Wystarczy napisać głupkowate opowiadanie na temat jakże ciekawego trójkąta: człowiek-
wampir- wilkołak, potem nakręcić serię filmideł z "boskim" Edłardo i już otumanione
dzieciaki sikają z zachwytu...
Tak wystraczy napisać i zarobic miliony - to jest sztuka:) I do końca życia nie pracować :) Jak tak potrafisz to coś napisz :)
To nie jest sztuka. To jest raczej rodzaj prostytucji: pisać byle jakie gnioty, byle tylko się sprzedało. Wolałabym napisać wartościową książkę czy nakręcić wartościowy, ambitny film i nic na tym nie zarobić, niż poniżać się i wydawać na światło dzienne takie ścierwo.
No to do dziela . Powodzenia zyczymy .
A swoja droga ...pewnie kazdy by wolal ,tylko nie kazdy potrafi .
Czepiasz się szczegółów. Dla twojej ciekawości: tak potrafię. I coś niecoś nawet piszę. Może kiedyś pokuszę się o wydanie moich "dzieł". Obawiam się tylko, że nie spotkają się one z uznaniem. Wszak większość ludu woli durnowate romansidła pokroju tego zmierzchu...
A koleżanka potrafi coś napisać, czy tylko umie zadawać durne pytania?
Jak bylam mloda , to cos tam pisalam ,owszem .
Chodzi mi o to , ze kazdy pisze tak jak potrafi . Jesli ktos chce to wydac , bo uwaza ,ze na tym zarobi, to wydaje .
Jest popyt , to jest i podaz .
A co jest zlego w tym , ze ktos pisze dla pieniedzy ? Porownanie do prostytucji to lekka przesada....
Zreszta.... prostytucja to tez praca ,zwlaszcza jak trzeba rodzine wykarmic......
No pewnie, jak to mówią: "Żadna praca nie hańbi". Tyle, że w życiu oprócz tego, co się ma, ważne jest też, jakim się jest... Dla pieniędzy mogę napisać jakieś bzdety, mogę się również rozebrać czy się publicznie ośmieszyć. Sęk w tym, ze tego nie zrobie, bo mam do siebie jakiś szacunek.
Co do pisania dla pieniędzy... Niech se ludziska piszą, byle robili to z głową. Bo dobrze zarobić ,można też, pisząc książki ciekawe i wartościowe. A co wartościowego jest w "Zmierzchu"?
Jeśli uważasz, że ta saga to takie ścierwo to podaj przykład wartościowej książki?? a może podzielisz się z nami fragmentem Twoich "dzieł"??
Och, odezwała się zagorzała fanka zmierzchu... Chcesz przykłady wartościowych dzieł? Proszę bardzo:
- książki D. Terakowskiej, chociażby "Ono", "Córka czarownic"
- dzieła Szekspira
- "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa
- powieści Dostojewskiego
- E.E Schmitt: "Oskar i pani Róża", "Dziecko Noego"
- "Mały Książę"
- coś z kręgu dziecięco- młodzieżowego: książki M. Musierowicz, A.A. Milne, L.M. Montgomery
Wymieniać by tak można w nieskończoność... A swoich "dzieł" nie opublikuję tu, bo nie miejsce po temu i czas.
A może koleżanka wymieniłaby mi jakieś wartości czy przesłanie, które płynie z tego całego zmierzchu?
Nie każdy film musi mieć jakieś wyraźne przesłanie. Powtórzę jeszcze raz, że NIE jestem zagorzałą fanką zmierzchu, (nie skaczę z radości widząc Edzia ) ale lubię tą sagę, dzieła Szekspira czy powieści Dostojewskiego również. Nie ograniczam się do jednego typu książek, a każdy ma swój gust. I nie rozumiem dlaczego wszystkich wrzuca się do tego samego wora.
Osobiście kocham "Mistrza i Malgorzatę" i nie można się nie zgodzić, że to ksiązka, która trafila do kanonu literackich dziel - nie bez powodu zresztą : ). Czytałam trzy razy i na pewno jeszcze do niej wrócę. "Maly Książe" zaś to małe - a nawet wielkie - arcydzieło. Na każdym etapie życia warto do niego wrócić. Co kilka lat wyciąga się coś nowego i na nowo odkrywa się cudowność i magię w nim zawarta.
Nie znaczy to jednak, że lektura "zwyczajnych" książek to coś, co należy ganić i potępiać. A saga zmierzch, chociaż na pewno do dzieł literackich się nie zalicza, przekazuje prawde o unwersalnych wartościach. Na uwagę zasługuje wampirzyca Rosalie Hale i jej historia - dziewczyny zgwalconej i pozostawionej na pewną śmerć przez narzyczonego i jego kolegów. To postać w pewnym sensie tragiczna - tęskni za człowieczeństwem i macierzyństwem, które nigdy nie będzie jej dane. Wspaniałą postacią jest Carlisle, który odmawia zabijania i zostaje lekarzem. Bardzo mocno podkreślane są wartość rodziny, milłości, przyjaźni i wierności, i - co uwarzam za mocna stronę sagi - wartości te są "sprzedane" w przystępny i atrakcyjny dla bardzo młodego czytelnika sposób.
Po tym wpisie zapewne doczekam się miana zagorzałej fanki Zmeirchu. ; - )
Wiesz ,ja w " Zmierzchu " wartosci nie szukalam.Ale jest tam milosc , przyjazn , lojalnosc ,odpowiedzialnosc......
Dla mnie to ksiazka ,ktora mozna czytac dla przyjemnosci , dla odstresowania , swietnie sie przy niej relaksuje.W roznych okresach zycia mialam kilka takich ksiazek , do ktorych lubilam wracac po to ,zeby oderwac sie od codziennych problemow. Ostatnio taka role spelnia Saga.Wybacz , ale Gombrowicz na stres mi nie pomaga , natomiast Saga -owszem. Otwieram w dowolnym miejscu , czytam 30 min i jestem jak nowa .
A przy okazji : nie spotkalam nikogo kto twierdzilby ze jest to jakies DZIELO ,powszechna -wsrod zwolennikow-jest opinia ,ze to sie dobrze czyta po prostu, ze ma pewien klimat itd. Skad wiec to oburzenie ?
Ktorejs niedzieli przez pol dnia sluchalam piesni w wykonaniu fenomenalnego Ivana Rebroffa (polecam !) ,ale przy myciu okien lubie sluchac "Jestes szalona" - dobrze mi sie reka macha .
Dlatego sadze , ze nie ma nic zlego w roznorodnosci , a kazdy niech wybiera to ,czego mu trzeba w danej chwili .
Wreszcie jakaś normalna wypowiedź.
Wiesz, rozumiem, że książka dla odstresowania, tak dla poczytania itp. Ale nie rozumiem tego całego szumu wokół niej. Nie rozumiem ludzi, którzy na kilka dni przed premierą kolejnej części tego filmu koczują przed kinem; nie rozumiem ludzi, którzy z pozoru inteligentni i wykształceni, nagle, podczas rozmowy stwierdzają, że (tu cytuję) " Zmierzch to najwspanialsza książka pod słońcem i żaden utwór nie może się z nim równać". Tego za Chiny ludowe nie potrafię pojąć. Owszem, dla przyjemności można różne rzeczy robić i różne rzeczy czytać, ale żeby odstawiać z tego powodu taką szopkę...
Wiesz nie ma obowiazku rozumienia wszystkiego....Jesli dla kogos jest szczytem marzen ujrzenie z bliska Roberta i Kristen , ma czas i checi to niech koczuje , a co nas to.....jakas to nawet z Australii pojechala.Jak ktos jest zafascynowany -niech sobie bedzie .Jak mialam 11 lat to sie zakochalam w Winnetou , i bylam mu wierna do konca podstawowki.A szopka jest w duzej mierze nakrecana -ale na to nie mamy wplywu .Myslisz ze aktorzy nie maja dosyc jak po raz dwusetny odpowiadaja na te same pytania ?
Mnie martwi co innego : pisze taka ;"nienawidze go ! Przez 2 tygodnie po Zmierzchu za nim szalalam......" Dla mnie to dopiero jest chore......
Jeśli aktorzy maja już dosyć, mogą się wycofać i nie brać udziału w tej maskaradzie- proste (no chyba, że łączą ich jakieś kontrakty itp.). Ale wiadomo, lepiej dalej się w tym babrać i trzepać kasę.
Poświęcenie nadgorliwych wielbicieli nie zna granic... Problem w tym, iż potem jest narzekanie tej reszty mniej nadgorliwych fanów na temat wrzucania do jednego worka ;-)
No wlasnie ,kontrakty maja podpisane na calosc.
Wiesz , dla mnie problemem sa raczej antyfani -nie mam ciebie na mysli-ktorych chorobliwa nienawisc jest widoczna chocby na tym forum .
Nadgorliwych fanow w naszym kraju chyba nie ma , wiec skad sie wzieli zagorzli antyfani ?
A na swiecie ilu jest tych nadgorliwych fanow tak naprawde ? Tysiac ? Dwa ?
I komu oni przeszkadzaja u nas w kraju ? Czy komus koczuja pod domem ? U nas NIE .
Dziwia mnie ludzie , ktorzy wytaczaja ciezkie dziala w sprawie , rozgrywajacej sie na drugiej polkuli .
Uwierz mi, istnieją w Polsce nadgorliwi fani. Wiem to z własnych doświadczeń oraz z wypowiedzi mego młodszego brata, który ma jeszcze przyjemność uczęszczać do szkoły. Co prawda nie koczują jeszcze przed żadnym z domów, ale są wyjątkowo zaślepieni tematyką zmierzchową, która przysłania im racjonalne patrzenie na świat. Mam tu na myśli głównie dzieciaki...
no i co z tego że autorka pisze dla kasy?? skoro ludziom się to podoba to nie wiem o co ci chodzi Margot_Valois . w każdej książce czy filmie są plusy i minusy. ale ja do zmierzchu nie mam nic no może drugą część (film) trochę spieprzyli ale za to nadrobili to w trójce
Przeczytaj mój pierwszy post, a dowiesz się, o co mi chodzi. Gdybyś jednak nie zrozumiała (czegoż można wymagać od fanki zmierzchu?) napiszę jeszcze raz: ubolewam nad tym, ze byle jakie miłosne perypetie byle jak opisane i sfilmowane, mogą zachwycić rzesze odbiorców (w głównej mierze młodocianych). Trochę to smutne, ze w dzisiejszych czasach ludzie mają tak wypaczony gust...
Tutaj sie z toba nie zgodze .Zdziwilabys sie jak wiele doroslych i wyksztalconych kobiet czytuje i lubi te ksiazke ..
No ale twoja postawa jest typowa dla mlodego wieku.Kazdy przez to przechodzi ,ale z czasem niektorzy nabieraja dystansu . Czego i tobie zycze .
Wiesz , ANIA Z ZIELONEGO WZGORZA moze to i klasyka ale dla mnie poteornie nudna, nie dalam rady przebrnac .Ale ostatnio czytalam Whartona "AL " ,Maupassanta "Bel-Ami" i Sary Gruen "Woda dla sloni"
ciekawe dlaczego akurat te książki czytasz... może dlatego, że w filmach o tych tytułach gra Pattinson?? ha, wybacz, naprawdę nic do niego nie mam, spoko gość, w Zmierzchu jest nawet nawet... jak już przeczytasz te książki to napisz czy są ciekawe :)
"Bel Ami" juz kiedys czytalam ,a teraz tak dla przypomnienia - owszem ,niezle, chociaz "staroswieckie" bo napisane w 1885. A "Woda dla sloni" wysmienita, chociaz moze zalezy od wieku /oczekiwan czytelnika. Moja corka rocznik 1990 teraz to czyta ,ale jakos sie meczy, dla niej chyba za malo akcji.....No i bez przesady nie czytam tylko "pod" Pattinsona ,wczesniej przeczytalam trylogie Larssona "Mezczyzni ktirzy nienawidza kobiet " "Dziewczyna ........" I "Zamek z piasku ......."
Droga Margot, powiedz mi, jak wytłumaczysz fakt, że i czytają i książkę i oglądają film ludzie dużo starsi od małolatów? Nawet panie w średnim wieku - jedną taką panią osobiście znam. Osoba to zresztą bardzo stonowana, inteligentna i mądra, a także - wyobraź sobie - oczytana. Na trzecią częśc wybieram się w sobotę, ale pamiętam, że na jedynce i na dwójce (Atlantic - Stolica) było wielu ludzi w bardzo różnym wieku. I doskonale pamiętam, że w rzędzie przede mną siedziało starsze małżeństwo - tak na oko koło 60-tki. Obydwoje państwo dobrze się bawili, a zkina wyszli zadowoleni i uśmiechnięci, trzymajac się za ręce. Czy to, że miło spędzili czas na przyjemnym, relaksującym filmie sprawia, że nie mają gustu i są kulturalnie upośledzeni?
Kocham książki. Przede wszystkim lubuję się w fantastyce i horrorach, ale nie stronię tez od obyczajówki, czy literatury fachowej z zakresu psychologii oraz - od czsu do czasu - literatury faktu. Jestem osobą od dawna pełnoletnią i wykształconą. Moimi ulubionymi autrami są King i Koontz oraz pani Rice. Od lat nastu jestem zakochana w wampirzej literaturze, po protu mnie ten temat kręci. Tylko dlatego kupiłam i przeczytałam pierwszy tom sagi Zmierzch. Jakież było mje zaskoczenie, gdy okazało się, że ze wszech miar infantylna wręcz opowiastka dla naiwnych nastolatek wciagnęła mnie tak, że nie mogłam się oderwac od czytania : ). Owszem, pokwikiwałam ze śmiechu od nadmiaru "nieprzeniknionych spojrzeń" , opisów złoto-miodowych oczu Edwarda vel Eduarda, itp. "kwiatków", bawiła mnie chwilami główna bohaterka, ale przede wszystkim przyjemnie sędziłam czas. Pani Meyer włożyła w tę opowieśc odrobinę siebie i wiary w dobro. Jej proza jest lekka, przyjemna, sympatyczna i porusza to, co o każdemu z nas bliskie - przyjaźń, miłośc, lojalnośc, rodzina, etc. Ale obok tego, w książce Stephanie Meyer poza rozrywką można doczytac się pochwały tradycyjnch wartści, kultywowanie których w jej rodzimym kraju trochę kuleje. Myślę, że to wszystko razem składa się na fenomen jej książek.
Mało kulturalny jest sposób, w jaki odpowiadasz Turop2000, sugerujac jej brak używania komórek mózgowych. Nawet fakt, że nazywasz ja fanką Zmierzchu jest nie na miejscu. Skąd wiesz, ze jest fanką? Tylko dlatego, że zareagowała na Twoją, jakże przesadzoną i trochę nie na miejscu krytykę? Przecież z jej wypowiedzi nie wynika, że jest miłośniczką sagi, a jedynie że podobał się jej film numer trzy. Cóż w tym złego, wstydliwego czy nienormalengo? Czytajac tytuł "Boże, widzisz, a nie grzmisz!!!" możnaby pomyślec, że Ci którzy pozytywnie wypowiadają się o Zmierzchu to osobnicy, którzy zagrażają naszemu życiu społecznemu i kuluralnemu. Dlaczego starasz się na siłę udowodnc innym ludziom, jaka to jesteś fajna i jaki masz wspaniały gust, obrażajac przy okazji innych i ich gusta? Ba! Nawet odmawiajac swoim adwersarzom umiejetności myślenia.
Życzę Ci umiaru w wyrażaniu własnego zdania, odrobiny tolerancji i rezygnacji z patosu oraz gratuluję umiejętności w posługiwaniu się ironią - to domena ludzi inteligentnych ; ).
PS. Tak na marginesie, kilka dni temu widziałam w metrze pana po czterdziestce, który czytał z wypiekami na twarzy "Zacmienie".
Z szerokim uśmiechem schowałam się za najnowszym, odrobinę psychodelicznym tomiszczem Stefana Króla "Pod kopułą" : )
Ależ burzę rozpętałam ;-) Gwoli scisłości:
Tytuł miał być prowokujący i służyć do przeczytania mojej wypowiedzi. Fenomen zmierzchu- zaiste dziwna sprawa, idealny wprost temat pracy naukowe. Można by go porównać do fenomenu np. m jak miłość (niby nic ciekawego, a przed tv i tak zasiada kilka milionów osobników).
Jak już wcześniej pisałam, oglądanie i czytanie dla przyjemności to jedno, natomiast nadmierne ekscytowanie się tym i wychwalanie pod niebiosa to drugie. Do ludzi należących do pierwszej grupy nie mam absolutnie nic, zaś postępowanie tych drugich,czyli oszalałych fanek zawsze będzie dla mnie synonimem głupoty. I to do nich w szczególności kierowałam moje słowa. (tak... wiem, i tak tego nie przeczytały; zresztą jakim prawem mają mnie słuchać?)
O wampirach coś niecoś i czytałam i oglądałam. Nie ma co, ciekawe i warte uwagi istoty. Ale drażni mnie to, co uczyniła z tych w zasadzie groźnych stworzeń pani Meyer.
Co do mej kultury osobistej. Taki mam charakter i nic na to nie poradzę. Jestem osobą pełnoletnią i w pełni zdaję sobie sprawę z tego,. co piszę, zatem proszę mnie nie pouczać ;-) Wypowiadając się tu nie chciałam nikomu udowadniać, że jestem lepsza; pragnęłam tylko stwierdzić co myślę na temat tego wszechogarniającego nas szału, który od pewnego czasu mnie denerwuje (wolność słowa w końcu mamy). Od leczenia kompleksów mam inne miejsca w Internecie niż to.
Podsumowując: odrobina krytyki jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Wyrażając swoją opinię nie mam zamiaru nikogo przekonywać do mych racji. Nie chce też nikogo nawracać na jedynie słuszną drogę. Zresztą, czy świat nie byłby nudny, gdyby żyli na nim sami fani zmierzchu lub tylko jego przeciwnicy?
Spokojnej nocy wszystkim życzę
Och, znajdą się na pewno. Tylko czy zechcą udzielić na nie odpowiedzi?
P.S. zresztą obawiam się, że żadna nawiedzona fanka tak naprawdę nie przyzna się, że jest nawiedzoną fanką ;-D
Wiesz zagladam tu od jakiegos czasu . Wydaje mi sie ze oszalala fanka dalaby sie poznac po sposobie wypowiedzi.......Jakos nie zauwazylam.
Owszem zdazaja sie emocjonalne teksty ale tylko sprowokowane upierdliwymi ichamskimi wpisami antyfanow.
jeśli o mnie chodzi to lubię Sagę jako całość, każda z książek ma wady i zalety, ale to normalne... więc po co ta cała burza? niech każdy czyta to co lubi i będzie ok
Zwrócę Ci uwagę, że nie tylko młodocianych, osobiście znam kilka osób koło 40 które przeczytała z zapartym tchem całą Sagę. Możesz mówić jakie to jest beznadziejne itp itd, ale napisz takie "coś" i zgarnij taką kasę! Umiesz? Ciężko jest napisać takie "badziewie" i zyskać taką popularność a jak widać Pani Meyer się udało. Nie można besztać z błotem czegoś tylko dlatego, że się tego nie lubi. Nie lubisz? Nie oglądaj, nie czytaj. I nikt Ci nie każe tu zaglądać... A skoro już tu jesteś to rozumiem, że widziałeś film lub czytałeś książkę a żeby się o tym wypowiadać trzeba znać temat....
Życie. Seks, morderstwo, miłość... to się teraz sprzedaje najlepiej. Can't help it.
Dziewczyno coś z tobą nie tak. Nie musisz się zachwycać ani sagą "Zmierzch" ani filmami nakręconymi na jej podstawie, ale na miłość boską nie atakuj wszystkich związanych z tym projektem i tych którzy go lubią. Takie zacietrzewienie świadczy o kompletnie negatywnym stosunku do fantazji i rzeczywistości, zupełnie niekobiecym braku wrażliwości i tolerancji, głębokich rozczarowaniach i kompleksach. Nie sądzę żebyś z takim nastawieniem kiedykolwiek odniosła sukces na miarę autorki tej sagi, co więcej wątpię że osiągniesz w życiu jakąkolwiek satysfakcję.
,,Takie zacietrzewienie świadczy o kompletnie negatywnym stosunku do fantazji i rzeczywistości, zupełnie niekobiecym braku wrażliwości i tolerancji, głębokich rozczarowaniach i kompleksach. "
To jak dziewczyna krytykuje i nie podoba jej się film to znaczy ,że jest bezduszną istotą.O ku*wa idę do psychologa :P Powiem ,że przeczytałam to i mam podobne objawy,może mnie uratują".
Jakby jej się tylko nie podobał to znalazłaby sobie coś pozytywniejszego do roboty, a nie wyrzygiwała swoje frustracje na twórczość, która została uznana i doceniona.
Uznana i doceniona ?Niby przez jakie organizacje,na jakich festiwalach?
Pragnę także zauważyć ,że każdy ma prawo do wyrażania swoich opinii.Masz jakieś uprawnienia by jej tego zabronić?
to JA powtórzę bo dobre
http://mistrzowie.org/1169/Czy-zastanawialiscie-sie-kiedys
O gustach się nie dyskutuje. Jednym się podoba jedno, a innym drugie. Wiele ksiażek, aktorów czy gwiazd ma swoich zagorzałych fanów ale jak widać tylko Ci od zmierzchu są krytykowani. Nie przypominam sobie żeby ktoś się tak bulwersował z podniety np Harrym Potterem, a film ten i książka mają na pewno zgorzałych fanów. I nie wydaje mi się żeby Meyer robiła to tylko dla pieniędzy. Gdyby chciała na tym zbijać kasę ciągnełby tą histrię w nieskończoność i powstałoby więcej części zmierzu albo 4 raczej grubsze książki rozbiłaby na więcej zarabiając przy tym. Chciała coś napisać i napisała, każdy ma do tego prawo a jak komuś się nie podoba, to niech nie czyta. Pozdrawiam ;)
"Boże, widzisz, a nie grzmisz!!!" to dla mnie brak tolerancji, a nie sam zmierzch. nie podoba się - nie czytaj - nie oglądaj, tylko pozwól innym na wyrażanie swojego zdania bez mówienia jacy są beznadziejni bo lubią zmierzch...
Nie chce też żeby na forum tego czy innego forum byli tylko fani, fora są po to, żeby na nich dyskutować, ale nie wmawiać ludziom (powtórzę się) jacy są beznadziejni, bo lubią coś czego inni nie.
Nie zajmę żadnego stanowiska - czy film jest dla mnie super czy nie, bo jest dla mnie dość neutralny, choć owszem obejrzałam go i w pewnych momentach bardzo mi się podobał, a w pewnych zupełnie odwrotnie, ale to tylko moje zdanie. Każdy jest inny.
Co do dzieł takich jak Mistrz i Małgorzata czy innych w/w to trzeba się wykazywać dojrzałością (nie obrażając nikogo) aby zrozumieć i polubić, więc nie każ wszystkim czytać TYLKO bądź co bądź, trudnych książek jeśli nie mają na to ochoty. Nie wiem czy widziałaś film i czytałaś książki (wierzę, że tak skoro tak gorąco się o nich wypowiadasz), ale gdybyś nie poznała nie wiedziałabyś jakie są, no trudno, nie spodobały Ci się, nawet bardzo. ...ale odrobina tolerancji i zrozumienia, że każdy jest inny.
Gdzie ja tu wyzywałam ludzi?! Proszę zacytuj mi... Owszem, stwierdziłam, że wg mnie mają tragiczny gust. Pisanie o ludziach a pisanie o ich guście to 2 różne sprawy.
Wspominacie o tolerancji. To chyba działa w 2 strony. Wyraziłam swoją opinię na temat filmu i książki, do czego mam prawo.
Pozwólcie, że odniosę się do jednego z wpisów
"Takie zacietrzewienie świadczy o kompletnie negatywnym stosunku do fantazji i rzeczywistości, zupełnie niekobiecym braku wrażliwości i tolerancji, głębokich rozczarowaniach i kompleksach. "
Wow, nie wiedziałam, że jestem zakompleksioną i skrzywdzoną przez los istotą. Kurcze, podziwiam ludzi, którzy na podstawie kilku wypowiedzi nakreślają portret psychologiczny... A tak na poważnie: dla twojej wiadomości, jestem szczęśliwa i zadowolona z życia, mam przyjaciół i wiele zainteresowań. To, że nie podniecam się jakże piękną, romantyczną i w ogóle sweet miłością Belli i Edzia nie dowodzi mojego braku wrażliwości.
Pytacie się, po co tu weszłam. Odpowiedź prosta: żeby wyrazić swoje zdanie na temat tego badziewia. A że nie pokrywa się ono z waszymi opiniami, to już nie moja sprawa.
"wątpię że osiągniesz w życiu jakąkolwiek satysfakcję."
I vice versa.
A o czym świadczy nazywanie "głupkowatym opowiadaniem" światowego bestselleru? Skoro stała się bestsellerem to znaczy, że trafiła w gusta znacznie większej liczby czytelników niż możesz sobie to wyobrazić. Jest wystarczająco dobra dla ogółu, a ogół stanowi normę. Ty należysz do marginesu, który tego nie kupuje. Albo jesteś niezwykła, mam na myśli genialna (jakieś osiągnięcia na poparcie tej tezy?), albo jesteś nieprzystosowana. Ta książka zawiera w sobie prawdę o uniwersalnych wartościach obecnych w życiu każdego człowieka (pomijając fantastykę związaną z wampirami i wilkołakami). Co masz przeciwko miłości, przyjaźni, odwadze, poświęceniu i odpowiedzialności skoro jak twierdzisz jesteś szczęśliwa i zadowolona z życia? Ale najbardziej interesuje mnie dlaczego nazywasz TO "badziewiem" i proszę o logiczny wykład poparty argumentami na poziomie.
Wybieranie jakiejś książki przez ogół nie świadczy o jej niezwykłości. Dowodzi raczej jej komercyjności i przeciętności.
Jestem nieprzystosowana. Ok. Nie lubię tego badziewia, więc od razu trzeba mnie w kosmos wysłać...
A dlaczego jest badziewiem? Bo moim zdaniem przypomina tanie, głupie romansidło. Dalej nie muszę ci się tłumaczyć. I tak mi wmówicie, że jestem odludkiem, zakompleksionym dzieciakiem i nieprzystosowaną do życia panną.
A gadki o tym, ile to w niej miłości, przyjaźni, odpowiedzialności, bla, bla, bla, można wystosować do praktycznie każdej książki. Takie wartości znajdziemy wszędzie: u Sienkiewicza, Dumasa, Austen, Musierowicz, Bułhakowa, Tołstoja, Terakowskiej i u rzeszy innych pisarzy. Tak więc ten argument kompletnie do mnie nie przemawia. Nie trzeba czytać zmierzchu, by być szczęśliwą.
"Nie trzeba czytać Zmierzchu, by być szczęśliwą" i tu się z tobą zgadzam, inaczej byłoby z nami bardzo źle. Ja bardzo lubię się śmiać i uważam, że ta seria jest bardzo śmieszna, dlatego przypadła mi do gustu. Pełno w niej fragmentów, z których można się nieźle pośmiać. Nie mam zamiaru cię przekonywać do tych książek, ale jeśli czytałaś albo oglądałaś filmy na ich podstawie to czy nie było takich scen, które cię rozbawiły?
Margot_Valois z pewnością nawet nie przeczytała tej Sagi bo przecież od początku uważała je za jedno wielkie ścierwo. No ale tak jak napisałam w moim pierwszym poście każdy ma prawo do własnej opinii, a nie da się dogodzić wszystkim na raz. ; ))
Mnie niektóre momenty doprowadzały do ataków nieopanowanego śmiechu... na przykład w Zaćmieniu właśnie, kiedy to Bella złamała sobie rękę uderzając Jacoba w twarz, bo ją pocałował ; )
Wpisałam 'Zaćmienie' w wyszukiwarkę Google ciekawa, jakie wyświetli mi linki do portali. I z czystej ciekawości kliknęłam na 'FilmWeb'. Zjechałam na dół i co zobaczyłam? Prowokujący tytuł dyskusji "Boże, widzisz a nie grzmisz". Skończyło się na rejestracji na FilmWeb, bo dyskusja tocząca się pomiędzy przeciwnikami a zwierzchnikami Sagi Zmierzch bardzo mnie zaintrygowała.
No więc na początku wypadałoby się przedstawić. Nazywam się Sara, mam ukończone 18 lat i we wrześniu rozpoczynam klasę maturalną. Długo musiałam przekonywać się do tego, by przeczytać Sagę pani Meyer. Znajomi mówili mi, że jest świetna, ale przez większość czasu miałam opory. I część (Zmierzch) przeczytałam na krótko po premierze filmu. I powiem wam... zauroczyłam się. Może i faktycznie jest to kiepskie romansidło, może faktycznie pani Meyer przesadziła z miłością Belli i Edwarda ale dała ponieść się wyobraźni, w końcu jest to fikcja literacka i miała spore pole do popisu. Gratuluję oryginalności, każda książka ma w sobie to "coś" - tu miałam na myśli książki o wampirach. Saga pomaga mi się odstresować, zapomnieć o dobijającej rzeczywistości. Pisząc te słowa pragnę dodać jeszcze, iż nie jestem zagorzałą fanką Zmierzchu, nie koczuję przed kinem na chwilę przed premierą na innym kontynencie bo po prostu mnie na to nie stać. Nie pojawiam się też na premierach w Polsce, bo zwykle wszystkie miejsca są wykupione i sale kinowe przepełnione, więc odczekuję kilka dni i potrafię wybrać się nawet tydz. przed premierą - to tak gwoli ścisłości.
A teraz czas na najważniejsze. Droga Margot_Valois. Przeczytałam wszystkie Twoje posty. Szanuję Twoją opinię, bo twierdzę, że jestem osobą posiadającą wysoki tolerancji, uważam też że każdy ma prawo wyboru. Co jeszcze? O gustach się nie dyskutuje. Masz prawo uważać, że to ścierwo, masz prawo uważać, że pani Meyer napisała 'Sagę' dla kasy, ale jeśli samo pisanie sprawiło jej przyjemność i postanowiła to wydać, to czemu miałaby tego nie zrobić? Podziwiam ją za wytrwałość w dążeniu do celu bo sama kiedyś chciałabym, by moja powieść stała się bestsellerem i trafiła do ogółu. Kochana uwierz, że nikt nie będzie czytał Tołstoja czy Dostojewskiego dla przyjemności, bo powieści tych autorów zwykle znajdują się w spisie lektur szkolnych, więc jesteśmy ZMUSZENI je przeczytać. Po szkole chcemy się zrelaksować i zatopić umysł w czymś lekkim, nawet jeśli jest to głupkowate opowiadanko, czymś, co pozwoli odpocząć naszemu umysłowi od całodniowej harówy. Nawiasem mówiąc przebrnęłam przez wszystkie części Jeżycjady - Musierowicz wg mnie jest świetną polską pisarką ;) więc kolejny dowód na to, że nie ograniczam się tylko do Zmierzchu :)).