Po obejrzeniu obiecującego zwiastunu, liczyłam na widowiskowe kino akcji osadzone w mrocznym dystopijnym klimacie. Niestety wymęczyłam się na seansie. Mroczna atmosfera faktycznie jest, do tego mocno podkręca ją świetnie dobrana muzyka. Na tym koniec zalet. Sam film jest przydługi, pełen niepotrzebnej teatralności i patosu. Główny bohatera, Deva, jest skrzyżowaniem Rambo z nieśmiertelnym bogiem. Bezwzględnie i bez mrugnięcia okiem morduje całą bandę wrogów i jeszcze przy okazji odpala papierosa. Bezustanne wrzucanie scen w spowolnieniu totalnie zabiło całą dynamikę. A najgorszy był scenariusz, ta szarpana narracja, bezustanne zaczynanie tematu, żeby natychmiast cofnąć się w czasie, na początku może i były intrygujące, ale pod koniec budziły wyłącznie irytację. Początek filmu poświęcono bezmyślnej panience z kaczym dzióbkiem, a twórcy przez prawie 3 h nie znaleźli czasu, żeby wytłumaczyć widzom, dlaczego ona i jej ojciec byli tacy ważni. Wiadomo, że będzie już kolejna część, ale ja na pewno się nie skuszę jej obejrzenie.