Tak jak przynajmniej parę innych filmów którym wystarczy, że mają w gatunku dramat obyczajowy. I co z tego skoro film jest schematyczny, a przedstawiane problemy dość wyeksploatowane. Aczkolwiek trójka głównych aktorów spisała się bardzo dobrze.
Przesadzasz. Film został bardzo dobrze zrobiony, ma bardzo ważny przekaz - m.in. co jest najważniejsze w rodzicielstwie. Miejscami lekko przerysowany, ale nie jest to żaden minus. Świetnie przedstawiony wpływ głównego bohatera na życie postaci granej przez Pfeiffer. Ten film ma przede wszystkim działać na emocje i robi to doskonale. Schematyczny? Wyeksploatowane problemy? Taki temat nigdy nie będzie wyeksploatowany, jeśli reżyser wie, jak się za niego zabrać i go przedstawić.
Co jet najwazniejsze w rodzicielstwie - w ciemno można stwierdzić co to będzie w amerykańskim filmie, podobnie jak wpływ Sama na Pfeiffer. Jeśli ktoś decyduje się podjąć taki temat to raczej nie jest to jakiś wielki twórca. Aż sprawdziłem kto odpowiada za ten film, no i cóż, szału nie ma.
Nie twierdzę, że jeśli ktoś podejmie się TAKIEGO tematu, to jest wielkim twórcą. Napisałem, że jeśli wie, jak dobrze taki temat wykorzystać i JAK go przedstawić, to zrobi prawdopodobnie dobry film. Wiesz, jak już obejrzę jakiś film, to przy jego ocenie raczej nie kieruję się tym kto jest reżyserem (raczej wpływa to na to, czy na film w ogóle się zdecyduję). Jakby go zrobił James Cameron to inaczej byś go odebrał? Każdy może mieć swoje lepsze i gorsze filmy. Co z tego, że szału nie ma. Za to szał jest w obsadzie :) Piękny film, trochę z innej ligi niż niektóre bardziej "realne" dramaty, ale ja go doceniam.
A widziałeś podobny film Zemeckisa? Dla takiej klasy reżysera taki film po prostu nie pozwala pokazać nic oryginalnego. Właśnie dlatego takie dramaty na faktach kręcą Brest, Howard, Hallstrom czy Caton-Jones.
Tak, Forrest Gump - oczywiście opowiada o czym innym, ale ma wiele cech wspólnych (przede wszystkim chory umysłowo główny bohater o "wielkim sercu"). Z tym, że jest bardziej naiwny (film Zemeckisa).
No tak, "Forrest", faktycznie Zemeckis popełnił chałturę pod Akademię. Nie on i pierwszy i (niestety) nie ostatni. Czy to jest jednak film w stylu Zemeckisa? - akcji tyle co kot napłakał, humor biedny, postaci nieciekawe. Równie dobrze można oceniać Finchera po "Buttonie" czy Kubricka po "Seaferers".
Uważam, że Zemeckis to świetny reżyser. I właśnie chodzi mi głównie o to, że notka, kto jest odpowiedzialny za dany film nie zawsze jest wyznacznikiem jakości (tak jak dobry reżyser może czasem popełnić gafę, tak przeciętny, niczym się nie wyróżniający - zaserwować kawał dobrego kina). Spójrz na Davida Leana - 2, no dobra 3 rewelacyjne dzieła, i ... Czy nazwiesz go świetnym reżyserem? Ja zrobiłbym to bez wahania - za dwa filmy. Poza tym - dałeś "Samowi" 7 - czyli dobry. Za samą trójkę bohaterów, czy za coś jeszcze? Nie do końca rozumiem Twój protest, ja nie przejmuje się tak bardzo rankingiem, bo i po co? Gdyby jakaś zupełna szmira była tak wysoko, byłoby to niefajne, ale film "dobry"...
7 to czwarta ocena, daję ją filmom wyraźnie słabszym od tych które mają 8, bardzo dużo słabszym od tych na 9 i odległe o całą przepaść od tych na 10. A dałem głównie za aktorów, bo włożyli mnóstwo wysiłku żeby ich postaci nie były tak szablonowe jak mogły by być. Jeśli chodzi o Leana - proponuję przeczytać recenzje jego filmów.