A już miałam nadzieję, że jak za reżyserię weźmie się David Slade, to zrobi niezłą jatkę jak w
"30 Days Of Night" i wprowadzi taki fajny, mroczny klimacik. A tu dupa... przydłuuugie sceny,
muzyczka jak z telenoweli i gra aktorów ponownie nie powala na kolana...ech. Nie
oszukujmy się, może i warsztat Stephenie Meyer nie jest najwyższych lotów, ale film spłyca
książkę na maksa. Jak to oglądać to tylko z ciekawości dla sposobu ekranizacji a nie z
szacunku dla dobrego kina. "Przed świtem" pewnie też obejrzę, ale tak jak "Zaćmienie" - na
kompie, bo na bilet do kina szkoda kasy. A mogło być tak pięknie...,,
Może i David Slade miałby ochotę zrobić jatkę w tym filmie, dodać jakiejkolwiek mroczności, ale jestem pewien, że producenci związali mu ręce i kazali film kręcić tak, żeby przypadkiem zbyt wysokiego PG nie dostał. Jego błąd, że zaangażował się w tworzenie filmu dla nastolatek, przez co odnotował taki haniebny wpis w swoim reżyserskim portfolio.