PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=494538}

Saga "Zmierzch": Zaćmienie

The Twilight Saga: Eclipse
2010
5,7 164 tys. ocen
5,7 10 1 163574
3,5 24 krytyków
Saga "Zmierzch": Zaćmienie
powrót do forum filmu Saga "Zmierzch": Zaćmienie

Film obejrzałam wczoraj z czystej ciekawości. W mojej skromnej opinii jest częścią najmniej udaną ze wszystkich. Dlaczego?
Po pierwsze - gra aktorów. Niestety, pozostawia wiele do życzenia. Zgodzę się z tym, że temat jest niewdzięczny, aczkolwiek w trakcie całego seansu widz ma nieodparte wrażenia, że aktorzy (zwłaszcza święta trójca) męczą się na ekranie potwornie.
Po drugie – dialogi, które przychodzi im wypowiadać. I ponownie, niestety, w licznych momentach zakrawają o groteskę. Biorąc pod uwagę klasyfikację filmu trudno wnioskować, że jest to efekt zamierzony. Sceny, które mają wzruszać - dziwią (brak jakichkolwiek emocji, niezrozumiałe i nie oddane w zachowaniu i mowie ciała wyznania wręcz kłują w oczy i uszy), te, które mają zapierać dech w piersi – śmieszą (scena, w trakcie której dziwnie wyglądająca granatowa wampirza rodzina czeka w kniejach na przerośnięte do rozmiaru konia niby-wilki poruszające się ze znacznym przykurczem tylnich łap rozbawiła mnie do rozpuku).
Po trzecie - specyficzna i niestety bardzo wyrazista mimika bohaterów. Odwraca uwagę od wypowiadanych kwestii (w pewnych momentach jest to zaletą) i potęguje strach widza, że w kolejnej scenie piękna Bella ponownie przygryzie dolną wargę i zatrzepocze rzęsami, zapierający dech w piersi bladolicy Edward będzie ze prawostronnym skrzywieniem górnej wargi przełykał ślinę, a wysmarowany olejkiem napakowany Jacob zmruży i tak już ledwie widoczne oczęta.
Po czwarte - wątek miłosny. Iskrzenie (nie to diamentowe) pomiędzy głównymi bohaterami jest praktycznie niezauważalne. Ok - sytuacja, w której się znaleźli, nie nastraja optymistycznie, ale nie widać między nimi najmniejszej radości z czasu, który mają możliwość spędzić ze sobą. Wymuszone czułości przytłaczają swoją sztucznością, a są to przecież młodzi ludzie znający się od lat, skąd więc ten zupełny brak naturalności…Całość świetnie oddaje scena, w której, po dwustronnej argumentacji (za i przeciw przemianie), główna bohaterka opiera sennie twarz (piękną zresztą) na piersi ukochanego (miałam w tym momencie wrażenie, że oboje są niesamowicie zmęczeni - rozmową, przyszłością, sobą, uwagami reżysera,...).
Po piąte - fabuła. Pocięta jak diabli, schematyczna i przewidywalna. Żeby nie było - książkę przeczytałam i chyba tylko dzięki temu potrafiłam sobie co nieco dopowiedzieć. Widz ma wrażenie, że reżyser nakręcił 5-godzinny film i potem drogą losową pociął taśmę na 3-minutowe ujęcia. Dzięki temu akcja przeskakuje (bynajmniej nie przechodzi płynnie) w jednej 3-minutowej sceny do drugiej. Namiętność, trudne wybory, walka o ukochaną z całym światem, droga do nieśmiertelności, miłość na śmierć i życie, zemsta – nie uświadczysz.

ocenił(a) film na 5
Jaga1982

całkowicie się z tobą zgadzam : /

oola123

Ja nie wiem, czy się zgadzam, bo z natury takich elaboratów nie czytam :P

Przeczytałem temat i ocena jest wysoka, bo taka jest średnia arytmetyczna, chyba oczywiste? :P

ocenił(a) film na 2
Looney_Kermit

Oczywiście! Drogi Kermicie - masz rację! Jak mogłam na to nie wpaść??? Eh, głupiam ja...