W końcu doczekaliśmy się prawdziwych wampirów! Przerażająco pięknych, bladych, groźnych, ale jednak wciąż mających wiele twarzy. Edward to już nie tylko słodziak, który zajmuje się ratowaniem Belli z różnych opresji, patrzący jej w oczy i mówiący, że ona jest jego życiem. Teraz to prawdziwy Wampir przez duże W.
Scena walki super, choć trochę zbyt spokojny Jacob i za mało świetnego Billy'ego Burke'a. Nie podobał mi się pomysł z tym, że Cullenowie znali Riley'a, ale to i tak lepszy film niż New Moon.
Trochę szkoda, że tak mało pokazali związku Jacoba z Bellą, a przecież to bardzo skomplikowana więź.