Nie rozumiem fenomenu tych filmów, naprawdę starałam się dostrzec coś wartościowego,
ale ani gra aktorska, ani banalna fabuła, a już kompletnie naiwne dialogi nie przekonują
mnie do tej produkcji. Cóż, nie dla mnie błyszczące wampiry, wolę je w formie dzikich bestii,
a nie ckliwych, romantycznych, metrosexualnych chłopców...;P
Po prostu film nie jest dla ciebie. Niektórzy lubią ckliwe, romantyczne filmy o kolesiach z nadprzyrodzonymi mocami. Pamiętam jak byłam dzieckiem sama chciałam mieć jakiegoś supermana przy boku co by mnie brał na barana i podlatywał ze mną do szkoły. Każdy wiek ma swoje prawa, jeśli chodzi o ileśnaścielatków to oni właśnie czegoś takiego potrzebują:) Kiedy my mamy już ten etap za sobą patrzymy dość egoistycznie na to co ogląda teraz młodzież i czym się zachwyca a podejrzewam, że każdy miał taki etap w życiu gdzie podobał mu się kicz.
Twoje założenie, że "każdy miał taki etap w życiu gdzie podobał mu się kicz" świadczy jedynie o tym, że Ty jako dziecko szłaś z prądem, ale zapewniam Cię, że nawet nie wszystkie dzieci łykają ścierwo, tylko dlatego że jest popularne. Jak ja miałam 9 lat to było wariactwo na punkcie zespołu Take That, ja słuchałam i do dziś słucham U2 i The Cure. Akurat co do filmów to nie ma w tym nic niesamowitego, że jak miałam 11 lat to podobał mi się The Crow i Wywiad z Wampirem, bo wtedy raczej u szczytu popularności nie była tandeta. Ale jestem pewna, że skoro nie podobała mi się tandeta jaką było Take That, to gdyby wówczas powstał Srajlajt to także by mi się nie podobał.
Poprawka, jest chociażby jeden film, który był u szczytu popularności, gdy miałam 11 lat, a ja go wówczas uważałam za kicz - Niekończąca się opowieść
po prostu każdy chciałby przeżyć taką miłością. Każda dziewczyna chciałaby być tak kochana jak jest kochana Bella przez Edwarda. To naturalne. Ja na przykład uwielbiam takie ckliwe, naiwne historie o miłości. Pozwalają mi oderwać się trochę od szarości dnia codziennego. Nic w tym złego nie ma. Ja jeszcze na przykład uwielbiam "Dumę i uprzedzenie" - i książkę i film :) polecam wszystkim wielbicielom pieknych historii o miłości ;)
Nieprawda! Fakt,dużo jest takich 13,ale nie można wszystkich do jednego wora wrzucać! Nie każda "trzynastka" lubi Biebera i Montanę!
Ja lubię te książki (filmów nie,ani trochę,a i chodzę do liceum),bo tak jak napisała wcześniej Depp_fan , baardzo dużo dziewczyn lubi takie proste historie o miłości,bo same by chciały taką przeżyć.
Całkowicie rozumiem,jak to się komus nie podoba,ale ludzie! Każdy jest inny! Nie można o tym dyskutować!
Wiesz, ja poprostu znam za dużo dziewczyn, które oboje... ekhm... wykonawców uwielbiają. Dodatkowo mam 10-letnią siostrę, która też ich słucha. ;)
I ja się z Tobą zgadzam bo ten film jest denny i książki też bo jest w nich tylko ochy i achy Belli nad cudownym Edkiem co to się błyszczy bo używa pronto do drewnianych powierzchni, a film ogólnie jest ble!
I gdyby jeszcze aktorzy wyróżniali się dobrą grą aktorską. Bella przez cały film ma ten sam grymas na twarzy. Ona jest tragiczną aktorką.
a widziałaś filmy z stevenem sigalem on ma jeden wyraz twarzy na wiele sytuacji xD
Miałam tą wątpliwą przyjemność oglądania filmu z tym aktorem. Niestety nie pamiętam już co to było. Jednak od tamtej pory unikam wszystkich filmów z nim. Trauma pozostanie mi na całe życie ;)
Jest w tym trochę racji :).
Według mnie filmy nie zachwycają, ponieważ w ogóle oddają klimatu powieści, fabuła jest spłycona i gra aktorska nie zachwyca. Niestety główne watki ukazane są bez zagłębiania się w istotne szczegóły, natomiast główni bohaterowie nie mają w ekranizacjach osobowości, co innego w pierwowzorze książkowym :) Dla nastolatek lubiących wzruszające historie miłosne o wampirach i nadprzyrodzonych mocach polecam "Sagę Zmierzch" w oryginalnej książkowej wersji. Można tam zagłębić się w przemyślenia głównej bohaterki i poznać szczegółowo wszystkie postacie. Jedynymi słowami na obronę ekranizacji całej sagi jest fakt, że trudno w dwu godzinnym filmie przedstawić ponad czterysta stronicową, wielowątkową powieść. Niestety filmowa produkcja potwierdza, że kolejny raz film okazał się gorszy od książki :).
Dla leniuszków, których przeraża ilość stron, polecam wersję sagi w audiobooku, przepięknie czytaną przez Annę Dereszowską :)
Mniejmy tylko nadzieje że ludzkość szybko zapomni o tym gównie i już nikt nie odważy się znowu sprofanować kina grozy kolejnym takim syfem.
no to musimy zabić przynajmiej 80% populacji na ziemi wraz z aktorami którzy tam grają itp bo chyba długo o tym gównie nie zapomną