Pomysł był dobry- opowiedzieć trzy historie, trzech związków, które by się ze sobą łączyły i zazębiały. Formuła ta doskonale sprawdziła się choćby w "21 Gramów". Niestety... w "Senności" kompletnie się ona nie sprawdza.
Bohaterowie są płytcy i jednowymiarowi, wątki poplątane nieudolnie i na dobrą sprawę można by z tego wykroić 3 zgrabne nowele filmowe, zamiast pakować wszystko na siłę do jednego wora.
Najciekawsza wydawać by się mogła historia homoseksualnej pary. Niestety- jest ona przedstawiona najbardziej pobieżnie i bez jasnego zakończenia. Tak jakby Pani Piekorz czegoś się bała...I wcale nie mówię że brakuje tu scen rodem z "Milka" czy "Brokeback mountain" ale głębszego studium sytuacji w której znaleźli się bohaterowie grami przez Maćkowiaka i Obuchowicza.
A tak... senny film wyszedł