Zastanawia mnie jedynie, dlaczego polskie kino jest tak niedoceniane przez Polaków. Pomijając już zachwyty nad blockbusterami z wielkich studiów hollywood, Polacy często przeceniają zachodnie produkcje z dziwnych względów:
- a to dobry "niezależny" reżyser zrobił nowy film, ogólnie to nic specjalnego, ale to w końcu Jarmusch/Allen itp
- a to zagrał/a nicholson/streep/ murray - przeciez to musi być dobre
- to Amerykańskie - musi być dobre itp
Ludzie! Zastanówcie się nad swoimi ocenami, nie twierdzę tu, że większość np. amerykańskich produkcji to gnioty, ale po pierwsze porównywanie z zachodnią kinematografią jest całkowicie bezsensu(inne realia, inne pieniądze, kultura, historia, wrażliwość etc.), a po drugie spróbujmy spojrzeć "obiektywnie" na nasze własne podwórko, które w rzeczywistości ma często coś do powiedzenia.