Graficznie bardzo ładne, reżyseria Guya Ritchie w postaci formalnych rozwiązań też wielce interesująca, ale niestety na tym, czyli na dramatycznym przeroście formy nad treścią, kończą się walory tego filmu. Powielono wszystkie błędy pierwszej części, nie wiedzieć czemu uznanej za sukces. Fabuły brak, gdzieś uciekła w zabawach obrazem. No i podstawowy błąd obsadowy, czyli obsadzenie w roli Sherlocka jakiegoś antyaktora. Pan Downey nie tylko drastycznie nie pasuje do postaci, ale jeszcze z grą aktorską ma niewiele wspólnego. Charakteryzacja jeszcze nie robi aktora, niestety. Jude Law jako dr Watson też jest pomyłką, choć w cieniu porażki głównej w postaci Downeya razi mniej. W sumie dwie godziny nudnego widowiska, które w szczegółach może przyciągać, ale jako całość jest całkowicie jałowe.
Do roli Roberta Downeya Jr. to się nie zgodzę, cóż całe szczęście można się jak widać mocno różnic ;)
Nic dodać, nic ująć - celnie i w punkt. Te "arcydzieła" są jak wydmuszka i zabawa konwencją, jednakże bardzo jałowe i n męczące w dłuższym odbiorze.