Oryginalny tytuł filmu brzmi: ?Lie with me? co można przetłumaczyć? no właśnie, jak? Słowo ?lie? oznaczać może zarówno ?kłamać / kłamstwo? jak i ?leżeć / położyć się?. Kolejny przykład bezmyślności w przekładach obcojęzycznych tytułów na j. polski jakim jest: ?seks to nie wszystko? chyba do nikogo nie przemawia. Jakie jednak było zamierzenie twórców, którą opcję ? które tłumaczenie ? spośród powyższych należałoby wybrać? A może tak obie jednocześnie.
Osobiście, uważam film za bardzo dobry ? to oczywiście subiektywne odczucie. Co do częstych komentarzy typu: dno, beznadzieja, itp. to mogę jedynie radzić ich autorom by (w przypadku płci męskiej) przestali myśleć ch?mi i nie oceniali tego filmu w kategorii pornosów. O czym jest ? ja bym powiedział, że przedstawia czym jest (jaka jest) różnica pomiędzy ?kochaniem się? a ?uprawianiem seksu?. Z tego właśnie punktu widzenia oba tłumaczenia ?lie? w tytule pasują jednocześnie.
tak, zgadzam się z Toba bezapelacyjnie... co jednoczesnie nie wyklucza sensu tłumaczenia Sex to nie wszystko...
zdecydowanie przetłumaczyłbym to jako "pokłam ze mną"
(to takie moje odczucie po obejrzeniu tego filmu)
zgodzę się z Toba w zupełności w temacie oceny filmu
przedstawienie sytuacji i relacji jakie wystepują w związku
nazwałbym jako wzorcowe - dałem mu w ocenie 10/10
szczególnie wstrzasnęły mną trzy ostatnie zdania
ale żeby je zrozumieć trzeba obejrzeć całość
Tak sie składa że oryginalny tytuł filmu po przetłumaczeniu treści filmu na inny jezyk a w tym przypadku polski to tłumacz nadaje mu tytuł jaki według niego bedzie najbardziej pasował w danym kraju. I to jest jego tłumaczenie i jego decyzja. Jezeli sie to komuś nie podoba to niech sam zabierze sie za tłumaczenia filmów i wówczas bedzie mógł nadawac i tutuły tym filmom.
Najlepiej jest kogoś krytykować i poprawiać tylko nie samego siebie...
Według mnie tytuł nadany przez autora jest bardzo dobry i pasuje w pełni do tresci i fabuły tego filmu.
Człowieku, zastanów się co mówisz...
Biedni tłumacze, których wszyscy tak krytykują, dostają za swoją pracę niemałe pieniądze, więc co w tym dziwnego, że widz wymaga od nich pewnego poziomu...
Pomijając już kwestię, czy tytuł bardzo dobry i pasujący, czy może raczej o subtelności młotka i spłycający przekaz filmu, odpowiedniego poziomu ma prawo oczekiwać też autor, który jeśli wybrał taki a taki tytuł, to zrobił to z jakiegoś powodu. Nie po to, żeby tłumacz "artysta" go poprawiał...
Idąc Twoim tokiem rozumowania, jeśli tłumacz/dystrybutor wie lepiej, to niech kręci sobie własny film i wtedy może w pełni rozwinąć swoją inwencję twórczą.