Niewygodnie oglądało mi się Senność po tym jak kilka godzin przed seansem skończyłem czytać książkę. Według mnie tego tytułu nie da się dobrze przełożyć na obraz filmowy. To co Kuczok w świetny sposób opisuje na pół rozdziału w filmie trwa moment i nie ma większego znaczenia. Poza tym wszystkim wg. mnie za mało w filmie Mariana Dziędziela i Artura Grabowskiego - byli oni niewątpliwym atutem tego filmu. Myślę, że film spodoba się bardziej nieczytającym książki. Przeczytałem kiedyś Gnój Kuczoka i obejrzałem zaraz po tym Pręgi - film zrobił na mnie większe wrażenie; w przypadku Senności było odwrotnie.
ja najpierw obejrzałam film, potem przeczytałam książkę. dla mnie film jest o niebo lepszy. zazwyczaj to książka jest zdecydowania lepsza niż film, w tym przypadku natomiast według mnie jest na odwrót.
również czytałam Gnój i oglądałam Pręgi. Książka bardzo przejmująca, ale film, któryt pokazuje życie dorosłego już Wojtka- mistrzostwo.
W przypadku Pręgów- jak najbardziej się zgodze. Zarówno film jak i książką są bardzo dobre. Jeśli chodzi o Senność, to książka jest zdecydowanie lepsza ze względu na narratora, którego niestety w filmie brak ( lub jego rola jest bardzo ograniczona- już nie pamiętam;p)Język jakim operuje, swoista zabawa słowem...Kuczok w tym wymiata, ale uważam, że film także jest na wysokim poziomie. Magda Piekorz ma talent, ewidentnie nadaje z Kuczokiem na tych samych falach, czekam na więcej owoców tej współpracy;)
Może to niespodzianka, ale książka powstała już na podstawie scenariusza. Mimo wszystko oba dzieła wyszły spod ręki Kuczoka (jak dla mnie mistrz w "zabawie" polskim językiem i gwarą).
Do mnie najpierw trafiła książka po fascynacji innymi dziełami autora. I według mnie jest lepsza [uwielbiam scenę w korku ulicznym - której w filmie niestety nie było].