wszystko płaskie, elity karykaturalnie płaskie, prawica prześmiewczo wręcz zła do szpiku kości, do tego scenarzysta z reżyserem nie rozumieją swojego bohatera (jest psychopatą wtedy, kiedy jest to dla historii wygodne, a innym razem wylewa łzy w osamotnieniu), jak i zresztą niespecjalnie wczuli się w innych bohaterów (zachowania Gabi są tak naiwne z pov pisarza, że dyńka boli), Komasa nie podołał nawet określenia tonu filmu, momentami widownia się śmiała w momentach mających być raczej poważnymi (a może nie? Ch*j wie).
Cały ten pokraczny burdel zmierza do nawet ciekawego finału, i za niego tylko +2 do oceny.
Chłopek roztropek bierze się za diagnozowanie skomplikowanych problemów społecznych i wyszło jak wyszło.
/rant
a raczej
/hejt
heh
Po pierwsze tam nie ma środowisk lewicowych, tylko centrowe, liberalno-demokratyczne, tzn. PO. To nie jest lewica XD i w filmie te środowiska zostały właśnie prześmiewczo przedstawione. Ja przez cały film czułam, że środowisko kandydata na prezydenta zostało obśmiane na podobnym poziomie co nacjole. Po prostu katoprawica jest bardziej karykaturalna z definicji.