Mam pytanie skierowane dla fanów Pottera i/lub Zmierzchu:
- kto, wg was, włożył więcej pracy w tworzenie swych powieści, Rowling, czy może Meyer?
Prosiłbym o odpowiedzi z uzasadnieniem. Logicznym, w miarę inteligentnym
uzasadnieniem...
Zgadzam się z inspiracjabyc , że nie powinno się zestawiać tych dwóch nazwisk w jednym zdaniu. Szanowna "genialna" pani Meyer nie mogła by nawet umyć pięt takiej znakomitej pisarce jak J.K. Rowling.
Oczywistą oczywistością jest, to że więcej pracy w swoją twórczość włożyła autorka serii o Harrym Potterze. Jak powszechnie wiadomo, Joanne napisała 7 powieści z cyklu a Meyer początkowo 4, jednak rozochocona sukcesem poprzednich książek wydaje kolejną lub może nawet kolejne. Osobiście uważam, że chodzi tu tylko o pieniądze. J.K. Rowling również napisała dodatek do serii o HP (Baśnie Barda Beedle'a ) z którego dochód ze sprzedaży został przekazany na szczytny cel, czyli fundację dobroczynną Children's High Level Group.
Meyer wymyśliła banalny romans-opowiastkę o zwykłej dziewczynie (oczywiście, jednak atrakcyjnej i inteligentnej jakby inaczej) która zakochuje się w wampirze (podobno boskim Edwardzie, choć więcej uroku miał w sobie Gollum z Władcy Pierścieni). Ich związek byłby idealny, gdyby nie fakt, że wampiry żywią się krwią zazwyczaj ludzi, ale Edward jak napisała Meyer lubuje się w krwi Bambi, zresztą jak cała jego "wegetariańska" rodzinka. Pojawia się nawet wątek wilkołaków (tak chodzi o te biegające wilczki z filmu) i nasz Dżejkop który również kocha i ubóstwia niezwykle piękną Belle, która kocha jedynie Edzia. Klasyczny amerykański wątek o dziewczynie, która zakochuje się w chłopaku, który powinien być dla niej nieosiągalny, a cały związek jest niebezpieczny i zagraża jej życiu.
Nie wspomnę już nawet jak Meyer zniszczyła pierwowzór wampira (mam na myśli postać stworzoną przez Brama Stokera - Draculę).
Nigdy nie rozumiałam fenomenu tych książek i filmów i podejrzewam, że nigdy nie zrozumiem jak taki gniot osiągnął sukces na skalę światową. Zapewne zakompleksione nastolatki z całego świata identyfikujące się z Bellą, poszukiwały wyidealizowanego chłopaka (nieco bad boya) a te wymagania spełniał ukochany Edward, który z natury zły okazuje się mieć serce i jednak być bohaterem pozytywnym (swoją drogą ciekawe jak wampir który egzystuje dzięki ludzkiej krwi mógłby być dobry).
Czytając książkę po prostu zasypiałam, było nudnie i monotonnie. Fabuła nie trzymała w napięciu i nie ciekawiła. Dotrwałam do końca tylko dlatego, że chciałam chociaż po części zrozumieć fenomen wielbiony jak Ojciec Rydzyk przez słuchaczy RM albo nawet bardziej.
Niestety moje zamiary spełzły na niczym, odpowiedzi nie odnalazłam i zrozumiałam ,że nie dane jest mi ją odnaleźć.
Prawdziwym fenomenem książkowym i dziełem literatury fantastyczno-przygodowej jest seria o czarodzieju Harrym Potterze i jego przyjaciołach. Rowling udowadnia jaką siłę i ważną rolę w życiu człowieka pełni przyjaźń. W przeciwieństwie do pani Meyer, większość świata przedstawionego w HP jest stworzona przez autorkę. Książka uczy nas wielu rzeczy, daje wskazówki jak radzić sobie w życiu (rady Dumbledora). Pierwsze książki zawierały w sobie wiele tajemnic,zagadek które rozwiązywane były w ostatnich tomach np. postać profesora Snape'a. Treść bogata w opisy miejsc,wydarzeń etc. Niesamowita fabuła, wciągająca i trzymająca w napięciu do końca. Ciekawe zwroty akcji. To tylko niewielki fragment mojej opinii na temat HP, ale nie będę się dalej rozpisywać, bo jest to forum o Zmierzchu,a uważam, że i tak dostatecznie wyraziłam swoje stanowisko w tej sprawie.
PS Przepraszam, że tak się rozpisałam, ale próbowałam choć po części oddać to co dzieje się w mojej głowie. Mam nadzieję, że w ogóle ktoś to przeczyta.
Pozdrawiam fanów HP ( no i Zmierzchu również, nie chciałam nikogo urazić, głęboko stosuje się do zasady,że każdy ma prawo lubić to co chce).