Film naprawdę udany, plus dla tematu niechętnie podejmowanego w usa, bo pokazuje zniewalanie naiwniaków marzących o dostaniu się do "elit" ... Odsłania (tylko) rąbek tego, co dociera i do Polski (amwayowcy, rotarianie , scjentologiczne pranie mózgu) itp. "atrakcje" dla naiwnych japiszonów... NIemcy zakazali działania scjentologii , jehowitów i wielu sekt...u nas mają eldorado i (nie)wolny rynek...
Z uwagi na ponadstandardową objętość zachęcam do zapoznawania się w moimi wypowiedziami korzystając z syntezy mowy (na zasadzie Ctrl +A, Ctrl+C, Alt+Tab oraz Ctrl+V -wklejenie do okna programu, który sam to na głos przeczyta). Sam robię tak często robię, oszczędzając czas i wzrok (polecam Polski syntezator Ivona w starszej wersji).
Dlaczego masoneria jest sektą? W ogóle czy taka "prawda" wynika z treści filmu (czy to domył między wierszami -do luźnej interpretacji widza, czy czynisz niniejszym). Nie oglądałem i nie będę oglądał coś zdaje mi się propagandowego filmu (pewnie mającego zamysł uwrażliwić na jak tytułowe sekty, ale wyemitowanego przez sektę i to szczególnie groźną, bo bagatelizowaną przez większość, która w ogóle nie dopuszcza myśli -że religia to w tak naprawdę większa sekta, zasadniczo tylko różniąca się niestety z czasem nieuchronnym rozpowszechnieniem (religia powszechna kiedyś była mała sektą, która tu konkretnie jest bardzo silna bo krwawo, ogniem i mieczem torowała sobie drogę potem czyszcząc teren terrorem. Poza tym od setek lat kreuje całe kulturę i edukację. Więc jej wpływ jest wszechobecny, uniemożliwiający obiektywną jej ocenę i dostrzeżenie zagrożenia, gdyż stała się normą wypierając to co normalne czyli racjonalne, wolne myślenie!. Każda sekta ma to do siebie, że z jej wnętrza wszystko wydaje się być zupełnie normalne, tylko osoby z poza nazywają ją sektą, bo widzą jej szkodliwy wpływ, bo min. wypaczający obraz rzeczywistości i eliminujący samodzielne myślenie). Innymi słowy sektę identyfikuje się TYLKO gdy jest się WOLNYM, tj. przy pomocy swego ZDROWEGO punktowi odniesienia. Kościół jako duża sekta nie może identyfikować sekt, bo sam nią jest (innymi słowy jest oparty na DOGMACIE znacznie wypaczającym postrzeganie rzeczywistości i paraliżującym myślenie podporządkowując je sobie niemal całkowicie, przez co ofiara nie jest SAMODZIELNIE zdolna do przejrzenia dezinformacji i wyjścia z sekty -może je wyciągnąć tylko wpływa ZDROWEGO środowiska zewnętrznego. Środowisko jest tu czynnikiem newralgicznym dlatego, każda dbająca o przetrwanie sekta nakłada na wsch wyznawców OBOWIĄZEK cyklicznego odbywania uroczystych spotkań, bogatych w obrzędy ugruntowując identyfikacje ze wspólnotą i programowań umysłu (jaką role pełnią obowiązkowe /co dzień!/ formułki, na głos lub w myśli wypowiadanie treści z doktryny -co zwie się modlitwą).
Najgorsze jeśli ideologia sekty przeniknie do świadomości ogółu, nawet osób zeń nie związanych, co stało się w Polsce. Wtedy dochodzi do utożsamienia się społeczeństwa z danym zbiorem poglądów, receptą na życie i sposobem postrzegania siebie, rozumowania. Wtedy mamy odczynienia z objawem przejęcia sterowania przez sektę, stającą się jednym organizmem z ofiarą (tak jak w przypadku raka). Zarażeni ludzie zarażają kolejnych i wirusowi rozprzestrzeniają całą ideę na zasadzie kopiowania na bezbronne dzieci , nie mające punktu odniesienia. Mimo irracjonalnych i godzących w naturę człowieka zasad sukcesem sekt jest odcięcie od alternatywnych informacji i stworzenie enklawy (z dala od normalnego, nie zainfekowanego świata, a szczególnie od innych sekt -które są niebezpieczną konkurencją, i mogą wzajemnie wykradać sobie członków stosując podobne metody indoktrynacji i bazując na tym samym punkcie zaczepienia -czyli monopolu na posłannictwo od Boga). Stąd silniejsze sekty, mające już charakter oficjalnych religia, na użytek obrony szafują etykietką "Sekta" (uprzedni silnie napiętnowawszy ją negatywnie). Tak jakby zapomniały, że same były i (w rzeczywistości nadal) są sektą. Tyle że tam nigdy prawda, racjonalizm i uczciwość się nie liczą. Liczy się efektywność pozyskiwania i utrzymywania zwolenników. Można powiedzieć, że tysiące lat doświadczeń doprowadziły religie do perfekcyjnego doszlifowania manipulacji, tak że nie trzeba stosować przemocy, ani specjalnie pilnować, stosując system kar np. za odstępstwa uczestnictwa w rytuałach. Otóż, jak wszyscy wiemy /żyjąc w świecie skażanym daną mitologią/ majstersztykiem zastraszenia było zaserwowanie wizji wiecznej kary, gdzie nie ma możliwości amnestii, a warunki kwalifikacji są niejasne (przez co wszyscy nawet bardzo pilnujący się są zagrożeni). Można by tak mnożyć godzinami przykłady cech sekty w religii i omawiać jej deskujące psychikę elementy leżące u podstawy doktryny (co zresztą objawiało się rożnymi skrajnymi przypadkami -samookaleczeń -pochody biczowników, samounicestwienia -świadectwa wierności, co zresztą było przykładem płynącym od postaci uchodzącej za gorzałyście -jej motto mogło by przemieć -"daj się zabić o ile w słusznej sprawie /niemej/ obrony wiary"). To wydaje się być ekonomiczne -bo sekty mają to do siebie, że dzielą świat ludzi na my i oni. Więc jeśli ktoś miałby zmienić zdanie odchodząc, to niech już lepiej zginie (bo może tylko psuć morale -żyw ale odżegnując się od wspólnoty w zamian za łaskę..). Postronny obserwator może z tego wysnuć wniosek, iż nie liczy się ocalenie człowieka, jego życie, a dobro sekty (życie za przykład wiary i lojalności -cóż za skandaliczne marnotrawstwo!) Sekty mają to do siebie, iż posiadają swego guru, któremu przypisuje się NIEOMYLNOŚĆ (co z zewnątrz wydaje się śmieszne ale tam istnieje pewien kult ludzi przewodzących, którym przypisuje się miano świętych, co pieczętuje popularne nazewnictwo -np. "Ojciec święty").
Dzięki mechanizmowi nieomylności guru sekty może dowolnie interpretować źródło doktryny, które współcześnie zapisuje się w formie książki (również nazywaną świętą). W rzeczywistości sekta/religia biegnąc przez pokolenia z duchem czasu stale dostosowuje się do warunków życia na świecie modyfikując swą doktrynę, nieraz radykalnie (przez co co pewien czas dochodzi do głośnych rozłamów -np. rożnych kościołów chrześcijańskich współcześnie koegzystuje już około setki). Dość ciekawym jest kościół Etiopski, który do włączył do kanonu swej Biblii odrzuconą księgę Henocha, która może być odkrywczym dokumentem dla miłośników UFO, szczegółowo opisują spotkania proroka z "ludźmi z nieba", branymi za bogów z powodu poruszania się statkiem kosmicznym z napędem rakietowym -opis podróżny na pokładzie i spopielenia gapiów przy starcie). Takie ciekawostki jak i rytuały voodoo przy inscenizacji wojen (zlecone przez boga na kartach starego testamentu -tym razem już w katolickim kanonie). Podsumowując księgi jako zbiór ludowych podań, są przebogate w co najmniej dziwne sytuacje, stąd religia nie czerpie zeń bezpośrednio, a jedynie doń się odwołuje, za sprawą nieomylności guru rozsądzając poprawność wszelkich interpretacji. Przypomina to schemat działania władzy totalitarnej (jedna osoba decyduje i nikt nie może śmieć podważyć jej woli, bo tak jak dogmat jest z góry jedyną prawdą tak guru jest nieomylny). Sekty/religie kierując się przemocą, znaczną siła militarną były w stanie dosłownie wycinać w pień całe narody pogan (oczywiście w imię Boga przyjętego za przewodnika). Mało kto wie, ale Hitler też użył tego tricki (na pasach żołnierzy było odwołanie do, zdaje się opiekuńczej idei Boga). Bóg dla sekty jest niewidocznym narzędziem kontroli umysłów i uczuć. Cała rzecz polega na tym, aby włożyć odpowiednie kwestie w usta Boga, niemego, nie mogącego się wybronić z takiej manipulacji. Już kapłani w Egipcie sprawowali w ten sposób władzę zastraszając nie rozumiejące mechanizmów rzeczywistości tłumy. Obecnie nie szafuje się już uprzedzaniem prostych zjawiska ze świata przyrody, a stosuje się programowanie umysłu, korzystając z powszechnej nieświadomości istnienia takiej łatwej w stosowaniu metody (już wspomniałem -często powtarzane modlitwy/mantry).
Oglądałem dość ciekawy film dokumentalny na national geografic "Tajemnice Biblii - Templariusze Rycerze Boga". Na końcu, którego poruszano wątek związków ów rycerstwa z wymienionym w tytule posta, wolnomularstwem. Zachęcam z zapoznaniem się z okolicznościami powstania tego postępowego intelektualnego ruchu, którego można by rzecz prekursorzy zeszli do podziemia za SPRAWĄ niesamowicie drastycznych napaści i prześladowań kościoła rzymskokatolickiego! Z tego co potwierdzają historycy, święta inkwizycja miała w zwyczaju straszliwymi torturami wymuszać przyznanie się do winy od osób na których rzucono podejrzana o herezję. Wielki mistrz templariuszy odwołał swoje zeznania..
co nie uchroniło go od spłonięcia ŻYWCEM na sosie (na zasadzie intrygi zorganizowanej przez króla Francji za aprobatą Papierza. Ten przyjaźnił się z królem, który był mocno zadłużony u zakonu, postanawiając fizycznie go zlikwidować co mimo potęgi zakonu było łatwe z pomocą władz i brutalnej praktyki kościoła). Warto znać historie nim wyda się osąd. Nie jest to pewne czy masoni czerpią bezpośrednio od templariuszy (od ich zniknięcia do ukonstytuowania ruchu mija 500 lat). Jednak kilka wątków na to wskazuje (o czym wspomniany dokument). Jeśli to prawda, iż bractwa masonów są spadkobiercami templariuszy i faktycznie dokonali jakiegoś odstępstwa w chrześcijańskiej regule, a wiadomo, że kościół zwalczał wszelkie objawy myślenia niezależnego, poza dogmatem, to .. mamy ciekawą historię wskazującą na źródło waśni (Wolność kontra tłamszenie siłą -zwyczajnie kolejna podła zbrodnia -co w połowie historii kościoła było normą. Tyle tylko, że tym razem na nie byle kim, ale na przywództwie elitarnego rycerstwa -ściągniętej podstępem z całej europy -brutalna strategiczna zagrywka typu "Karyń" -eksterminacja kadry kierowniczej). Myślę, że coś takiego nie mogło nie wzbudzić nienawiści, czy zdrowej chęci ukarania swego kata (choćby osłabić go tak by nie mógł bezkarnie krzywdzić innych). Dzień aresztowań przeszedł do historii jako pechowy piątek 13-go. Ale wielu zbiegło, zostali ostrzeżeni. Znikli z pola historii, zapewne nadal poszukiwani weszli do podziemia. Skoro zakon templariuszy był wtedy silną międzynarodową elitarną organizacją, nie mógł się tak rozpłynąć. Po latach coś wypłynęło i też zagrzmiało w rejonie dawnej kaźni... rewolucja (antykościelne nastroje..). Być może to tylko zbieg okoliczności. Tak czy inaczej warto znać historię, aby zobaczyć, że faktycznie kto mieczem wojuje od miecza ginie (i kat staje się ostatecznie ofiarą).
To tak zupełnie przy okazji jako ciekawostka. Wracając do tematu marzy mi się świat wolny od totalitaryzmu sekt. Szczególnie niebezpiecznych, odkąd urosły w siłę nazywając się religiami (a to tylko zmiana dekoracji, nie mentalności). Sekt potrafiących wmówić wyznawcom, że bóg żąda krwi i śmierci (mających na koncie straszne ludobójstwo, całe wojny o wiarę, miejsca święte). Co zresztą jest bezpośrednio czerpane ze starego testamentu (gdzie normą jest topienie wrogów m morzu krwi). Sekt walczących z ośrodkami niezależnej myśli (niegdyś cenzurującymi książki, palącymi na stosie przełomowe dzieła naukowe, a i wybitne osobowości).
Podobno nawet Biblia wskazuje na to, że nie może dobre drzewo ZŁYCH owoców wydawać.. (po owocach się kto jest kto się rozpoznaje). "Wilk w owczej skórze"? Znając historię i interesując się tematem stawiał bym na kościół, który bazuje na niewiedzy przeciętnego człowieka w zakresie duchowości, zagadnień takich jak tajniki podświadomości, bieg duszy (Michael Newton) przez co będąc spragnionym nadziei życia wiecznego i opieki dobrego Boga, łapie te baki od kościoła, bo na widoku nie ma innych źródeł informacji. Przełamując monopol sekt, które ukazały swoje oblicze na kartach historii, miejmy odwagę sięgnięcia po wiedzę, w końcu teraz w dobie internetu, leżącą na wyciągnięcie ręki. Ktoś czczony jako Bóg powiedział coś w rodzaju: Szukajcie prawdy, a prawda was wyzwoli! Tą prawdą jest właśnie z min. powodu prześladowań ukrywana przed zamkniętym w ciemnogrodzie świtem, a potem spychana na margines i tłamszona -EZOTERYKA! Wiedza WYZWALA. Google to niesamowita skarbnica (wystarczy wyrwać się z pod intelektualnej niewoli sekty i odważyć się myśleć samodzielnie -czytać, a z czasem nabierze się dystansu do mitów i ostatnia wątpliwość wyparuje, bo w obliczu prawdy, żaden zabobon się nie utrzyma -tym bardziej, że z zakresu obszaru wiedzy religii jest OGROM ALTERNATYWNE RZETELNEJ WIEDZY, układającej się w wizję świata jako doskonały organizm, gdzie jak kto woli jest miejsce dla Boga, ale prawdziwie szanującego człowieka, czyli dającego autentyczną wolną wolę, a nie listę nakazów i zakazów oraz system nieludzkich kar i mąk (co jest oczywistym wymysłem sekt, pełniących niegdyś /w barbarzyńskim świecie/ ważną rolę wychowawczą -Mojżesz nie mogąc sobie poradzić z nieposłuszeństwem wymyślił 10 przykazań aby zdyscyplinować i uczynić silnym moralnie "naród wybrany". Wędrującym tłumom marudzących i tracących wiarę w sens tułaczki wpoił ideę zewnętrznego Boga, który ma nad nimi pieczę i karze surowo. Trzeba pamiętać iż Mojżesz pobierał nauki wiedzy tajemnej jak syn faraona. Zachęcam do porównania tego co pochodzi z tamtych czasów z Egiptu. Huna (konkretniej 7 zasad huny) i rezultaty współczesnej nauki (zdobycze najnowszej psychologii) 10 zasad NLP. Myślę, że idziemy w kierunku, w którym religie nie będą potrzebne, bo wszelkie cuda, dziwne zjawiska, inne wymiary, nawet istnienie poza ciałem jasno wyłoży nam dynamicznie rozwijająca się NAUKA! (obrzędy i wiara jak mitologie odejdą w zapomnienie -nastaną: wolność, pokój i radość życia:)
Wybacz, ale tak wszystko pomieszałeś, że muszę sprostować. Religię katolicką nazywasz sektą, co jest bzdurą, bo gdybyś znał historię początków chrześcijaństwa, to wiedziałbyś, że właśnie sekty ezoteryczne próbowały przeniknąć do Kościoła od pierwszych wieków jego istnienia, ale dzięki światłu Ducha Świętego Kościół zachował pełną naukę Jezusa do dzisiaj. Dalej: to, co nazywasz "rzetelną wiedzą" - jest zlepkiem pseudonaukowych hipotez albo ezoteryką - czyli właśnie wiedzą ciemną, ukrytą - i dlatego niebezpiecznie niszczącą psychikę tych, którzy się nią zajmują. Ponadto: Miliony ludzi dzisiaj, nawet setki tysięcy muzułmanów nawracają się na katolicyzm, co świadczy o tym, że ludzie zaczynają myśleć i odkrywać prawdę...
Aha.. piszesz: "Ludzie zaczynają się nawracać i odkrywać prawdę".
Pozostaje tylko pogratulować takiej prawdy i sposobu wnioskowania (dobre to co wybiera, popiera i wyznaje masa).
Cóż z taką masą nie wygrasz (głośno mówię sobie). Czas pokaże jak sytuacja się rozwinie.
To była moja ostatnia /w ww. względów nie udana/ polemika z członkiem kościoła.
Z 'członkami kościoła' nigdy się nie uda podyskutować :) Przecież płonące, gadające krzewy, chodzenie po wodzie i niepokalane poczęcie są udokumentowanymi faktami naukowymi i co jakiś czas mamy okazję takowych doświadczyć. Starczy mieć dobrego dealera ;] peace.
Mówienie wiele, nie przemyślany ekstrawertyzm i te dyskusje postrzegam obecnie jako ZŁE nawyki.
Cóż skoro to zaistniało było potrzebne w drodze uwalniania się od zbiorowej świadomości
(bazującej na wierze w istnienie jedynej słusznej prawdy i próbach weryfikacji racji poprzez przekonywanie).
Owszem dyskusje, rozmowy to może być też fajna pouczająca gra (słowna szermierka do wykazania się coś jak szachy).
Ale postanowiłem coś osiągnąć w życiu i już się tym nie zajmuję..
Dawniej dyskutowałem całe dni (a teraz zaglądam tu z ciekawości raz na 2 miesiące:)
Doszło do mnie, że świadomość idzie w parze z wibracją, a kto się z kim zadaje taki się staje.
Poza tym postanawiam czerpać wiedzę z "lustra" otaczającego świata i samemu doskonalić się, min. ulepszać przekonania zamiast przekonywać innych przekonać siebie w wewnętrznej rozmowie, lub w pamiętniku czy jakimś artykule gdzie mam łatwość postawienia na swoim.
Czyli bez konieczności wielogodzinnej dyskusji mogę naświetlić sobie daną ideę w sposób, który jest mi wygodny. Więc upraszczam życie i umilam je
(rezygnując z walki z głupotą, z walki ze złem czy jak tam się mówi z ciemnością..
wole rozwijać mądrość, dobro, jasność zaczynając od siebie co bardzo łatwe i miłe:)