PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=408150}

Sekret

The Secret
6,1 6 351
ocen
6,1 10 1 6351
Sekret
powrót do forum filmu Sekret

To wszystko prawda!!

ocenił(a) film na 1

Miesiąc temu dojeżdżałem do pracy autobusem komunikacji miejskiej. W lodówce tylko produkty z Biedronki (o Lidlu można było tylko pomarzyć...). Wyglądałem przeciętnie. Po prostu ginąłem w tłumie...Ot zwykłe szare życie...Aż nagle...zupełnie przypadkowo odkryłem Sekret. Na początku miałem podejście sceptyczne, ale w miarę oglądania filmy się wciągnąłem. To wszystko prawda! Zacząłem wizualizować, stosować sekret w sekrecie i niemal natychmiast pojawiły się rezultaty! Dzisiaj do pracy dojeżdżam najnowszą czerwona Mazdą 6 (taka chciałem - nie krytykujcie), na konto bankowe nie wiadomo skąd zaczęły wpływać duże sumy pieniędzy. Otrzymałem kilka bardzo prestiżowych ofert pracy i uczestnictwa w poważnych międzynarodowych projektach. Ubieram się tylko w najdroższych sklepach i jem tylko w najbardziej ekskluzywnych restauracjach. Na brzuchu zrobił mi się sześciopak, zaczęły odrastac włosy na głowie! A dziś otrzymałem telefon od jednej z uczestniczek programu TOP MODEL z propozycją randki. Żyć nie umierać...nie bójcie się Sekretu - TO DZIAŁAŁAŁAŁAŁĄŁA

ocenił(a) film na 10
kojom

Nie przesadzasz?

ocenił(a) film na 10
rxqueenSGG

Znam go z forum. On robi sobie żarty (co opisałem dokładniej /obecnie/ na końcu tego tematu. Post od słów "Nie bójcie się sekretu", które zań zacytowałem).

ocenił(a) film na 7
kojom

Hehe :) "O lidlu można było pomarzyć" ;p 'Włosy na głowie mi odrastają" :) Powinieneś pisać dialogi to komedii, bo Polskie kino podupadło :P

kojom

Hahaha. dobre:D

kojom

czesc kojom
jak zwykle same niedowiarki..ale czemu tu sie dziwic jak w pl to wszystko na nie...od urodzenia rodzice powtarzaja tego nie, tamtego nie, nie ruszaj, nie wolno..;wszystko zaczyna sie od mysli.., najpierw musisz cos wymyslec pozniej wdrozyc i tak to dziala ..ludzie otworzcie oczy! ja stosuje prawo przyciagania od roku i mam rewelacyjne osianiecia...mam wspaniala rodzine, zlikwidowalem niemalze stres w moim zyciu, na chwile obecna pracuje nad pieniedzmi..efekty sa zdumiewajace..stosujcie prawo przyciagania, nic nie tracisz a zyskasz tyle ze sam nie uwierzysz wszystkich chetnych zapraszam do zarabiania ze mna pieniedzy , mam genialny biznes

mayhap

ja sie pisze co to za biznes :D

monichedda2012

Hej monichedda

po wiecej info zapraszam na facebook do dodania mnie do znajomych Piotr Lis (mayhap), do polubienia mayhap (family) na f facebook
a wszystkim opornym zycze spelnienia marzen :)

mayhap

No musze stwierdzic ze mnie przyciagles nie czesto tu bywam ale cos mnie natknelo zeby tu wejsc i zobaczylam twoja wiadomosc :) Ja podobnie jak ty mam marzenia i potwierdzam ze sie spelniaja od niedawna myslalam jak tu sobie dorobic ale nie wiedzialam jak a tu TY sie pojawiles :) Myslisz i czujesz podobnie jak ja MUSI SIE UDAC co ja gadam Uda SIE Miec szczesliwe beztroskie zycie trzeba tylko byc POZYTYWNYM I WIERZYC :)

mayhap

Co za zero intelektualne

Andrewx51

Hau, hau, hau

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Jak widzisz....niektórzy wierzą w realizm naiwny tj. zabobon ,że rzeczywistość jest dokładnie taka jak jawi się zmysłom

ocenił(a) film na 10
Agnieszka_NicCiDoTego

Rzeczywiście i to tak bardzo, że wydają się zaślepieni tym co kiedyś nabito im o głowy (w szkole).

Przez co ostatecznie nawet gdy wskaże się drogę rozumowania z punktu widzenia nauki (na której sądzą iż się opierają) nadal nie chcą wciągnąć się w rozmowy np. nt. fizyki kwantowej -ponieważ są jakby ortodoksami samych swoich poglądów, nie chcąc ich zmieniać, podważać.

Czyli są po zwyczajnymi przedstawicielami CIEMNOTY, która słynie z tego, że się nie rozwija, nie zmienia bo "wie lepiej" jak jest. Więc woląc tkwić tam gdzie jest, w istocie się cofa. Gdyż jak wiedzą ludzie myślący świat się rozwija, w tym też bardzo szybko nauka (a nawet religia ewoluuje, choć chyba bardziej dostosowując się do rozwoju świadomości świata).

Tak czy inaczej, byłem naiwny sądząc, że z każdym można porozmawiać rzeczowo.
Tym czasem @Andrewx51 w innych wątkach, tematach zaczyna zwykle od deprecjacji rozmówcy (gdzie tu jego wyrażenie jest jeszcze delikatne -inne są bardziej szydercze).

Widać to taki mechanizm obronny, przed zmianą, aby pozostać przy starym ludzie walą gromy na wszystko co nowe, a także na osoby, które mają śmiałość twierdzić, że nowe jest dobre:)

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

To tak jakby faktycznie myślenie samodzielnie, w oderwaniu od schematu było czymś trudnym (jak niektórzy powiadają najcięższą rzeczą na świecie).

Być może umysł działa jak mięśnie -zanika, słabnie w tych zakresach, w których się go nie używa!

zjonizowany

"Rzeczywiście i to tak bardzo, że wydają się zaślepieni tym co kiedyś nabito im o głowy (w szkole)"
Nic dziwnego... już od łona matki, potem w szkole na poziomie nieświadomym tak mamy konfigurowane neurony.
Wolą tkwić tam gdzie są... bo tak działa ludzki mózg. Z punktu widzenia ewolucyjnej teorii umysłu prawda (o ile takie coś istnieje) nie jest nam potrzebna do życia.
Ale paradoksalnie TAK JESTEŚMY ZAPROGRAMOWANI GENETYCZNIE ..TYM SIĘ RÓŻNIMY OD MAŁP ŻEBY IMITOWAĆ ZACHOWANIA I TO WŁAŚNIE POZWALA NAM ZDOBYWAĆ WIEDZĘ... Przecież bez społeczeństwa nie ma wiedzy... Ba! Nie ma nawet języka a więc myśli...

ocenił(a) film na 10
Agnieszka_NicCiDoTego

Także skłaniam się do relatywizmu (z filozoficzną doktryną jednej prawdy bardzo łatwo manipulować -jest właściwie idealna do tego -każdy uważa że ma tę jedyną słuszną racje i wszyscy się kłócą -no rozwijając dzięki temu:)

Ciekawe, ale nie załapałem sensu zwrotu " IMITOWAĆ ZACHOWANIA" (w środku cytatu -pytam bo to może istotny przekaz:) ?


zjonizowany

Tłumaczę:
Małpy nie są zdolne do dokładnej imitacji zachowań innych osobników...
BRAK im odpowiedniego OKABLOWANIA NEURONALNEGO.
Małpy w każdym pokoleniu muszą się "uczyć od początku" swojej "kultury" i nie są w stanie przekazywać sobie "wiedzy", gdyż nie mają właściwego okablowania neuronalnego.
Człowiek całościowo "małpuje" zachowanie i czynności innych ludzi z zachowaniem intencji i celów -a małpy wcale nie imitują dokładnie i dlatego u małp brak kulturowego przekazania zdobytej wiedzy.
Eksperymenty jakie przeprowadził Michael Tomasello dowodzą, że małe dzieci naśladują poprzez imitację (sposób prowadzi do celu i to jest nauka), natomiast małpy naśladują emulując (to dotyczy celu czynności).
Właśnie dlatego imitacja pozwala na gromadzenie wiedzy i na ewolucję kulturową, dzięki imitacji m.in. stworzyliśmy język i cywilizację.

ocenił(a) film na 10
Agnieszka_NicCiDoTego

To wydaje się mega ważny temat (zdolność nieświadomej nauki przez naśladowanie).

Jakby ORĘŻ w informacyjnej wojnie, w której współczesny człowiek wydaje się znajdować prawie zawsze. Zewsząd bombardowany zwykle interesowną informacją, która stara się i skuteczne wywiera nań wpływ (teraz reklamy są już ukryte w serialach). To wyjaśnia także siłę oddziaływań w sektach/religii.

Jako dzieci uczymy się niezwykle szybko, chłonąc przez naśladowanie jak gąbka. Jednak ten proces, choć mniej intensywnie trwa zawsze (co się bagatelizuje, bo nie zabawkarza się tego co jest nieświadome). Jednak podświadomość w każdej chwili naszego życia, zbiera gigantyczne masy informacji z otoczenia, z których tylko niewielki ułamek trafia do świadomości (odfiltrowane najistotniejsze wg. ważności, których kryteria sami sobie wyrabiamy).

Biorąc to pod uwagę, ludzie stymulowani podświadomymi procesami, nieświadomymi oddziaływaniami zdają się w dużej mierze być jak automaty (reagują automatycznie wg. wzorców ze środowiska pobieranych nieświadomie i zwykle nadal nieświadomych /do czasu refleksji nad sobą, na którą to mało kto sobie pozwala/).

Tak więc mamy sekret "intelektualnych zombie" (po prostu wszystko co utrwalają ze środowiska -szkoła, media, religia -biorą za pewnik, nie poddając tego ocenie, bo uczy się ich do odtwórczości, naśladowania, kopiowania danych od z góry podanego słusznego autorytetu /w co wpisuje się np. dogmat o "nie omylności papieży"/).

To tak na wstępie ode mnie. Ale jeśli chodzi o siłę oddziaływania środowiska może powołam się na kabałę (jako min. starożytną bardzo zaawansowaną psychologię), która odnosi się do tematu dość skrajnie:
"Środowisko to jedyny punkt wolności... człowiek różni się zasadniczo tym od rośliny, że może ZMIENIĆ środkowo, które nań oddziałuje poprzez zmianę miejsca. Roślina nie -ma korzenie i musi pozostawać tam gdzie jest, przez co jej los jest determinowany stale określonymi zewnętrznymi warunkami" (cytuję z pamieć jeden z wykładów -akurat z sieci, choć też byłem na paroletnim kursie, w poszukiwaniu wiedzy o świecie).

Na początku taka koncepcja wydaje się być nie słuszna, ale po chwili zastanowienia można dojść do wniosku, że cały zbiór naszych sądów o sobie i życiu, wraz z systemem myślenia, jest zaadaptowany ze środowiska (że jesteśmy społecznym tworem, formującym się w dynamice oddziaływa otoczeniem, czyli środowiskiem -choćby był nim niemy kamień /świat przyrody/ także stanowi formułujący punkt odniesienia i ludzie żyjący w rożnych sceneriach będą inni -Efekt motyla to wyjaśnia /także narody z rożnych stref klimatycznych mają inne cechy wspólne dla nich/ Feng-szu w tym świetle, subtelnych oddziaływań otoczenia, także zaczyna nabierać w tym miejscu sensu.

Człowiek współczesny mimo wiedzy marginalizuje oddziałuje podświadome, ponieważ ich nie wychwytuje (ale wiadomo, że to podświadomość wpływa na wszystko, nawet na jego świadome decyzje, tendencje, które nie biorą się z znikąd /a z wypadkowej zebranych wcześniej danych przechowywanych w podświadomości/).

Kolejnym źródłem, które porusza znaczenie siły oddziaływania przez naśladowanie jest NLP. Tu odkrywane są przed nami niesamowite możliwości -jako narzędzie świadomego kopiowania nawet całych osobowości (co jest raczej najlepszym, bo przyjemnym i szybkim sposobem uczenia się).

Zacytuje to fragment artykułu o genezie NLP:
__________________________________________________
John Grinder natomiast był lingwistą specjalizującym się w teorii Noama Chomsky'ego. Dzięki umiejętności szybkiego uczenia się poprzez modelowanie (wierne naśladowanie, "kopiowanie") sposobu porozumiewania się przedstawicieli różnych nacji, opanował biegle wiele języków obcych. Dlatego już podczas odbywania służby wojskowej pracował jako tłumacz m.in. podczas tajnych operacji armii USA prowadzonych na różnych kontynentach.

Kiedy Bandler i Grinder spotkali się na Uniwersytecie w Santa Cruz, zastosowali swoje umiejętności i wiedzę do "rozszyfrowania" tajemnicy skuteczności czołowych w latach 70-tych psychoterapeutów amerykańskich. Szczególnie zainteresowali się geniuszem wspomnianego już Perlsa, a następnie Virginii Satir - zwanej "pierwszą damą" terapii rodzin, oraz Miltona Ericksona, uchodzącego za mistrza m.in. nowatorsko i niekonwencjonalnie stosowanej hipnoterapii. Każde z tych trojga terapeutów stosowało odmienne metody pracy, opierało się na innych psychologicznych koncepcjach człowieka, każde z nich posiadało inny temperament i cechy osobowości, a jednak mimo tych i wielu innych różnic, wyniki ich pracy były porównywalne i każde z nich uchodziło za mistrza w swojej dziedzinie. To właśnie zagadnienie szczególnie zaintrygowało Grindera i Bandlera. Postawili więc hipotezę, że istnieje jakiś nie nazwany czynnik (lub zestaw czynników), który jest wspólny dla wszystkich wybitnych terapeutów, a prawdopodobnie również innych ludzi uchodzących za mistrzów wywierania konstruktywnego wpływu na jednostki czy grupy. Oraz, że prawdopodobnie owi "mistrzowie" sami nie są go świadomi, to znaczy jest on składnikiem ich tzw. "nieświadomej kompetencji".

______________________________________________________________




ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Może ten fragment jest przydługi, ale chciałem przez to wykazać też (przy okazji) powagę i znaczenie NLP, jako profesjonalne narzędzie od "mistrzów w temacie".

Wspomnę jeszcze, że ludzkie umysły synchronizują się na zadzie rezonansu częstotliwości (czego omówienie wymagało by wprowadzenia w teorie częstotliwości ludzkich myśli, które skądinąd wiadomo, że poddają się pomiarom jako zewnętrzne rozchodzące się w przestrzeni fale).

WNIOSKI:

Stare przysłowie "z kim się zadajesz taki się stajesz" jest więcej warte niż wydaje się.

Wolność jednostki zależy więc od zakresu (wiedzy, częstotliwości, rozmaitych oddziaływań) w których się porusza. Ponieważ sterowanie systemem zwanym "człowiek" w dużej mierze (podobno w 95%) odbywa się podświadomie, czyli automatycznie, znając zależności oddziaływań otoczenia, można ŚWIADOMIE je sobie dobierać. Stosując swego rodzaju dźwignie modelująca własną osobę.

Coś mi mówi od dawna (głos intuicji) że spędzanie wiele czasu na tym forum nie należy do pozytywnych, pro rozwojowych zajęć, a raczej biorąc pod uwagę, konieczność wczuwania się w rozmaite "głupoty" obniża do danego poziomu intelekt, wyrabiając płytkie nawyki myślowe). Czasem to tak jak by babrać się w błocie (z powrotem wracając do podstawówki:)
Żyjąc prymitywnymi "problemami" pyskatych krytyków filmowych z pod znaku tzw. "gimbusów".

Tym czasem jest cała masa, niesamowitej literatury, filmów, filmików pro rozwojowych (gdzie można wynosić w kosmos swoją wiedzę o psychologii i otaczającym świecie przekładając to na praktyczne korzyści, że też nie wspominając o podświadomych /omówionych tu oddziaływaniach/ wyzwalających silne prądy doskonalenia). Gdzie przeciętny człowiek szybko zdaje się zatrzymywać w rozwoju, zasilając tło -szarą masę samokopiującą są stale, a utrzymywaną w dogodnej głupocie przez władzę [media, edukacje, religii] po to aby stanowiło łatwe do wyzysku stado baranów, dojną trzodę. Dlatego najistotniejszych rzeczy nie uczą w szkole min. psychologii, działania umysłu (co na UV jest celowo zacofane, aby generować problemy, a nie je rozwiązywać -bo cała gałąź medycyny to niesamowicie wielki biznes, nastawiony na zaleczenia nie leczenie. Gdyby leczyć nie było by dopływu gotówki, więc ani o dietach, ani o profilaktyce nie usłyszymy w szkole. Za to z TV bombardują nas ogłupiającą cieszą abyśmy konsumowali to co nam szkodzi i wydawali krocie na leczenie np. cukrzycy. Gdzie w większości napojów i jogurtów jest masa cukru.



ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Tak więc świadomość skali oddziaływań środowiska to klucz aby raz na zawsze, ostatecznie urwać wyrwać się ze stada owiec (ograniczając zeń interakcje, choćby była to przednia rozrywka -bo czasem można odnieść wrażenie, że przebywa się w cyrku:)

Dlatego chyba już teraz (lepiej nie odkładać) ostatecznie wyrzeknę się forum i dyskusji (ograniczając np. tylko do FilmWebowego bloga, gdzie odchodząc z forum wkleję ten post -jako ostatecznie wyjaśnienie mej motywacji i radę dla czytelników ceniących mnie, że dobrze jest robić to samo. Czyli przestać wdawać się w nie kończące się dyskusje /ponieważ zwykle -w 90% [przynajmniej u mnie] są z przedstawicielami tej zindoktrynowanej, niewiele myślącej, czasem prymitywnej i wulgarnej, spowitej zabobonami -szarej masy, a kto się z kim zadaje taki się staje PODŚWIADOMIE.

To było by na tyle jeśli chodzi o motywacje zmian nawyku. Trzeba pamiętać, że wszystko co uświadomione, każda stanowcza decyzja nie jest trudna do podtrzymania -gdyż to już jest świadome (do puki nie myślimy coś powtarza się). Dlatego myślę, że z łatwością zastąpię ten zwyczaj każdym innym, który będzie dla mnie znacznie bardziej pożyteczny, rozwojowy. Np. czytanie/ słuchaniem książek <a oglądanie filmów fabularnych, filmami popularnonaukowymi w tym o podświadomości>. Chęć wypowiedzi pisanin pamiętnika lub blogu w sieci. Ale czuję, że najlepiej wszystko od razu skondensować do praktycznych wniosków, przekuwanych w pewne plany. Myślę, że człowiek wykorzystuje znikomy ułamek swoich możliwości (bo tak został wychowany, jak gdyby do wegetacji i służby jako trybik w maszynie). Stąd gdy się samodzielnie kształtuje swoje życie (przez wybierane świadomie informacje np. pro rozwojowe) to można dokonać bardzo wiele, co przekłada się na jakość tej "wycieczki", jak jawi mi się życie na Ziemi! Wiec np. spełniać marzenie za marzeniem, wyznaczać i realizować ambitniejsze cele. Bo świat należy do odważnych (przejawiających się poza pełnym ograniczeń mentalnych schematem). Chcieć to móc -jak mówi przysłowie:) Wystarczy zrobić pierwszy krok -zamienić nawyki ciągłej stymulacji oddziaływania informacją o pewnym zakresie z danego środowiska, które kształtuje naszą podświadomą istotę -duszę. Wyznaczyć cele i realizować się, wiedząc, że wszystko choć na początku wydaje się odległe i nie pewne, jakby przez mgłę.. że wszystko rozwija się, przybliża, rozjaśnia.. w drodze, która sama nas niesie gdy wpisuje się w swoje pragnienie. Drodze opartej właściwie na czasie, który szybko biegnie, gdy jest się w danym procesie, czyli gdy myśli, wybiera i działa ŚWIADOMIE. Ot to było by na tyle:)

Pozdrawiam życząc sukcesów (szczęścia, spełnienie -bo po to się żyje).

zjonizowany

Rozumiem,że przestajesz chcieć by Twoje myśli biegły jakimś określonym torem. Czy tak?

ocenił(a) film na 10
Agnieszka_NicCiDoTego

Dziś "przypadkiem" skręciłem do lasu spędzając sobie tam trochę czasu, aby zachwycać się magicznym klimatem (ciemnymi sylwetkami drzew na tle nieba jaśniejącego łuną ulicznych żółtych świateł). Coś było w tym niezwykłego, może ciemne niebo. Może dziwnie suche, jakby ciepła powietrze. Nie odczuwałem mrozu (mimo, że jeszcze parę dni temu błotniste drogi były zamarznięte). Ale super -myślę sobie, przyroda, cisza, tajemniczość, ogromne przestrzenie, drzew aleje. To jest to co mnie cieszy, tu czuję się szczęśliwy, gdy jakby czas nie płynie (nie ma się potrzeby nigdzie spieszyć). Godzina szybko minęła.. a ja postanowiłem wrócić rano, by co dzień np. biegać po lesie, choć trochę (zapewne to bardziej wciągnie.. też super miejsce na rozmyślanie). Ale może właśnie nie myśleć, wyciszać, jakby medytować się nauczę (aby czuć tylko to bycie, zachwyt, radość chwili rozwijać w sobie).

To mnie zmieniło, jedno niby przypadkowe doświadczenie:)
Ogromny kontrast do dyskusji, zmagań, myślenia o problemach (właśnie głownie innych -krytyce na forum, "zaprogramowanych umysłach" i dziwnych postawach).

Ten pokój (błogostan w porównaniu do użerania się z ludźmi) piękno przyrody, ta odskocznia zmieniła mnie. Być może ten las do lata mi się znudzi (gdy będę spędzał tam co dzień nico czasu -zamiast w internecie, z którego w zakresie wymiany myśli z innymi zrezygnuję -przynajmniej na parę miesięcy).

W zeszłym roku zrobiłem sobie takie miesięczne wakacje od forum. Tyle, że gdy zacząłem oglądać filmy znów się zalogowałem, aby zaznaczyć i siłą rzeczy mnie wciągnęły czekające w kolejce (odpowiedzi na posty). Wtedy było ich mało jak z tygodnia. Zwykle dostaję parę dziennie (mimo że dużo tu piszę, tu i tam). Gdy film mi się podoba to zabieram głos w dyskusji 5-10 razy (tak aby zwiększyć szansę zainicjowania dyskusji:) i tak mało kto odpisuje. Cóż to mnie rozczarowuje, gdy chce pogadać o filmie to muszę długo czekać.

Więc cóż, może powinienem tworzyć jakiegoś filmowego bloga i pisać monologi (czekając na komentarze krytyków, z którymi dopiero dla sportu bym się rozprawiał u siebie np. na YouTube -bo taka forma bloga była by dobra). Jednak po woli zaczynam rozumieć, jaka jest lepsza idea życia w pełni szczęścia, wolności. MIEĆ GDZIEŚ OPINIE INNYCH i robić swoje dla siebie.

Jedną z tajemnic sukcesu, wyrobienia intuicji jest wysoka koncentracja (do czego trzeba pewnej miary wyciszenia -wyrzucenia śmieci z umysłu, ograniczenia aktywności w pobocznych lub negatywnych zajęciach).

Co do "The Secret" (prawa -przyciągania) tu jest ciekawy serwis o wymownej nazwie: http://czystyumysl.com/czystyumysl

O to mi chodzi właśnie, tego widać najbardziej brakowało mi.
Dlatego wizytę w lesie odczułem jako coś wspaniałego (cisza, spokój).

Co do pytania, czy przestaję chcieć aby moje myśli biegły jakimś określonym torem.

W moim ulubionym filmie fabularnym "Jestem Bogiem" na 28:40 (wg.wersji YouTube) jest scenka, która mnie inspiruje.
Można uogólnić to do idei ekspansji w górę, dynamiki rozwoju.
Taka wizja życia mnie motywuje (jestem trochę jak gównu bohater, któremu zdaje się, powiedziano, iż jest maniakiem).
Rozpiera mnie energia, towarzyszy żywiołowość i nie potrafił bym nie zajmować się czymś (tylko, czuję że muszę zrezygnować z rozpraszania się, np. z zawracania sobie głowy
dyskusjami -choć są nieraz ciekawe, na pewno wciągające -jak filmy. Ale aby wytworzyć nowe nawyki, dobrze zrezygnować ze starych. Dlatego, że łatwo się rozpisuję muszę całkiem wyrzec się FilmWebu (na jakiś czas np. tym razem 2-3 m-c, lub do wakacji, lub na zawsze kto wie -co mi do głowy wpadnie).
Jedno jest pewne to mi już nie pomaga w rozwoju (chyba na tyle ile potrzebowałem przedyskutowałem kontrowersyjne tematy, rozjaśniłem sobie wątpliwości). Nauczyłem się rozróżniać ludzi z otwartym umysłem od zaślepionych formułkami. Teraz pójdę z tą wiedzą w realny świat robić jakieś ciekawsze rzeczy niż spierać się dla samego spierania.
O.k. tak naprawdę mam pewien projekt, konkretny plan, ale nie chce go tutaj zdradzać. Jak się rozwinie to pewnie się pochwalę nie bezpośrednio (a np. tylko osobom z listy znajomych).
Bo to jest coś gdzie zamierzam skumulować całą wiedzę...
(tą która jest niszowa, wartościowa, w temacie sukcesu, zdrowia itp.) Chodzi o to aby coś zrobić w życiu. To projekt na lata i wymaga skupienia, szczęścia oraz dużych funduszy (bo jakoś taki ze mnie maksymalista, że wszystko za co się zabieram chce robić z rozmachem, dlatego przeważnie odkładam, bo nieco przeraża, znaczy przerasta mnie nawet własna wizja). Jestem nie cierpliwy i nie chce czekać dekadami.
Bo wiadomo, że wszystko co dobre z czasem samo rośne jak np. bezkonkurencyjny FilmWeb. To będzie dla mnie wzór :)

Więc co do pytania o określony tor dla biegu myśli: Nie rezygnuję z ulubionych tematów, zmieniam tylko miejsce i sposób przejawiania się. Tu nie mogę się dalej rozwijać.
Wolę sam coś zbudować, co skupiało by ludzi o otwartych umysłach. Było dlań jak istna oaza ulubionej wiedzy (plus forum jako miejsce do jej omawiania). I nie chodzi o pieniądze, a o zrobienie w życiu czegoś ciekawego także dla siebie (uporządkuję tam pewną branże, a może nawet dwie:)

Więc żegnaj FilmWebie, a witaj obiecująca, fascynująca, drogo spełniania kolejnego marzenia (poprzednim, znaczącym było spotkanie z wiedzą o sekrecie:) Nie tylko w książkach, filmach ale i na kursach. Co chciałbym w końcu zamienić w praktykę robiąc coś w życiu konkretnie (bo do tej pory tego unikałem:)

ocenił(a) film na 10
Agnieszka_NicCiDoTego

Jednak nie mogłem wytrzymać z ciekawości (czy są i jakie nowe posty w odpowiedzi na wiele moich, tu i tam rozrzuconych).

Gdy dziś się zalogowałem po tym około tygodniu ku miłemu zaskoczeniu aż 14 (powiadomień) i właśnie zaczytuję się:)

Jednak zamierzam zmienić styl odpowiedzi na bardziej lakoniczny (niż jak do tej pory po ileś stron;)

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Rzeczywiście, w stu słowach nie zrobisz tylu błędów co w tysiącu słów. Robisz zawsze największą możliwą ilość błędów, więc ilość słów ma tu znaczenie decydujące.

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

Zdajesz sobie sprawę, że gdy się powołujesz na zdanie laików w kwestii matematyki, to robisz dokładnie to, co zjonizowany, gdy o fizykę kwantową pyta magów?

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Nara. :) To naprawdę miłe będzie, jeśli pójdziesz precz i przestaniesz okłamywać ludzi. Tylko na zawsze.

A poza tym, czy to niezwykłe doświadczenie wyjścia z domu do lasu zmieniło cię tak, że zamiast zabobonu wreszcie kierować się będziesz dowodem, sprawdzianem, eksperymentem, czy może zmieniło cię tylko tak jak myślę, to znaczy, że zabobon zastąpisz dokładnie tym samym zabobonem, a oszustwa dokładnie takimi samymi oszustwami?

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

Staje się relatywistą.

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

Zjonizowany nie imituje dokładnie.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Relatywizm jest wewnętrznie sprzeczny.

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

Z tym językiem a więc myślą to dość daleko idące wnioski.
Filozofowie, przyzwyczajeni głównie do myślenia słowami, przez tysiąclecia nie zapytali nikogo o zdanie. Ja jako matematyk, znajomi artyści - bardzo często i z efektami myślimy bez słów. Nie symbolami i nie w sposób, w jaki byśmy nasze myśli komunikowali. Treść myśli nie musi być językowa, nawet jeśli granice pojęcia "język" dość mocno rozszerzymy.

hyrkan

Znów bzdury gadasz. Myślisz metaforą , a to też "pojęcie". Poczytaj Lakoff i Johnson "Metaphors We Live By". Nauka obala Twoje przesądy. https://www.granicenauki.pl/matematyka-mozg-plus-jezyk-plus-metafora-25995

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

Nie. :)
Bez obrazy, ale gdyby ktoś Ci wysłał tekst, w którym Ci wmawia, że sikasz tak, jak naprawdę nie sikasz, byłby to ktoś mocno niepoważny. Teraz zeszłaś na poziom zjonizowanego. Chcesz coś dodać w ramach ośmieszania się?

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

Dodajmy, że poszłaś w ekwiwokację.
Jeśli bowiem brak społeczeństwa skutkuje brakiem języka, to językiem, siłą rzeczy, nazywasz to, co istnieje w ramach komunikacji. Jeśli stwierdzisz, że wszystko jest językiem, tworząc drugie znaczenie pojęcia w tym samym czasie i w typowy dla filozofów sposób nie zaznaczając tego, to stwierdzenie, że bez języka nie ma myśli jest tylko tautologią, a nie jest wnioskiem. :)

To jakbyś raz napisała, że karp i osioł to co innego, a potem powołała się na książkę, w której osioł i karp to jedno i wyprowadziła wniosek, że bez osła nie ma karpia. ;) Przejdzie w filozofii, natomiast pierwszoroczny student matmy wykryje, że robisz coś bezwartościowego.

Z kolei konstruowanie struktur mentalnych przez pewne działania na innych strukturach mentalnych to jak pichcenie obiadu z prostszych składników. Gotowanie to też język? W takim razie znów - każdy proces to język, wobec tego wszystko jest językiem i gadasz bezwartościowe tautologie.

Może zmylił Cię fakt, kobieto, ogniu, rzeczy niebezpieczna, że raczyli to nazwać "metaforami", a metafory Ci się kojarzą z językiem i wyrażaniem, z przekazywaniem myśli.
Natomiast proces wytwarzania tej myśli może być nawet nieświadomy. Nie tylko nie ma aktu komunikacji, ale nawet nadawca ewentualnego przekazu nie zna. Nazwij to teraz językiem! :D

Jeśli się na coś powołujesz, niech to, proszę, nie będą dywagacje laików. Nieważne, że dyplomowanych.
W myśleniu matematycznym powołaj się na Poincarego, Hadamarda, Polyę, Hardy'ego. Na kogoś, kto te procesy opisuje znając je, a nie na kogoś, kto by bardzo chciał.

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

Hihi. Zacząłem myśleć o tych Twoich głupotach i teraz mnie to prześladować będzie.
Bardzo polecam Ci Pogonowskiego wykłady z różnych dziedzin logiki, poprawisz sobie trochę poczucie humoru i zdolności analityczne. W sprawie Twojego linku mogę odpowiedzieć innym
http://logic.amu.edu.pl/images/3/32/Mfk2013.pdf
Powtórzę zatem - o matematykę pytaj matematyków. Naprawdę. Odpowiedź będzie dla Ciebie niejasna, ale to wciąż lepiej od błędnej jasnej.

Przesądy, które nazwałaś nauką, a które są wymysłami autorytetów (ta właśnie droga: nazwisko -> dywagacje -> Twoja aprobata), opierają się na analizie dość szkolnych pojęć. W większej mierze dotyczyć mogą sposobu nauczania matematyki, czyli przekazywania jej językiem właśnie, niż sposobu myślenia matematycznego, matematycznego odkrycia. Lakoff/Nunez sprowadzając matematykę do znanych sobie prawidłowości pomijają przy okazji fakt najprostszy - nie ma nic bliższego badaniu prawidłowości niż matematyka. Wspomniane małe dzieci zapewne bliższe są rozumieniu prawidłowości matematycznych, oczywiście w zakresie swojej zdolności do jednoczesnej analizy wielu aspektów niż kognitywistycznych abstrakcji. Jak to zwykle bywa w okolicach filozofii mamy tu tłumaczenie prostszego trudniejszym, czego autorzy nie widzą, bo matematyki nie znają, a swoimi abstrakcjami grają przez długie lata.

W swych rozważaniach językowych potykasz się często o problem odnoszenia się słów do jakiejś rzeczywistości, którą postulujesz poza doświadczeniem, by potem innych krytykować za jej nieodrzucanie. To zabawa fajna, jeśli się kończy wraz z pierwszym upomnieniem, że to robisz. Nie skończyła się.
Matematyka, jako nauka, jest jednak tylko opisem doświadczeń, prawidłowości doświadczanych. Myśl matematyczna jest doświadczeniem.
Myśląc krowę, że tak odwołam się do bliższego Ci doświadczenia, jesteś zmuszona myśleć wiedzę o krowie, obraz krowy, dźwięki krowy, a zatem mniej z tej krowy, niż w ramach Twoich postulatów istnieje. Zatem coś o symbolach, językach, opisie etc etc będziesz opowiadać. Myśląc matematycznie myślimy dokładnie rzecz. Nie jej znak.

Żartowałem sobie z filozofów (ale spoko, dokładnie żaden nie zrozumiał), że matematyka jest jedyną nauką empiryczną. A to dlatego, że jak filozofia przyznaje, jeśli doświadczenia zmysłowe nie są tożsame z obiektami badanymi, pojawia się nieco metafizyczny postulat, że ta niebadana rzeczywistość będzie jakoś zauważanym danym odpowiadać.
W matematyce tego problemu nie ma. Bada się rzecz, nie jej oznaki. Bada się prawidłowość, nie sposób jej przekazywania, nie jakieś jej cechy (?) czy relacje (?).

Może jeszcze jakiś przykład. Kołakowski w swojej Wielkiej encyklopedii pisze:
BŁĘDNE KOLO: zob. circulus vitiosus.
CIRCULUS VITIOSUS: zob. błędne kolo.

Prześliczne. Nie tylko użył języka. Użył rzeczy. Tak i w matematyce używamy symboli obok bezpośredniego doświadczenia. Z tego drugiego laik sobie sprawy nie zdaje, stąd sprowadzenie pojęć, definicji, obiektów matematycznych i relacji do pojęć dnia codziennego, podczas gdy one nie powstają, co oczywiste w świetle samych lakoffowych założeń, z pojęć trudniejszych przez ich kombinowanie. :) Są od nich prostsze, bliższe.

A przy okazji, po raz siódmy zauważę, że fetyszyzujesz autorytet. To nie jest nauka, robaczku. To jest tylko autorytet. Nauka byłaby w okolicach falsyfikowalnych, ponadto mętność Lakoffa ułatwia może bronienie jego tez, ale odbiera tym tezom znaczenie. Robisz grę.

Powtórzę pewne stare pytanie: coś w naszej rzeczywistości działa może dzięki filozofii, od wieków nienadążającej za naukami ścisłymi? (No, wydziały filozofii działają, ale postaraj się trochę lepiej zrozumieć pytanie. Nie tylko pytam, czy ktoś ma pracę, ale czy wkład, liczony treścią i zastosowaniem, a nie ilością stron i kurzem w bibliotece, tej całej filozofii daje się gdzieś zauważyć. Bo nie, filozofia nie obejmuje nauk w całości, nie, nie filozofia rozstrzyga o metodologii nauk czy wartości poznawczej - te zagadnienia poruszane są i rozwiązywane na długo przed tym, nim filozof zorientuje się, że działa już jakaś dziedzina wiedzy. Filozofia obejmuje inne nauki mniej więcej tak, jak wyobrażone linie obejmują tłum ludzi. Oczywiście, można te linie wraz z ruchem ludzi w wyobraźni przestawiać, ale żadnego wpływu te linie nie mają, a "obejmowanie" to tylko kategoria pojęciowa, zresztą każdy matematyk zna żart, że równie dobrze "wnętrze" jest po drugiej stronie kreski.)

hyrkan

Spadaj trollu :)

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

Spadaj trollico. A gdyby chęć niepisania niczego sensownego Cię nie opuściła, staraj się pisać o tyle postów mniej, ile teraz piszesz.

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

Nauka obala Twoje przesądy. :)

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

W sumie filozofowie są takimi popsutymi przez edukację jednostkami. Szkoda głównie pieniędzy, bo ludzi łatwiej dodrukować.

hyrkan

Kuźwa...Ty reagujesz jak pies Pawłowa :) He he he

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

A Ty piszesz, jak wulgarna, ale niezupełnie mądra osoba, którą ktoś zasadnie skrytykował, a ona nie umie odpowiedzieć inaczej niż wyzwiskiem. :) Też z tego rżyj.

ocenił(a) film na 1
Agnieszka_NicCiDoTego

Trollujesz i wyzywasz. Czy masz tak skonfigurowane neurony?

ocenił(a) film na 6
zjonizowany

Zjonizowany- teraz po latach- dalej działa to prawo przyciągania u Ciebie ? Niby bez Sekretu czułam, że jest taka właściwość jak to prawo , ale nie wiem czy wystarczy mi sił jak mam takie lęki. Będę próbować, nie zaszkodzi.... Odpisz proszę czy to coś działa po latach.

ocenił(a) film na 10
pepsi7l

To działa stale, cały czas, to wydaje się być nawet istotą natury życia (w zakresie przebiegu tzw. losu).

Podstawowy problem w tym, że my tego nie dostrzegamy związków z naszymi uczuciami, myślami, a tym gdzie nas prowadzi życie.

Cywilizacja funduje gigantyczne rozkojarzenie i jak dla mnie trudno obserwować swoje wnętrze (jesteśmy zwróceni na zewnątrz i targani masą informacji, zwykle trosk..)

Dla mnie to działa, ale gdy nie naciskam - bo jak naciskam na coś "już" że muszę mieć, albo chcę się wykazać - jak wojownik, wywalczyć coś, to nawet nie zaczynam się czymś zajmować, albo tego unikam, do czasu aż będę na luzie (nie umiem działać w stresie, a że nie mam nic istotnego raczej nigdy, mówię sobie "jutro").

Jestem na etapie wyrównania emocji, aby być bardziej na luzie i częściej wpisywać się w to naturalne kreowanie wydarzeń, a nie ich wymuszanie (poprzez nacisk na własną rolę.. co jest związane u mnie z perfekcjonizmem i przesadnym ciężarem potrzeby angażowania się. Więc gdy coś bardziej chce to zwykle większy stres i przekładam na czas gdy będzie więcej energji, dobrego samopoczucia i przede wszystkim wiary w powodzenie wyzwania).

Wiesz na co dzień wiodę życie na tyle lajtowe, że brak mi tych wyzwań i można by rzec, że sam próbuję je sobie wymyślać, aby móc coś dokonać, przeżyć (tak jak na terenowym rajdzie podjazdy pod góry).

Jestem dziwny i nie godzę się na normalne prowadzenie przez życie, chce czegoś czego nie ma zawsze. To może taka natura człowieka, jeśli coś ma łatwo che więcej i trudniej, szuka wyzwań jak alpiniści.

ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Z lat mam całą listę, czasem coś drobnego co się zapomina łatwo. Ostatnio skojarzyłem 2 rzeczy: postanowiłem wymienić sobie znajomych, stworzyć nowy krąg ludzi z którymi będę mógł rozmawiać na tego typu tematy (i w ciągu tygodnia poznałem 2 ciekawe kobiety interesujące się pokrewną tematyką i to "przypadkiem" na mieście, w barze i po drodze).
Przedostatnio, rok temu wyobraziłem sobie duże ilości takich trudniejszych do zdobycia rzeczy (to było typowe marzenie, wtedy to było dla mnie NIE REALNE, trudne do wyobrażenia, ale zaszalałem bo wyobraźnia w końcu nic nie kosztuje - miło było pomarzyć:) Widać w trakcie tej wizji czułem się wspaniale (uczucie odgrywa kluczową rolę) i spełniło mi się, że dziś nic nie robię zupełnie. Raz na miesiąc odzywa się jakiś klient, czy dwóch i robią hurtowe zakupy, rzeczy o które bardzo trudno na rynku przynajmniej w takiej ilości ... (to taka nisza kolekcjonerska).

Aha, jeszcze poznałem, znalazłem w sieci znów "przypadkiem" takie niesamowite informacje, które tak naprawdę były moim największym marzeniem.

To dziwna sprawa, gdy marzenie staje się zwyczajne i przestaje być marzeniem, a możliwością ot tak.

Co dzień czegoś się uczę, ale chyba te rzeczy, na których mi bardziej zależy odkładam bo wydaje mi się że muszę je zrobić sam. Dopiero uczę się marzyć -świadomie, na żądanie, przekonując się że marzenia są ważniejsze od działania (choć to głupio nawet brzmi).

Tak więc wiele rzeczy się sprawdza ale nie wszystkie się udają. Może to tak ma być, że nadal pozostajemy ludźmi, inaczej stali byśmy się niczym Bogowie i życie było by mało atrakcyjne. Brak wyzwań, brak problemów = nie docenienie niczego. Gdy wszystko łatwo przychodziło by, nie było by z czasem potencjału pragnień typu marzenia. W marzeniu wartością jest sam fakt wyobrażenia jego niedostępności.

To taki paradoks, że doświadczenie oporu, trudu niedostępności samo w sobie jest cenne, bo właśnie na przekroczeniu tego tym polega szczęście spełnienia.

Nie cieszymy się z łatwych i zwykłych rzeczy, bo wierzymy, że ilekroć zechcemy możemy je mieć, zrobić, być.. itp.

Więc świat, życie (jego odczuwanie, doświadczanie) organizuje się w oparciu o tego typu kontrasty.

Dlatego wszystko w swoim czasie.
Uważam że zamiast coś się spełni, wypada jakby nasycić się pragnieniem, które tym bardziej sprawia radość - po okresie wyczekiwania.

Tak tłumaczę sobie to, że sam prowadzę swoistą auto-dywersję niektórych kwestii, na których wcześniej chciałem się skupić.. Mówią też że nie raz nie dostajemy tego czego chcemy, bo nasz plan jest zły, że możemy dostać coś inaczej lub innego (co będzie znacznie lepsze).

Więc uczę się UFAĆ ŻYCIU i być szczęśliwym (bez powodu).
Starając się czuć dobrze i kierować uczuciem w wyborach (myślach i planach).

Myślę, że to już jest wiele, że opanowałem tę ideę na filozoficznym gruncie (stworzyłem cały system, który to jasno wyjaśnia - o co chodzi w życiu i jak być szczęśliwym TERAZ, a nie w przyszłości, która jest raczej złudzeniem - bo zawsze żyjemy w chwili obecnej -jutro pozostaje zawsze jutrem. I jeśli na coś nie zezwolimy sobie teraz to nigdy na zasadzie precedensu. Bo ten kto raz odłoży czucie się dobrze, najprawdopodobniej z takiego samego powodu będzie robił to zawsze i tym łatwiej im więcej - siłą nawyku:(

Kluczem do zrozumienia własnego sposobu bycia są nawyki (nawykowe są nie tylko działania, ale i myśli i UCZUCIA). Małymi krokami można wszystko zmienić.
Wpadłem tez na (podobno) super metodę, kasującą obciążenia emocjonalne (zapisuję się pod koniec m-c na warsztaty i cykliczne sesje -więc opowiem).

Podsumowując - korzystanie z PP dla mnie to nadal bardziej spontaniczne, ale za to spektakularne nie raz (dziwne sploty okoliczności lub podświadome działania prowadzące do określonego rezultatu o którym marzyłem, a którego osiągnąć nie planowałem - a ot tak przyszło to samo prawie -od przypadku do przypadku - jak w filmie ten gość opowiadał o wydaniu książki). Myślę że przeszkodą mogą być podświadome blokady, albo nasz nacisk na rezultat (zbytnie przejmowanie się daną kwestią i stres, niepokój - czyli negatywne uczucia). Głowna zasada PP to taka, że to uczucia przyciągają więcej uczuć danego rodzaju. Gdy czujemy się dobrze to dobre, a gdy źle to złe.
(wydarzenia i myśli to tylko pośrednicy - od uczuć się zaczyna i na uczuciach kończy doświadczanie naszego życia, czyli codziennej interakcji ze światem).

Więc to działa, ale nawigacja tym wymaga skupienia, ćwiczenia, cierpliwości (bo to tak jak sadzenie roślin , lub drzew, hodowanie np. z szyszek - niektóre wzrosną szybko inne nie).

Może to nie jest najlepszy przykład, ale najważniejsze jest to, że łatwo iść do przodu. Całe życie to droga, poprzez kolejne etapy rozwija się coraz więcej umiejętności, możliwości, a pierwsze przychodzi dobre samopoczucie, pokój i zadowolenie z samego istnienia.

Z perspektywy czasu nauczyłem się postrzegać świat jako doskonały (bardzo, ale to bardzo dużo przemyślałem i mam odpowiedź chyba na każde pytanie z zakresu filozofii - np. o co tu chodzi, czym jest życie, po co to się dzieje i kim jesteśmy jako ludzie.. Napiszę krótko - wiedza o świecie i jego wyobrażenie, możliwości i istota własnej roli, jest raczej nie obecna w pop kulturze. A więcej - powszechne wychowanie zdaje się być bardzo daleko posuniętą dezinformacją, tak że obiektywnie wydaje się brzmieć jak głupi żart). Przyszłe pokolenia mogą wspominać naszą epokę dużo gorzej niż my patrzymy się na czasy średniowiecza.

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Przyszłe pokolenia widząc, że w XXI wieku magia jest żywa, rozciągną tylko termin "średniowiecze".
Możliwe też, że podzielą ludzi na dwa podgatunki. Ogarniających statystykę i wierzących w magię. Tylko jeden z nich dostanie ocenę średniowiecza.

zjonizowany

masz dużo racji w tym co mówisz. Najważniejsze jest zawsze otwarcie umysłu na nowości - by czuć się świetnie w swoim życiu i w swoim ciele:)
Może sekret to bubel, a może nie...ale w szerszym znaczeniu to nie ma znaczenia, skoro dzięki temu ludzie reorganizują swoje życie i wychodzi im to na lepsze.

ocenił(a) film na 10
asmi_s

Dyskutując z ludźmi na tematy, które wykraczają poza ich obraz rzeczywistości (wykształcony w kościele, szkole, telewizji, prasie bądź obiegowej literaturze) odnosi się wrażenie, że mają duży problem z wyobraźnią, z wyjściem poza ramy SCHEMATU, poprzez który rozumieją i doświadczają życia.

Np. dla bezdomnego, który zbiera puszki coś takiego jak łatwe pieniądze nie istnieje (np. jak w filmie gdzie mógłby grać bezdomnego statystę nawet bez przebierania i starania się). Raz zaczepiłem jednego chcąc zafundować sobie pewną anonimową usługę na niego, mając zamiar właściwie za niewielką, prawie żadną fatygę z jego strony dać mu co najmniej 100 zł. Ale gdy zwróciłem się ze słowami, iż mam biznes, on odparł, ze nie ma czasu (rozglądając się za kolejnym śmietnikiem z którego wyjmie kilka groszy)! Jakże to głupie co nie. Na tym przykładzie chciałem zilustrować, że główny problem ludzi to ograniczone, często negatywne myślenie (nieufność i spodziewanie się zła - zamyka ich na NOWE możliwości, czyniąc ich życie ubogim, ograniczonym do starego, nudnego schematu w przeróżnych dziedzinach).

Wiele osób mogło by rozwijać swoje talenty na drodze kreatywnej przedsiębiorczości, lub współpracy z innymi (o ile sami boją się własnej inicjatywy). Ale przyzwyczajono ich do schematu tzw. "ciężkiej pracy", wyrzeczeń, obowiązków, czyli poświęcania swego dobra, sprzeniewierzania swoich uczuć dla pieniędzy. Niczym niewolnicy są wychowani w dogmatach, który ograniczają przede wszystkim ich sposób myślenia. Tresura w szkole na zapamiętywanie formułek i zeń rozliczanie, poprzez surowe, publiczne ocenienie oraz indoktrynacja od kołyski robią swoje. Ludzie boją się myśleć niezależnie, wolą brać to co znane za prawdę.

Sprawna psychomanipulacja nauczyła ich myśleć "właściwie" i prowadzić autocenzurę, odrzucając wszystko co znacząco nie zgadza się z ich paradygmatem (czyli tym jak ich zaprogramowano, urobiono w szkole itp).
To przypomina sektę. Jej ofiara bowiem nie tylko nie wie, że jest ofiarą, ale także broni się przed oświeceniem, wyprowadzeniem z ograniczonych ram (biorąc swego zbawcę za oprawcę, kłamcę itp.)

W świecie jest masę wiedzy, idei, ale większość o tym nie ma pojęcia, bo chodzi prostymi schematami (robiąc i myśląc to co wszyscy. Dodatkowo poddając się codziennej dawce manipulacji w TV, lub indoktrynacji w kościele co niedziele -który specjalizuje się min w zastraszaniu i wtłaczaniu poczucia winy).

Ciekawe co nie - że oni tego nie zauważają.




ocenił(a) film na 10
zjonizowany

Co do sekretu to jest bardzo proste.
Odrobina refleksji pozwoli skojarzyć tę niszową ideę z faktami (które najłatwiej ogólnie i szczególnie zaobserwować we własnym życiu).

Wszystko ma swój początek od wewnętrznej gry myśli i uczucia (nawet gdyby pominąć teorie "magicznego", współgrającego z nami świata) to WYBIERAJĄC świadomie LEPSZE uczucia i lepsze myśli..

po pierwsze czujemy się dobrze

po drugie podejmujemy lepsze decyzje

Przypomnę, że nim świat zdominowały religie zmieniając słów znaczenie, że pierwotnie pojęcie grzechu to zaniechanie (bo w życiu chodzi o zmianę, rozwój, bogactwo doświadczeń, robienie kolejnych kroków na drodze SAMOREALIZACJI).

Czyli wyznaczanie i realizacje (a Sekret to jedna z ważniejszych instrukcji, porządkujących min tę negatywną filozofię od religii katolickiej, która wmawia bezbronnym dzieciom, że są tu za karę i będą oceniane, mogąc zostać zesłane do czyśćca, piłka gdzie rożne tortury). Uważam, że takie wychowanie oparte o zastraszanie powinno być zakazane (bo robi spustoszenie w psychice, zaszczepia lęki i odbiera szczęście -
patrz jakie jest społeczeństwo).

Sekret odwraca te ideę - głosi, że jesteśmy wolni i żyjemy dla siebie, dla doświadczenia radości (i nie ma żadnego złego losu, kapryśnego boga, tylko nasze wybory, których doświadczamy jako droga życia. Nie będąc tego świadomi bo nie kojarząc tego jak się czujemy i co myślmy, czemu dajemy uwagę.

Człowiek mądry wybiera to co mu służy (to jest też esencja wolności - podążanie za tym czego się che, co się woli z uwagi na własne uczucie, a nie obcą władzę - tu mam na myśli zaszczepione: dekadenckie, destrukcyjne i ogólnie niewolnicze wzorce).

Szkoła jest jak religia, dobrze pierze mózgi na pewien sposób myślenia (wyzwoleniem jest alternatywna wiedza). Polecam np. słynną, kultową już książkę: potęga podświadomości!

ocenił(a) film na 1
zjonizowany

Religie ściemniają. Dużo prościej: telezakupy opowiadają o niezwykłych właściwościach odkurzacza/plastrów/masażera/biżuterii, a potem w domu tych właściwości nie ma, a ponadto trudno się procesować o to, że "a mnie ból nie przechodzi wysoki sądzie" czy "w świetle mojej kuchni nie błyszczy tak ładnie jak w telewizorze".

Opisanie niejasnej zalety jest typową metodą oszusta. Kupienie takiego produktu to typowa metoda głupca. Obrona oszusta przez głupca także jest typowa.

Szkoła, gdy się do niej chodzi, uczy - przynajmniej w jakimś stopniu - rozwiązywać pewne problemy. Jak widać na przykładzie moich rozmówców, można do szkoły nie chodzić, nikt Cię do wiedzy nie zmusi. Nikt.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones