Film generalnie bardzo fajnie zrobiony, ale niestety niewiele w tym prawdy. A szkoda, bo
swietna obsada i duzy potencjal.
Oparty na faktach, owszem, ale calosc jest kompletnie zmieniona. Faktem jest to, ze taka para mordercow byla prawdziwa, ale inna byla miedzy nimi relacja, inaczej wygladaly wydarzenia i koniec tez byl inny. :)
Ja właśnie nie wiem jak to było naprawdę. Osobiście uwielbiam "Lonely Hearts" z 1991 (dokładnie za wszystko, niesamowity klimat, relacje miedzy postaciami, grę, no i nieziemską muzykę- wszystko jest tam dla mnie doskonałe), a to z 2006 jakoś nie bardzo. Fajna obsada i mogłoby wyjść nieźle, ale jak dla mnie niepotrzebnie namieszali z wątkami osobistymi policjantów. To jakoś tak rozpraszało klimat i no ogólnie właśnie klimatycznie cały film w moim odbiorze nie domaga. Nie wciąga, cały czas jest się obok. Brak emocji.
Ale wracając do sedna, ciekawa jestem która historia - z którego filmu - jest bliższa prawdy. Możesz coś wiecej napisać o tym jak było naprawdę? Oglądałaś film z 1991?
Do mauzz: często filmy niby na faktach w rzeczywistości nie mają zbyt wiele wspólnego z prawdziwymi wydarzeniami. Szczególnie jest to częste właśnie wśród filmów o mordercach. Mnie to szczerze powiedziawszy zawsze irytowało, bo w takich sytuacjach po prostu powinni robić film w inspiracji o daną historię i nie udawać po chamsku, że jest na faktach. No, ale wszystko dla kasy i reklamy.
Przeczytałam link podany poniżej. Jeśli jest tam opisana prawda, a pewnie tak, to i tak w miarę sporo filmu zgadza się z faktami, choć rzeczywistość jednak była ciekawsza - to jak wpadli i przede wszystkim sama relacja między parą i w tym faktyczny wygląd Marthy.
'dopoki nie wszedlem do internetu nie wiedzialem, ze na swiecie jest tylu idiotow' (St. Lem).
...i co z tego? w Gwiezdnych Wojnach też nie było zbyt wiele prawdy a jakoś ludzie nie narzekają ;P jak chcesz w większości oparty na prawdzie film to polecam jakiś dokumentalny...
A tu możesz poczytać o tej kompletnie nieprawdziwej historii :
http://radoslaw.ligas.webpark.pl/mordercy/fernandez-beck.html
kolejny gimbus ze swoimi szkolnymi 'mundrosciami' i ograniczoną wyobraźnią, której życie jeszcze nie poszerzyło, skarży sie na rzekomy brak realizmu w filmie fabularnym. RĘCE OPADAJĄ!
Nie zrozumiałeś tematu, a komentujesz. Nie chodziło o brak realizmu, a o to, że film jest niby w oparciu o prawdziwą historię, a nie ma z nią wiele, czy niemal żadnego, związku.
A czy Ty jesteś użytkownik kotbury, do którego był skierowany mój komentarz? I tak swoją drogą, to akurat stanęłam w Twojej obronie - sensowności Twojego komentarza głównego, więc nie rozumiem dlaczego mnie atakujesz.