Miesiąc temu dojeżdżałem do pracy autobusem komunikacji miejskiej. W lodówce tylko produkty z Biedronki (o Lidlu można było tylko pomarzyć...). Wyglądałem przeciętnie. Po prostu ginąłem w tłumie...Ot zwykłe szare życie...Aż nagle...zupełnie przypadkowo odkryłem Sekret. Na początku miałem podejście sceptyczne, ale w miarę oglądania filmy się wciągnąłem. To wszystko prawda! Zacząłem wizualizować, stosować sekret w sekrecie i niemal natychmiast pojawiły się rezultaty! Dzisiaj do pracy dojeżdżam najnowszą czerwona Mazdą 6 (taka chciałem - nie krytykujcie), na konto bankowe nie wiadomo skąd zaczęły wpływać duże sumy pieniędzy. Otrzymałem kilka bardzo prestiżowych ofert pracy i uczestnictwa w poważnych międzynarodowych projektach. Ubieram się tylko w najdroższych sklepach i jem tylko w najbardziej ekskluzywnych restauracjach. Na brzuchu zrobił mi się sześciopak, zaczęły odrastac włosy na głowie! A dziś otrzymałem telefon od jednej z uczestniczek programu TOP MODEL z propozycją randki. Żyć nie umierać...nie bójcie się Sekretu - TO DZIAŁAŁAŁAŁAŁĄŁA
Hejka. Możesz już uczciwie przyznać, że nie jesteś w stanie wpływać na żaden proces losowy? Nie? Uczciwość ciągle ci nie leży?
Nie ma czegoś takiego jak proces losowy, to dogmat (nie ma przypadków więc i losowości).
Widzisz, powoływałeś się na fizykę kwantową. PODSTAWĄ fizyki kwantowej jest właśnie probabilistyczny charakter rzeczywistości. Więcej zatem racji byś miał mówiąc, że każdy proces jest losowy, niż gdy strzeliłeś bzdurkę, że losowości nie ma. :)
Oczywiście z drugiej strony ja dobrze wiem, że twoje powoływanie się na fizykę kwantową było tylko próbą obrażenia fizyków, bo nie wam, nieudacznikom, fizykować.
Od teraz, taki mam pomysł, gdy będziesz opowiadał o wielkości magii, powołuj się na wielkich magów. Mag Maciej albo Mag David z tej czy innej telewizji, dużo wróżek. Same autorytety na twoim poziomie.
Najtrudniej mi uwierzyć, że niektórzy nie zajażyli Twojej historii :) a tak serio dodam od siebie że znalazłem tą książkę u jednej osoby z rodziny i wyrywkowo przeczytałem fragmenty - to wystarczyło do diagnozy: dzieło okultystyczne, które próbuje wmówić czytelnikowi że jest Bogiem. (W sumie wystarczy sprawdzić ludzi w galerii sław na końcu książki - każdy uwikłany w jakieś dziwne praktyki)