Tak, było to pokazane oczami Jacoba... w ostatnim tomie prawie 1/3 książki będzie w ten sposób opisana...

A co do kartki Edzio wysłał Jacobowi zaproszenie na ich ślub (trochę perfidne, nie?)i do tego ta właśnie krótką notkę. Ale tak w sumie to Jake już wcześniej wiedział,że sprawa jest przegrana, jak usłyszał o tym, że Bella zgodziła się wyjść za Edwarda... Szczerze to trudno mi określić czy był to gest czystego wyrachowania czy nie

Ale ogolnie ostatni tom czyta się równie fajnie jak Zaćmienie? :)

Pyt. 2. Jeżeli chodzi o mnie to lepiej...;]

Jako że Edward to dzielny, uczciwy, dobry i miłujący ludzkość wampir, kartka ta absolutnie nie była dołączona z wyrachowania ale ze szczerej intencji pogodzenia dwóch jakże przeciwnych gatunków wilkołaka i wampira.

A tak serio to epilog jest swego rodzaju wprowadzeniem do czwartej części sagi i właśnie Księgi Jacoba więc pisany z punktu widzenia owego.

A jeżeli chodzi o tę nieszczęsną kartkę z zaproszeniem, to Edward aż tak ciekawą postacią nie jest, żeby zrobić coś takiego z wyrachowania. Po prostu autorka znowu chciała pokazać, że Edward przeprasza, że istnieje i że istnieje tylko dlatego, że jest Bella. Trochę to irytujące...

zaczelaem dizisas czytac jestem juz na 4 rozdziale i juz jestm zly :PP
po1. Myslalem ze jednak slubu nie bedzie :P
po2. To, ze Bella poklocila sie znow z Jacobem...

oooo będzie jeszcze gorzej:( jeśli chodzi o Jacoba z Bella i Edwardem
wszystko okej, dziś skończyłam cz.4 i jest mi smutno!! ze juz koniec mam
nadzieje, że oprócz cz.5 (oczami Edwarda) będzie kontynuacja bo w zasadzie
autorka zostawiła sobie furtkę... można byłoby to dalej pociągnąć,,,,
prawda?? :P

oooo będzie jeszcze gorzej:( jeśli chodzi o Jacoba z Bella i Edwardem
wszystko okej, dziś skończyłam cz.4 i jest mi smutno!! ze juz koniec mam
nadzieje, że oprócz cz.5 (oczami Edwarda) będzie kontynuacja bo w zasadzie
autorka zostawiła sobie furtkę... można byłoby to dalej pociągnąć,,,,
prawda?? :P

No coż Jacob w 4 cz. coraz bardziej denerwował i Belle i mnie.

http://amka100.mybrute.com