(Satyricon reż.Federico Fellini)
brudny Rzym. orgia za orgią,spektakl za spektaklem. Transwestyci,Dziwki i mity....
I to wszystko. Dwoje bohaterów wokół tego chaosu.
Korzystają z życia. Rzymskie opowieści o "ferajnie",przedzierają się z tym. Ogrom wyuzdania i krwi. I to koniec.
(Federico chciał się chyba strasznie Pasoliniemu przypodobać tym filmem. Choć może być odwrotnie,bo to późniejszy Dekameron i Kwiat Piera mają więcej odniesien do Satyriconu.
Chlew czuć w powietrzu,a już zwłaszcza część o kanibalach. medea choć w podobnych klimatach zupełnie inna. Król Edyp jeszcze,choć z zawyżeniem.
Nie wiem,może po prostu jak sie robi film o Rzymie,to nie mozna nie uzyskac efektu Pasoliniego ;) imo:
Caligula też cholernie podobny.
Możliwe,jest że panowie,się tez stylami na dwa filmy zamienili <chociaż potem Pan F. szedł już dalej tym nurtem a o tym za chwile> bo Ptaki i ptaszyska mają wszystko co charakterstyczne dla pierwszych obrazów Felliniego <Biały szejk und La strada> czyli idiotyzmy wplątane w sytuacje historyczną,a są nawet parodią <kwiatki św.Franciszka. Rzecz ciekawa bo Fellini scenariusz do tego pisał> od której Federico nie stronił. Ale to tylko domysły....)
Doskonale ukazane studium upadku Romy. miejscami przypomina teatr,chociaż to chyba ze względu na ilość losowych scenek rozgrywających się na scenie. Bardzo dobrze wyreżyserowane <pierwsza scena powala> fajna muyka Roty.
Polecac chyba nie trzeba.
7/10