I to w swej niewybrednej wersji. Ckliwy melodramat udający thriller z lekką dozą humoru.
Tylko seksu brakowało, w tej subtelniejszej odmianie rzecz jasna. Do tego te twarze
upaprane klejem od niechlujnej charakteryzacji. I scenografia, która na przestrzeni
ćwierćwiecza w ogóle się nie zmieniła.
Mimo wszystko film dobrze się oglądało, w czym zasługa operatora i samego Buenos Aires.
Konia z rzędem temu, kto mi powie jak nakręcono scenę na stadionie, w której kamera
przechodzi z planu ogólnego na trybuny.
Też się zastanawiałem jak to zrobili. W ogóle cały pościg za Gomezem był kręcony jednym ujęciem, nie pamiętam czy nawet cała ta scena została zrobiona jednym ujęciem. Może ktoś zna odpowiedź?
Jedno ujęcie, od początku do końca akcji na stadionie :) generalnie szacunek za to, bo wyszło świetnie
Trzeba przyznać, że scena na stadionie to mistrzostwo świata. A film naprawdę świetny, no i jeszcze piękna muzyka.
Właśnie zauważyłem, że film wygrał oskarową batalię m.in. z "Białą wstążką" i "Prorokiem", co z jednej strony nie zaskakuje, z drugiej pozostawia tzw. absmak.