Senność na pewno nie jest dziełem wybitnym. Niestety, ale nie da się tu też ominąć porównania do Pręgów, przy którym wypada na drugim miejscu.
Mimo wszystko uważam, że jest to kolejny przykład dobrego polskiego kina, polskiego a także europejskiego, porównując chociażby do filmów duńskich, islandzkich czy obszarów nadbałtyckich.
Dla mnie poza ciekawymi, trochę filozoficznymi, trochę życiowymi dialogami/sytuacjami, które są powielane w filmach, ale nigdy się nie nudzą, jest ciekawie pokazany obrazek śląska. Ja sama mam sentyment zarówno do zagłębia, jak i śląska i może dlatego tak mocno to odebrałam. Poza tym moją uwagę też zwrócili aktorzy, którzy nie byli w ogole piękni, nie lansowali się na "jakąś filmową postać", oni byli po prostu ludźmi ze wszystkimi defektami. Za to dla nich wielki plus.
Ostatnia uwaga, w polskim kinie nie często się zdarza, żeby był poruszany, pokazywany wątek homoseksualny w relatywnie dużym wymiarze. Tutaj coś nowego...