Zacznę od tego, że tych którzy oczekują, że film jest ambitnym dziełem czeka zawód albowiem "Seks w wielkim mieście 2" jest filmem rozrywkowym, powstałym na bazie serialu (serialu, a nie powieści Tołstoja czy Kafki!). W serialu bohaterki od zawsze zajmowały się modą, seksem i stwarzaniem sobie wydumanych problemów i wszystkim fanom się to podobało, więc nie widzę powodu dla którego dziewczyny miałyby działać według innych schematów w filmie. Od początku serial promował niektóre marki ubraniowe i kawiarnie, a główna bohaterka Carrie mimo upływających lat miała ciągle dylematy godne nastolatki (w co się ubrać i czy on mnie kocha). Ot, taka specyfika serialu - jednym się podoba, innym nie.
Zupełnie nie mogę się jednak zgodzić z opiniami, że film ma wydźwięk rasistowski. Nie widzę też braku szacunku dla kultury islamu czy okazywania jej pogardy.
A oto dlaczego:
1. Carrie obserwując w hotelu kobietę jedzącą frytki patrzy na nią raczej z zaciekawieniem ("ciekawe jak sobie poradzi z frytkami?") niż z pogardą. Potem wymienia porozumiewawcze i życzliwe spojrzenie z sąsiadką "frytkowej".
2. Samantha, która jako jedyna lekceważy sobie lokalne zwyczaje płaci za to ogromną cenę i robi kłopot wszystkim dziewczynom. Karą za brak szacunku jest utrata kontrahenta.
3. Kiedy po ucieczce przed tłumem wzburzonych mężczyzn dziewczyny trafiają do "klubu książki" okazuje się, że mimo różnic kulturowych kobiety islamskie też fascynują się modą i czytają tę samą książkę, co dziewczyny z Nowego Jorku - więcej je łączy niż dzieli
4. Sprzedawca butów z targu okazuje się uczciwy i oddaje Carrie paszport (czyt. muzułmanie to nie samo zło)