Hmmm...mam trochę mieszane uczucia co do filmu. Może wszystkie trzy historie miały uwidocznić problemy i konflikty z jakimi zmagają się ludzie na co dzień i zakończenie filmu miało zwieńczyć to w jakiś sensowny sposób. Nie wiem czy do końca to się udało. Ogólnie osoba Roberta była chyba najciekawszą, z resztą 'tragiczną' postacią w całej "Senności". Myślę że właśnie ten wątek mógł posłużyć jako główna treść całego filmu, bo to głównie na nim opiera się "Senność". Historia Róży i jej męża jakoś nie trafiła do mnie (i nie chodzi mi o grę aktorską). Na początku Róża dostaje wielokrotnie ataków narkolepsji, później gotuje wywar (serum prawdy?!) i ze stoickim spokojem rozstaje się z mężem. Nagle oczarował ją Robert, który poznaje ludzi po butach, choć nigdy nie widział ich twarzy. Dość pretensjonalne te ich uczucie, ale ona trwa z nim do końca. Historia Adama porusza bardzo ważny temat jakim jest tolerancja, ale równie dobrze mogło by jej nie być. Wszystko fajnie, gdyby to było połączone razem tak jak w filmach A.G.Innaritu, gdzie film do końca zaskakuje. Tu po seansie co najwyżej możesz być senny. W/g mnie to "Pręgi" jest zdecydowanie lepszym filmem. Takie moje zdanie.