...a nikt o tym nie wspomina. Otoz w jednej ze scen glowni bohaterowie ogladaja zdjecia z zareczyn Irene. Na tym zdjeciu Benjamin patrzy na Irene tak samo, jak ten morderca na swoja ofiare, na innym zdjeciu. Przypadek?
-
Poza tym, do konca przypuszczalam, ze prawdziwym morderca byl maz ofiary. Albo ze wlasnie Benjamin ma cos wspolnego z ofiara. Myslalam, ze ja znal, po tym jak patrzyl na jej cialo. Poza tym te naiwnosci obnizaja moja ocene, choc film wart jest obejrzenia.
'Prawdziwym mordercą był mąż ofiary'? Moze raz jeszcze obejrzyj i potem oceniaj..
A w sumie napisalas ze przypuszczalas czyli ze tak myslałas, zle zrozumialam.
Co do 1 sprawy - przez cały film jest mowa o spojrzeniach, stad tez oryginalny tytuł Sekret ICH oczu, nasz nieszczesny odpowiednik Jej nie ma sensu, sugeruje jakby w oczach ofiary była odpowedz kto jest mordercą.
Nasz nieszczęsny odpowiednik to przetłumaczenie tytułu książki, 90% takich smaczków tłumaczeniowych to wynik książki ;)
Ktos na forum juz o tym wspominal. Naiwne rowniez dla mnie jest to, ze mozna kogos znalezc na stadionie ( wsrod kilkudziesieciu tysiecy ludzi ), albo ze mozna kogos podejrzewac o morderstwo ogladajac zdjecia ( wyczytujac to we wzroku przyszlego mordercy ).
Przecież to normalne, że się czyta emocje ze spojrzenia, wyrazu twarzu.
A i jest powiedziane, że oni chodzili na te mecze wielokrotnie, a i Gomez był zagorzałym kibicem, więc pewnie zajmował sektor dla "fanatyków", więc żadne naiwności ;0
Emocje mozna czytac z twarzy, owszem. Ale ze starego zdjecia nie da sie wyczytac, ze za iles tam lat ten ktos popelni zbrodnie. Poza tym, z tego, co pamietam, to owo zdjecie bylo jedynym "dowodem", a wlasciwie przeslanka sledczych. Dopiero pozniej mamy to przesluchanie, w trakcie ktorego ten czlowiek sie przyznaje, chociaz przesluchanie to bylo przeprowadzone w taki sposob, by od poczatku upokorzyc przesluchiwanego i zmusic go do przyznania sie. Przyznam, ze ten rodzaj prowokacji, wzbudzil moj niesmak i wlasciwie kazdy mezczyzna po czyms takim mogl sie przyznac. Zadnych innych dowodow nie bylo. Zadnych odciskow, dna...nic.
-
Nie slyszalam, zeby na stadionach byly sektory dla fanatykow. A nawet jesli, to ile jest miejsc w jednym sektorze? Kilka, kilkanascie tysiecy? Ludzie pracuja w jednym budynku i nie widuja sie. Tak, dla mnie to sa naiwnosci i to takie podstawowe, razace w oczy, bo film przeciez o dochodzeniu...
Trudno o dowody w tej sprawie, bo o ile dobrze kojarzę, badania DNA w kryminalistyce są stosowane od końca lat '80, a wydarzenia z filmu miały miejsce w połowie lat '70. Przebadana sperma mogłaby być kluczowym dowodem w tej sprawie, ale skoro takie metody nie były jeszcze dostępne - to co mieli zrobić? I wątpię, by jakikolwiek racjonalnie myślący mężczyzna dałby się tak sprowokować - usłyszał zarzuty (gwałt i zabójstwo = dożywocie), więc zdawał sobie sprawę, że jakakolwiek nieprzemyślana wypowiedź będzie gwoździem do trumny. Zresztą - Irene nie tylko skłoniła go do przyznania się do winy. Pokazała jeszcze, jak zakompleksionym i dającym się łatwo wyprowadzić z równowagi człowiekiem jest Gomez. Taka mieszanka cech (+ niezdrowa, prawdopodobnie wieloletnia fascynacja ofiarą) jest wybuchowa. Wystarczyło zakwestionować jego męskość, odrzucić zaloty, odmówić pójścia do łóżka - i amok gotowy. Nawet jeśli nie planował tego, co się stało, to jego osobowość i stosunek do ofiary doprowadziły do tragedii. Ja nie mam większych wątpliwości co do jego winy.
Co do meczu - też sądzę, że trochę naciągane, ale trudno. To tylko film. Nie musi w 100% odzwierciedlać rzeczywistości.