największa zasługa reżysera. Z całej trójki, najbardziej zna się na rzeczy. Kiedy mamy momenty melodramatyczne kamera jest bardzo blisko bohaterów. Zwróćcię uwagą. Mamy albo zbliżenia, albo półzbliżenia. Daje to aktorom większe pole do popisu, z którego oczywiście nie korzystają (przynajmniej nie ci główni). Pattinson ciągle nachmurzony i umęczony, biadoli coś pod nosem. Stewart jak nie robi smutnej i zaskoczeonej, bądź przerażonej miny, to wypowiada kwestie jak to on nie chce by ktoś się dla niej poświęcał, robił coś za nią itp. O ile w drugiej części Lautner wypadł najlepiej, to tutaj w scenach bardziej ekspresyjnych wygląda jakby był nadziany na kij od szczotki. Najsłabiej jest fabularnie. Dialogi są czasami napuszone i infantylne. Aktorzy wypowiadają je bez przekonania, jakby recytowali wiersze ku chwale ojczyzny, albo miłośći. Akcja jest również najlepsza ze wszystkich trzech części, bio nie urywa się w najlepszych momentach, a do tego jest na swój sposób dramatyczna na tyle, by fajnie utrzymywać równowagę na przemian ze scenami wyciszonymi. Największy plus to reżyseria. Slade nie zawiódł moich oczekiwań. Zrobił po prostu to co mógł najlepszego z tego materiału wycisnąć, a że możliwości miał niewiele...
Nie bawię się w ograniczanie, że to produkt dla "pustych" nastolatek, bo jest to niesprawiedliwe. Każdy lubi to co lubi. Ja na filmie bawiłem się całkiem, całkiem. Nie jest to rozrywka najwyższych lotów. Takie adaptacje, czy też same książki są po to, by porwać masę ludzi bardzo prostą i chwytliwą historią, by wyciągnąć od ludzi jak najwięcej kasy. Saga Zmierzch sprawdza się w tych aspektach znakomicie.
W twojej jakze dlugiej wypowiedzi pojawil sie jeden blad , a dokladnie mowiac choci o to jak wyraziles sie na temat Belli , jesli przeczytales tylko pierwszy tom niemozesz wiedziec o co naprawde jej chodzilo . Ona nie chciala zeby wszyscy za nia czegos robili , ona sie onich marwtila ze to im stanie sie krzywda z jej powodu . To byl jej glowny powod tych rozterek ,a le to wina scenarzystow ze nie dopowiedzieli tego takze , a co do reszty kwestii to akurat wina aktorow ale i takze scenarzystow bo w rzeczywistosci (czyli w ksiazce) dialogi jak nie byly smieszne i zartobliwe to raczej podchodzily pod temat grozy bo chodzilo wlasnie o wyzej wymienine rozterki belli .
W twojej jakze dlugiej wypowiedzi pojawil sie jeden blad , a dokladnie mowiac choci o to jak wyraziles sie na temat Belli , jesli przeczytales tylko pierwszy tom niemozesz wiedziec o co naprawde jej chodzilo . Ona nie chciala zeby wszyscy za nia czegos robili , ona sie onich marwtila ze to im stanie sie krzywda z jej powodu . To byl jej glowny powod tych rozterek ,a le to wina scenarzystow ze nie dopowiedzieli tego takze , a co do reszty kwestii to akurat wina aktorow ale i takze scenarzystow bo w rzeczywistosci (czyli w ksiazce) dialogi jak nie byly smieszne i zartobliwe to raczej podchodzily pod temat grozy bo chodzilo wlasnie o wyzej wymienine rozterki belli .
W twojej jakze dlugiej wypowiedzi pojawil sie jeden blad , a dokladnie mowiac choci o to jak wyraziles sie na temat Belli , jesli przeczytales tylko pierwszy tom niemozesz wiedziec o co naprawde jej chodzilo . Ona nie chciala zeby wszyscy za nia czegos robili , ona sie onich marwtila ze to im stanie sie krzywda z jej powodu . To byl jej glowny powod tych rozterek ,a le to wina scenarzystow ze nie dopowiedzieli tego takze , a co do reszty kwestii to akurat wina aktorow ale i takze scenarzystow bo w rzeczywistosci (czyli w ksiazce) dialogi jak nie byly smieszne i zartobliwe to raczej podchodzily pod temat grozy bo chodzilo wlasnie o wyzej wymienine rozterki belli .
sorry ze trzy razy ale nie wchodzilo xD ale skoro jak sam zauwazylem bardzo lubisz trylogie tolkiena zachecam cie do odpisania na temat ktory sam rozpoczolem ale niestety ze moze jest on zaliczany do tematow pozytywnych wszyscy omijaja go szerokim kolem , nazywa sie "podobienstwa"