Ja wiem, że film to może i słaby, fabuła, może i naciągana, żescenarzysta pisał to sam cierpiąc na niemoc twórczą... Ale Depp się broni... Co za wspaniały świr! Przy okazji, jacy są wg was najlepsi "be a jednak cacy"?
Jak dla mnie:
Alan Rickman, czyli Hans Gruber i szeryf z Nottingham, Johnny Depp, Sea Bean - w prawie każdym ze swoich filmów (tak, nawet jak to jest badziewie typu "Scarlett") niezmordowanie obsadzany w rolach czarnych charakterów no i może jeszcze Gary Oldman... Jego role są tak przekonujące, że nie budzą żadnych ciepłych uczuć, więc za talent.