Obiektywnie rzecz biorąc ten film ma kilka wad całkiem sporych. "Sam" należy jednak do tych filmów, do których nie potrafię się zdystansować. Opowieść o opóźnionym w rozwoju Samie zawładnęła mną całkowicie i bezapelacyjnie. Jest to zasługa jednej i tylko jednej osoby - Seana Penna. Jego gra jest perfekcyjna, bez żadnej nawet najdrobniejszej pomyłki. Nie było w tym ani jednej fałszywej nuty. Bardzo rzadko zdarza się mi oglądać tak piorunujące, kosmiczne wręcz kreacje. Te emocje są tak bardzo żywe, że czuć je nawet przez ekran telewizora. Jestem pod olbrzymim wrażeniem, całkowicie oszołomiony jego występem. Jednocześnie nie mogę wyjść z szoku, że tak absolutnie rewelacyjna rola została pominięta przez Akademię. Wielka niesprawiedliwość.
Dla Seana Penna ten film nie tylko warto, lecz wręcz trzeba obejrzeć.