Powiem szczerze: uważam "Zmierzch" za kicz, ale kicz uroczy. Przeczytałam tylko pierwszy tom, ale byłam na obu filmach, płakałam ze smiechu i na kolejne też pójdę. Jest w nich coś fajnego, naiwnego, takie ziszczenia marzeń pensjonarki. Ma to jakiś wdzięk.