o problemach młodzieńca, którym nie interesują się rodzice; o negatywnym wpływie facebooka na życie; o braku akceptacji dla odmienności; o życiu zamożnej - zepsutej młodzieży; o uciecze z prawdziwego życia do wirtualnego?
no bez jaj.
Szanujmy się, tak? Problematyka filmu mocno oderwana od rzeczywistości. Bohaterowie to banda debili, którzy odznaczają się intelektem (wszyscy) równym intelektowi konia (jednego).
Myślałem, że film jakoś mnie poruszy, wszak sam jestem wrażliwym młodzieńcem, ale do diaska - problemy Dominika, to jakaś żenada. O czym ten debil myślał? Tacy jak on powinni zamknąć mordę i wziąć się za robotę, zamiast całymi dniami pedałować na FB. Niesamowite też, że rodzice, którzy niby do czegoś doszli są takimi ćwierć-mózgami.
Film widocznie nie dla każdego.
Jak człowiek nie ma realnych problemów (co jeść, w co się ubrać), to sobie sam coś znajdzie. Myślę, że człowiek musi z czymś walczyć, nie wiem jednak, dlaczego tak jest. Ale z czym walczył Dominik? Ze sobą? Ze światem? No nie wiem.
Włąśnie o to chodzi, Niby wiesz, o co chodzi, a tak naprawdę, jak zadasz sobie pytanie, to nie pptrafisz odpowiedzieć. A film mi się bardzo podobał. Ubolewam nad tym, bo dowodzi to tego, że jestem, jak wszyscy i łatwo mnie zachwycić.
trochę to pozbawione racjonalizmu, ale OK - film Ci się zwyczajnie spodobał, wywołał zamierzone emocje i wówczas taka ocena jest w porządku ... nie rozumiem natomiast tych, którzy widzą w tym filmie głębsze wartości, rozumieją problemy Dominika, uważają je za naprawdę poważne i mogące znaleźć odzwierciedlenie w rzeczywistości. Dla mnie to było zwykłe science fiction z niedorzecznymi kłopotami głównego bohatera.
Nie jesteś targetem. Naprawdę niektórzy mają takie problemy i to jest straszne.
Może ma jakieś głębsze wartości, jak na to spojrzeć bez komputerów. Albo chodzi o to, że ma jakimś ludziom przemówić do rozsądku.
Jestm gejem czy hetero?
Nie mogę iść do szkoły, aaaaaaaaaa!!!
Sylwia się zabije i co dalej?
Takie tam, nikt mnie nie kocha, nikt mnie nie lubi, nawet ptaszki na mnie srać nie chcą.
On miał jakąś deprechę, więc nie zrozumiesz.
Nie no, czaję temat. Tylko sądzę, że to jest problem bardzo marginalny, bardzo rzadko zdarzają się takie patologie, a tutaj na forum (w innym topicach) wiele osób mówi, że to rzeczywisty problem części społeczeństwa, z którym trzeba walczyć.
A poza tym, uważam, że temat na film nawet znośny (pod pewnymi warunkami), tylko ukazanie go dla mnie trochę nieporadnie.
Z czego wg Ciebie wynikają te problemy, które wymieniłaś (na podstawie filmu)?
Wszystko oczywiście przez rodzoców, to akurat jasne.
Teraz na topie są mniejszości. Dziwne to wg mnie, ale....
Przez rodziców powiadasz ... wiadomo, że rodzicie byli półgłowkami, którzy nie interesowali się synem, ale czy taka sytuacja powinna doprowadzić do tego, by koleżce tak przewróciło się w dupie? to nie był 10-latek, który dopiero zaczyna świadomie myśleć, ale 18-letni typ, który wypadałoby, żeby potrafił sam myśleć, postrzegać świat, jak należy i radzić sobie z otaczającymi go problemami. A wydaję mi się, że jednym z przekazów tego filmu było to, że jeśli rodzice olewają dziecko, to dojdzie do czegoś takiego, co widzieliśmy w filmie, a to jest bullshit, bo żeby tak się stało trzeba mieć psychikę tak silną, jak silne wybicie miał Robert Mateja. Jest masa innych czynników, które na to wpływają, a o których w filmie zapomniano.
Nie zastanawiałem się nad tym szerzej, ale pewnie temperament, towarzystwo, indywidualne cechy osobowościowe, które można wykształcić w człowieku na skutek tego, co robi, w jaki sposób żyje, z jakimi ludźmi się spotka, ale też ambicje, cele w życiu, motywacje do działań .. chodzi o to, że Dominik był mega c i p ą z wyolbrzymionymi skłonnościami do depresji, która prędzej, czy później i tak by nastąpiła, nawet gdyby jego rodzicami byli ludzie tak troskliwi, jak Kate i Willy Tannerowie, bo to typ człowieka, który nie wie, czego w życiu chce, przejmuje się każdą pierdołą i ogólnie rzecz ujmując jest nadwrażliwą, zniewieściałą ciota (na własne życzenie, a nie przez to, że rodzice mają go w dupie). To skrajnie słaba jednostka, która w ogóle nie powinno funkcjonować w społeczeństwie... i z tego, co widzę, to raczej nie funkcjonuję, bo ciężko znaleźć w życiu drugiego takiego kolesia.
Sam się wyelminował.
Masz moją wypowiedż w tym temacie: http://www.filmweb.pl/film/Sala+samobójców-2011-539509/discussion/Już+za+100+dni +matura!!!!,1802576
Problem z rodzicami Dominika nie był tylko taki, że nie mieli dla niego czasu. Myślę że drugi, nie mniej ważny błąd, to odizolowanie syna od zwykłego życia i codziennych problemów, tzw. hodowanie pod kloszem.
Gdy wychowujesz się w domu, gdzie szczytem brawury jest samodzielny powrót autobusem 18-latka ze szkoły do domu, to raczej trudno jest zahartować sobie psychikę, nie uważasz? Jak myślisz, jak bardzo byłbyś dojrzały i samodzielny po odebraniu wychowania u ludzi, którzy traktują swoje dziecko jak jajko?
Fajnie, że dostrzegasz błędy Dominika, ale życzę Ci jeszcze odrobiny empatii gdy patrzysz na drugiego człowieka, żebyś umiał go zrozumieć, dlaczego jest taki a nie inny. Sęk w tym, by umieć zobaczyć skomplikowaną sieć przyczyn, a nie same skutki. Bo tylko wtedy można wyciągnąć konstruktywne wnioski i uczyć się na błędach. Zawsze lepiej na cudzych, niż na własnych.
Pozdrawiam
Oj tutaj malutki błąd robisz. Tzn co do oceny wagi problemów. Sprawa wygląda tak że jedna osoba może mieć dramat bo zapodziała swój telefon a inna być radosna pomimo tego że życie wali sie jej na głowie. O ocenie problemu świadczy subiektywny wymiar wartosci i piorytetów osoby. Zobacz na dzieci, potrafia godzinami płakac bo zepsuły swoją zabawkę, a i taks ie nad nimi litujemy. Cierpienie jest takie sam bez względu na wzbudzający go motyw.
O CZYM TO BYŁO... Pierwsze pytanie jakie zadałam po obejrzeniu tego filmu. Już co prawda prowadziłam niejedną dyskusję ze zwolennikami tego "dzieła", ale jak dotąd nikt nie potrafił mi konkretnie odpowiedzieć. Niby jakieś zaburzenia depresyjne, ale pokazane w totalnie bezsensowny i nieprawdziwy sposób. Uważam że pomysł był fajny, ale gdzieś po drodze się rozmył i wyszło to co wyszło. Początek ciekawy a później wyciąganie problemów z d**y żeby jakoś zapchać czas.
TRUE
no, może poza tym, że początek nie był do końca taki znowu interesujący ... ;-)
Zadawałem sobie dokładnie te same pytania po seansie co założyciel tematu. Jeśli ten film miał wywoływac jakieś emocje to u mnie także wywołał, ale tylko jedno. Czekałem aż ten degenerat wreszcie kopnie w kalendarz. Wybaczcie, ale ta mania wyższosci (początek filmu w firmie rodziców- scena z recepcjonistką), czy jego problemy, a także to że jest homo sprawiło że tylko czekałem na jego śmierc, albo jak wyląduje w psychiatryku.
Spodziewałem się jednego z takich zakończeń. Wogóle nie było mi szkoda tego emo-buca.
Gej, emo, bez kultury, mówiąc krótko poje*any- jeżeli wszystkich tych którym ten film sie podobał wzruszyła postac tego chłopczyka to jest mi ich po prostu żal.
Takich ludzi powinno się tępic za wszelką cenę.
kiedyś i Tobie może się zacząć gorzej powodzić (nie życzę Ci tego!). wtedy będziesz zaskoczony jak wiele osób nie rozumie Twojego bólu i potraktuje Cię tak jak na przykład Ty traktujesz głównego bohatera. Depresja to bestia. Przychodzi znikąd, zabiera wszystko, czasem nawet Ciebie samego. Ludzie odsuwają się, postrzegają jako złośliwego, wrednego, w końcu nienawidzą Cię, Ty to widzisz i wiesz że mają rację, mimo to lecisz prosto w ziemię, jak w koszmarze. Taka jest depresja. Dominik na nią cierpiał od początku filmu. Dobrze się ukrywała (jak zawsze - przecież nikt jej nie chce), przy byle okazji wyszła. Czym jest?
"Dominik na nią cierpiał od początku filmu."
Co wskazywało na to że Dominik cierpiał na depresję od początku filmu? Bo dla mnie to wyglądało mniej-więcej tak.
Spuściłem się w gacie na Judo - mam depresję - zostaję emo. Niczym przełożenie fabuły klasycznego filmu akcji na dramat psychologiczny.
Nie usmiechal sie tyle ile jego rowiesnicy. Wiesz, ja nie musze miec diagnozy psychiatrycznej, depresja jest cicha i zaczyna sie po prostu o wiele wczesniej niz tzw STRESOR jakim byl spust w gacie. poczytaj o tym albo zajrzyj na wiki
"Nie usmiechal sie tyle ile jego rowiesnicy."
Ty to chyba z Freudem na tyczki chodziłaś, nie uśmiechasz się, to masz depresje, ludzie którzy się często uśmiechają też mogą mieć depresję - więc twój argument można o kant tyłka rozbić.
Poza tym Dominik po "lizanku" ze swoim koleżką na studniówce, siedział w ławce bardzo zadowolony. Może przyczyną było to, że poczuł się odrzucony przez Alexa? Czyli złamane gejowskie serduszko nie depresja.
Ja nie rozumiem np. fenomenu "Harrego Pottera", ale on istnieje (ten fenomen) i wcale nie jest marginalny.
Taka już jest ludzka psychika, najłatwiej docierają do nas rzeczy, które sami przeżyliśmy, reszta to fikcja. Co jednak daje ci prawo do oceniana, w tak paskudny sposób, ludzi pokroju Dominika - fakt bycia ignorantem? Jasne, że sytuacja pokazana w Sali jest mocno podkręcona, wręcz do granic możliwości, ale Komasa nie chciał, aby jego film był obiektywny. Przedstawia nam najgorszy scenariusz z najbardziej tragicznym zakończeniem, bo Sala ma poruszać. Tak miało być... i dobrze. Kto lubi "mocne' kino będzie zadowolony.
Harry Potter, to inna bajka. Od samego początku HP miał być oderwaniem od rzeczywistości, przeniesieniem widza w inny świat, poznanie świata magii, zaznajomienie się z osobliwymi na swój sposób bohaterami etc. etc. To zawsze będzie się podobało, jeśli wykonanie będzie na przyzwoitym poziomie, więc fenomen HP nie powinien raczej dziwić.
Skoro wystarczy napisać "na przyzwoitym poziomie" powieść o tematyce "oderwanej od rzeczywistości", bo to "zawsze będzie się podobało" każdy pierwszy, lepszy pisarz mógłby być teraz milionerem. Naprawdę uważasz, że to jest takie proste? Ignorancja wycieka z ciebie każdym otworem.
Ps. Jakoś ludzie czytający ambitną fantastykę nie bardzo chwalą się sympatią do HP.
Ot i padło magiczne słowo "ambitna". Wydało się, Pablo_28, niezwykle błyskotliwy intelektualista, błyszczący na każdym polu. Nie warto wdawać się w dyskusję z takimi ludźmi, i tak okaże się że jesteś zbyt płytkim zjadaczem chleba, a mainstream to twoje drugie imię.
PageSerafin, przyczajony tygrys, ukryty smok, lubi atakować w stylu partyzanta - toś mnie zaskoczył tym wpisem. Śledzisz mnie? :)
Mam słabą pamięć i niestety nie pamiętam o czy tak gorąco "dyskutowaliśmy", że się tak na mnie obraziłeś. Przeszukałem nawet forum Sali i jedyne co znalazłem, to usunięty temat, którego byłeś autorem. Tak więc nasza rzekoma dyskusja jest już historią, po co więc rozpoczynać nową? Swoje żale (jakiekolwiek) kieruj do siebie samego. Skoro twój temat został skasowany tzn. że nie masz nic ciekawego do powiedzenia. Dobranoc.
Sądzisz, że jesteś błyskotliwy? Faktycznie, kiedyś założyłem temat. Napisałeś jednego posta, ale w rozmowę już się nie wdałeś, przekonany o słuszności swoich niepodważalnych argumentów odszedłeś obrażony.
Nie śledzę cię, raczej mam pecha trafiać na ciebie.
Biorąc pod uwagę, że twój pech jest (w tym przypadku) również moim pechem, życzę tobie (w nowym roku) jak najwięcej szczęścia. I tym oto optymistycznym akcentem pragnę zakończyć tę życzliwą wymianę uprzejmości. Pa
Porównywanie Pottera do sali samobójców jest trochę nie na miejscu, bo to zupełnie inna para kaloszy. Równie dobrze mógłbym teraz porównać malinę z rzodkiewką na podstawie tego, która z nich jest bardziej słodka.
Mnie przede wszystkim nie spodobało się to, że większośc ludzi widzi w tym filmie odzwieciedlenie dużego problemu. Problem który ma dominik jest marginalny, żeby nie powiedziec przerysowany. Połączenie emo z gejostwem, uzależnieniem od internetu, a także oderwaniem od rzeczywistości i totalnym brakiem manier wyszedł karykaturalnie.
Jeśli ta postać wzbudzała w was współczucie to raczej się nie dogadamy, bo mnie osoby pokroju dominika zwyczajnie drażnią. Dla mnie zasługiwał na pokój bez klamek i wieloletnią terapię.
A gdzie ty tu widzisz porównanie? Mogę z siebie wypluwać słowa i łączyć je w zdania, ale nie mam już żadnego wpływu na twoją ich interpretację. Ja się za ciebie czytać ze zrozumieniem nie nauczę.
Równie dobrze mógłbym napisać:
"Nie rozumiem np. fenomenu Lady Gagi", co wcale nie oznaczałoby, że porównuję LG do obrazu Komasy.
Jeżeli chodzi o dalszą cześć twojej wypowiedzi... no cóż, masz prawo tak uważać. Jestem pewien, że twój zwichnięty palec bardziej boli (ciebie), niż tsunami w Japonii, a twoje osobiste problemy sercowe po stokroć są większe niż troski ludzi umierających na białaczkę. Zanim kogokolwiek wyślesz do domu wariatów, sam sobie zafunduj wieloletnią terapię, która (być może) pozwoli ci znaleźć odpowiedź na pytanie: "Dlaczego jestem takim dupkiem?". Albo olej całą sprawę i żyj sobie dalej w błogiej nieświadomości.
Po co tyle jadu?
Podajesz dziwnie skrajne przykłady i próbujesz udowodnic, że jestem nieczuły, a nigdzie nie powiedziałem, że interesuję się tylko sobą, a światowe klęski żywiołowe, czy choroby są mi obojętne.
Na porcję jadu uczciwie sobie zapracowałeś, natomiast kwestia "nieczułości"... Wszystko masz wypisane na twarzy. TAK, to się nazywa sarkazm.
Przerost formy nad treścią. Tyle co się da zrozumieć z tego filmu, to: główny bohater - rozpieszczony typek w wieku 18lat, dla którego podróż autobusem do domu to egzotyczna podróż, chodził na sztuki walki, ale i tak mu wklepali, uzależnił się od czegoś pokroju Second Life. I właśnie tutaj zaczyna się coś ciekawego. Na początku przedstawiony jako osoba inteligentna, a później jako postać o psychice dziecka. Daje się uzależnić internetowi, grze, łączy się emocjonalnie z całkowicie obcymi ludźmi. Czysta abstrakcja... Podejście jego rodziców? Oni też są jacyś dziwni, zamiast wejść z buta do tego pokoju i naprostować psychikę temu synkowi, to oni go jeszcze po główce pogłaszczą psychologa, lekarza i Bóg wie kogo jeszcze załatwią. To tak o bohaterach.
Co o filmie? Mnie się osobiście nie podobał. Pomysł załamania psychicznego jako motywu filmu ciekawy, ale sposób go przedstawienia marny. Niemalże wyssany z palca.
Wcześniej przeoczyłam jakoś twój post, bo tu bym podkleiła mój, ale co tam. Masz świętą rację co do rodziców! Napisałam to już wcześniej ale tu powtórzę - ja bym gówniarza za kudły z tego pokoju wyciągnęła :P Ale obecnie to było pewnie niepedagogiczne i z krzywdą dla dziecka, jeszcze by mnie pozwali ;)
Film byłby o niebo lepszy (realistyczniejszy), gdyby główny bohater miał 16 lat, a nie 19. Ale niestety tak młodziutkich aktorów jest jak na lekarstwo.
Przeciez to jest jak najbardziej realne. Malo to ludzi co maja wiecej niz 19 lat, a sa freakami?
Koles co gra w World of Warcraft, wyzywa sie na rowiesnikach ze szkoly, terroryzuje rodzicow, rzeczywistosc staje sie dla niego grą, w której to on czuje sie mega pewny siebie etc etc. Sa takie przypadku, podloze psychiczne ma na to wplyw, ale i wychowanie rodzicow/dopilnowanie aby cos takiego nie mialo miejsca.
Moim zdaniem kazdemu moze sie to przytrafic, wystarczy jakis moment w zyciu i czlowiek moze sie zmienic o 180 stopni.
W tym przypadku chlopak od dziecinstwa mial "za dobrze" i rodzice nie skupiali sie za bardzo na wychowaniu. Mozna tak gadac i gadac, ale po co ?:)
Nie ukrywam, ze wkur----lem sie na seansie na glownego aktora, juz nie moglem w paru momentach patrzec, ale slyszalem o wielu dziwnych ludziach, wiec nie szokowalo mnie to tak jak innych.
offtopic:
Galerianki pamietasz? Slyszalem o takich akcjach o wiele wczesniej niz film powstal, nie bylo *SHOCKED* w kinie, raczej sie nudzilem troche, tak samo bylo tutaj.
Aczkolwiek jeden z lepszych filmow w PL jaki ostatnio wyszedl. (ostatnio mam na mysli dzien premiery).
Przynajmniej cos nowego, z jakims rozmachem nakrecone, z pomyslem, nie zerznieto pomyslu z zagranicy (moge sie mylic).
Bylem zaskoczony jezeli chodzi o realizacje i ukazanie problemu mlodych ludzi oraz tego co moze spotkac przyszlych rodzicow jak nie dopilnuja kwestii wychowawczych.
Slyszec - slyszalem, ale czy widzialem na ekranie? Nie tego typu problem.
Ten film jest o chorobie, którą ma coraz więcej osób, czyli depresji. Wszyscy przeciwnicy zarzekają się, że takiego problemu nie znają i go nie ma. A wystarczy spojrzeć na swoich znajomych, wśród których na pewno znajdzie się osoba, która nigdzie nie wychodzi, nie ma przyjaciół, jest samotna i się izoluje od innych. Tacy ludzie też potrzebują towarzystwa, rozmowy, zrozumienia i jedynym ratunkiem jest internet. Kiedyś go nie było, więc i takich ludzi było mniej. Takimi osobami nikt się nie interesuje, bo zwykle siedzą sobie cichutko w pokojach i piszą na forach internetowych. Rodzicom jest wygodnie nie zwracać na nich uwagi, przecież nie hałasują, nie sprawiają problemów, ale oni krzyczą, chcą zostać zauważeni, chcą pokazać jak bardzo cierpią. Zwykle wyrażają swój ból poprzez ubiór, chcą się wyróżnić, wmawiają sobie, że są wyjątkowi, że nie potrzebują innych ludzi bo są ponad nimi. A Sali była taka scena, gdy Dominik idzie po korytarzu z bladą twarzą od makijażu, ciemnymi oczami, patrzy na innych, jest wyniosły, silny. A potem wraca do domu i krzyczy, później płacze. Sala samobójców świetnie pokazuje depresję młodych ludzi, pokazuje prawdę, która wszystkim się wydaje bzdurna. Niektórzy odbiorcy tego filmu są jak rodzice Dominika, bagatelizują sprawę, próbują udawać, że nie ma żadnego problemu. Dominik ma 18 lat, to nie jest jeszcze dojrzały mężczyzna. Może fizycznie wyglądać na dojrzałego ale psychika wciąż się kształtuje, hormony robią swoje, w tym przypadku mają swoje ujście w nastroju bohatera. Tak, przypadek Dominika jest dość radykalny, ale chodziło też w filmie o dosadność. Osobiście nie jestem zwolennikiem tak dramatycznego moralizowania, bo o wiele bardziej podobałaby mi się historia chorego na depresje chłopaka, któremu chce pomóc dziewczyna, ale taką drogę wybrał reżyser i wybrnął z tego zadania wzorowo. Podsumowując, nie mój typ kina, co nie zmienia faktu, że to dobry film.
Po 1 rocznikowo a moze i urodzinowo ma 19lat, w koncu na pczoatku ma studniowke. 2 rzecz co hormony maja do ksztaltowania sie psychiki? Jesli maja wplyw to ogolnie a nie na ksztaltowanie sie to 1 rzecz, a po 2 wlasnie przez takich ldzui doroslych co mysla jak ty, tacy ludzia sa niedojrzali. Po prostu tacy ludzie nie widza potrzeby w dojrzewaniu to i nie dojrzewaja, proste. Wiec prosze rzpestac chrzanic ze to nie dojrzaly mezczyzna! Powinien byc, a to ze nie ejst to tylko i wylacznie wina rodzicow i spoelczenstwa, ktory taki model wychowania aprobuje... Najchetniej wszyscy bylibyscie dziecmi cale zycie... Powinno sie przywrocic wojsko poborowe to by wam z glowy powybijali takie bzdury!!
A ja chciałbym być dzieckiem przez całe życie =^_^= oczywiście w pewnym sensie.
19 lat, czy dwadzieścia, czy jeszcze więcej. Psychologiem nie jestem, ale wiek nie ma znaczenia w dojrzewaniu, jest to bardzo indywidualną sprawą i dojrzałym człowiek się nie staje wraz ze zdmuchnięciem świeczki na torcie.
Co hormony mają do kształtowania się psychiki, nie wiem, trzeba by zajrzeć do fachowej literatury. Ja tylko napisałem, że mają swoje ujście w nastroju. Ja żeby odreagować biegam, albo idę na siłownie. Dominik kumulował wszystkie emocje w sobie i czasem zachowywał się jakby był stuknięty. Ta scena, kiedy ojciec odłączył mu internet, przerażająca, pokazuje człowieka zniszczonego psychicznie do szpiku kości.
Dominik nie jest dojrzały nie tylko przez swoje wychowanie i społeczeństwo. To prawda, że nie zna w ogóle życia, wszystko dostaje na tacy, nie potrafi się zachować w stosunku do innych ludzi kulturalnie ale prócz tego jest zagubionym młodym człowiekiem, takim jak większość ludzi w jego wieku. Tylko, że jemu nie ma kto pomóc, nikt nie chce go zrozumieć, porozmawiać z nim jego językiem.
A za wojem obowiązkowym jestem, bo to wspaniała sprawa. ;)
Ogólnie to już nie chce mi się pisać o młodych ludziach z problemami Dominika, lub podobnymi, a znam takich, zamkniętych w czterech ścianach pokoju, którzy w sylwestra siedzą przed kompem, wiecznie nieobecni podczas rozmowy, wrodzy w stosunku do wszystkich i opryskliwi. Najważniejszy tu jest film, który pokazał kawał psychiki młodego człowieka, problem współczesności. U nas może jeszcze nie tak popularny, ale np. w UK, wystarczy wyjść na ulicę i można stwierdzić, że co drugi nastolatek to wymalowany indywidualista ze słuchawkami na uszach, który potrafi powiedzieć tylko f**k off... Proszę o kontynuowanie dalszej dyskusji beze mnie.
A ja chciałbym być dzieckiem przez całe życie =^_^= oczywiście w pewnym sensie.
19 lat, czy dwadzieścia, czy jeszcze więcej. Psychologiem nie jestem, ale wiek nie ma znaczenia w dojrzewaniu, jest to bardzo indywidualną sprawą i dojrzałym człowiek się nie staje wraz ze zdmuchnięciem świeczki na torcie.
Co hormony mają do kształtowania się psychiki, nie wiem, trzeba by zajrzeć do fachowej literatury. Ja tylko napisałem, że mają swoje ujście w nastroju. Ja żeby odreagować biegam, albo idę na siłownie. Dominik kumulował wszystkie emocje w sobie i czasem zachowywał się jakby był stuknięty. Ta scena, kiedy ojciec odłączył mu internet, przerażająca, pokazuje człowieka zniszczonego psychicznie do szpiku kości.
Dominik nie jest dojrzały nie tylko przez swoje wychowanie i społeczeństwo. To prawda, że nie zna w ogóle życia, wszystko dostaje na tacy, nie potrafi się zachować w stosunku do innych ludzi kulturalnie ale prócz tego jest zagubionym młodym człowiekiem, takim jak większość ludzi w jego wieku. Tylko, że jemu nie ma kto pomóc, nikt nie chce go zrozumieć, porozmawiać z nim jego językiem.
A za wojem obowiązkowym jestem, bo to wspaniała sprawa. ;)
Ogólnie to już nie chce mi się pisać o młodych ludziach z problemami Dominika, lub podobnymi, a znam takich, zamkniętych w czterech ścianach pokoju, którzy w sylwestra siedzą przed kompem, wiecznie nieobecni podczas rozmowy, wrodzy w stosunku do wszystkich i opryskliwi. Najważniejszy tu jest film, który pokazał kawał psychiki młodego człowieka, problem współczesności. U nas może jeszcze nie tak popularny, ale np. w UK, wystarczy wyjść na ulicę i można stwierdzić, że co drugi nastolatek to wymalowany indywidualista ze słuchawkami na uszach, który potrafi powiedzieć tylko f**k off... Proszę o kontynuowanie dalszej dyskusji beze mnie.
Dopiero co wcięło mi potężną epistołę której nie chce mi się pisać od nowa, więc będzie krótko, zwięźle i na temat :)
Mnie film nie przekonał i popieram emila - problemy były z du.. z kosmosu wzięte. Samo to jeszcze mogłabym wybaczyć, wiadomo, chłopak dojrzewa, ma prawo do dramatyzowania i wyolbrzymiania pewnych spraw. Miałam jednak wrażenie, że wszystko było robione na siłę: kreacja postaci, fabuła, dialogi. I te relacje międzyludzkie! Chłopak siedzi kilka dni zamknięty w pokoju a rodzice wsuwają mu list pod drzwi? Seriously? Odciąć prąd (z tym internetem dobry pomysł tyle że późno), wyłamać zamek w pokoju albo poczekać aż gówniarz zgłodnieje i sam wyjdzie :) Trudne relacje rodzic - dziecko to dość powszechne zjawisko, wiem o tym, ale wiele filmów udowadnia, że można to lepiej pokazać bez takiej... sama nie wiem, sztuczności? Postać Sylwii niewiarygodna (jak ja nie cierpię Romy Gąsiorowskiej) a rozmowy dzieciarni o samobójstwie w tytułowej "sali" śmieszą zamiast poruszać.
Miałam duże oczekiwania wobec tego filmu więc może stąd taka surowa ocena. Generalnie nie jest źle, ale po wysokich ocenach i entuzjastycznych opiniach spodziewałam się czegoś lepszego.
To czego ja jakoś pojąć nie mogłam to fascynacja różowowłosą Sylwią. Najbardziej fascynująca w jej osobie wydała mi się jej fryzura... z pewnością nie to, co mówiła.
Moim zdaniem problemy Dominika to nie jest zenada, lecz bolesne realia. Rodzice wogulnie nie interesuja sie wlasnym i jedynym synem, zrobili z niego totalna kaleke ktora nawet nie moze sama autobusme ze szkoly wrucic. Chlopak pogubil sie i zapewne przerazil bo nie wiedzial sam czy jest gejem czy o co kaman ?! Nie mogl liczyc na pomoc przyjaciol ani rodzicow, ktorzy nie wiedzieli ze ich syn do szkoly nie chodzil od 10 dni !
ja akurat jestem, a raczej już byłam w wieku filmowego Dominika i może dlatego film do mnie w jakiś sposób przemówił. Wydaje mi się, że to film o wielu sprawach, ale najbardziej o poszukiwaniu własnej tożsamości. A poszukujemy, gdy jesteśmy młodzi, może po prostu tego momentu już nie pamiętasz, a może go nie przechodziłeś.