Hey wam ! Muszę szczerze powiedzieć , że bardzo się zawiodłam na Eclipse :/ Czekałam z niecierpliwieniem na ten film a okazał się .... nijaki :/ Nie było opowieści Jaspera pokazanej i innych ważnych wątków.. a ten pierścionek dla Belli mnie rozwalił na maxa ....... A ta Victoria to już wogóle fatalna :/ Książka tak mi się podobała , a film ? Klapa :(
Straszne. A mi lakier odpryskuje z paznokci mimo, ze je dzisiaj pomalowałam:-( Musiałam się z kimś podzielić, musiałam... <krzyk>
Przyzwyczaiłam się do tego ,że ludzie są wredni... ale jak nie są zaangażowani w film lub temat filmu to niech poprostu się nie wypowiadają... Dzieki Hans12
Nie warto sie przejmowac.
Mnie jedynie zawiodla Victoria. Nie pasuje do tej roli. Jest zbyt slodka. Rachelle Lefevre miala takiego pazura w sobie. I te jej naturalne loki ( zadna smieszna peruka! ) sa przepiekne.
A opowiesc Jaspera byla przeciez. : )
Stewart troszke sie poprawila,byla czesciej usmiechnieta.
Nie o to chodzi... Chodzi o to... jak długo można analizować jeden film, w którym praktycznie nie ma czego analizować?
ludzie ona tylko powiedziała co sądzi o tym filmie. Z reguły się tak robi na forum <wyraża opinie o danym filmie> Jeśli tego nie rozumiesz to nie czytaj :)
Ja nie czytałam książki za bardzo ale po trailerze spodziewałam się wiecej scen walki. A jakoś z kolei też nie przypadły mi do gustu rozmowy między Bellą i Edwardem oraz zachowanie Belli. Rozmowy były troszkę przesłodzone aż za nadto a zachowanie mnie poprostu denerwowało.
Rozumiem, tylko szkoda, że tysiące ludzi mają podobną opinię do niej i zakładają nowe tematy tylko i wyłącznie po to by napisać to co inni. Czytając po raz tysięczny wywód na temat jednego filmu, który zdaje się nie jest zbyt wymagający i nie ma ukrytych przesłań można się po prostu wkurzyć:P No ile można...
Od razu mówię: to nie jest moje kino, nie moja literatura - czyli że nigdy prawdopodobnie tego typu rzeczy nie będą należały do moich ulubionych. Ale że nie mam zamiaru wstydzić się tego, że od czasu do czasu gustuję w dobrze zrobionej rozrywce bardziej popeliniarskiej, więc bez żenady mówię, że film mi się - w jego klasie - dość podobał. Na pewno słabszy niż pierwsza część, na pewno lepszy niż druga. Słabych stron jest kilka. Po pierwsze - tak jak "Księżyc w nowiu", tak też "Zaćmienie" rozgrywa się właściwie w trójkącie Edward-Bella-Jacob, cała reszta jest tylko dość nieprzekonującym dodatkiem (choć faktycznie retrospekcje innych Cullenów liczyły się w fabule bardzo na plus); no i to zaczyna trochę nużyć, ileż można w końcu słuchać tych samych wynurzeń trójki bohaterów. Po wtóre - niektóre kawałki są zadęte do bólu, wygłasza się tu jakieś paskudnie poprawne deklaracje światopoglądowe w sposób doczepiony jakby na siłę. Po trzecie - za długo, można było bez bólu ściąć każdą praktycznie kwestię dialogową o jedną trzecią i starczyłoby. Plusy - po pierwsze: dość sprytna próba mówienia nienachalnie o rzeczach życiowo ważnych, takich jak trudne wybory, rozstania, rozdarcia miłosne... można się snobować na cynizm, że to takie dziewczyńskie, ale ja bym dziewczyńskości nie lekceważył, w pewnym wieku pewne rzeczy traktuje się cholernie poważnie. Po drugie - dość (mimo wszelkich dłużyzn) zgrabnie poprowadzona, klarowna i równomierna akcja. Po trzecie - powrót do bardzo przekonującej (w pierwszej części - w drugiej tego mi brakowało) estetyki; te wszystkie zimne szarości, zielenie, półmroki, zamglenia... no ładnie to wyglądało, ładnie. Po czwarte - mniejsza niż w "Księżycu w nowiu" papierowa oczywistość zachowań bohaterów, tu to jakoś wygląda mi bardziej autentycznie. No i po piąte - wreszcie jakieś poczucie humoru, co dobrze robi całości (scena "trudnej" rozmowy Belli z ojcem jest naprawdę zabawna). Czyli w sumie - lepiej niż gorzej, na czwartą część pójdę z równą ochotą (choć wciąż z tymi samymi generalnymi zastrzeżeniami) co na trzy dotychczasowe.