Jak dla mnie to trochę zepsuli końcówkę. Mogli pójść dwoma ścieżkami:
1) zabić Sherlocka
2) nie zabijać Sherlocka
Wybrai chyba najgorszą trzecią możliwość, czyli zabić go a potem wskrzesić. Było to trochę nierealne bo w końcu spadli z niemałej wysokości. Ale co do reszty to film mi się podobał.
"Wybrali chyba najgorszą trzecią możliwość, czyli zabić go a potem wskrzesić." - w takim razie dobrze, że nie udało mi się wytrwać do końca. Według mnie był przezabawny. Jak gdyby właśnie ktoś przesadził z dowcipem.
Piękne jest to że nie wyłapałeś wszystkiego z filmu , nie wiesz jak to jest ze skokiem z wodospadu woda jest napowietrzona i upadek do niej jest mniej bolesny jak na materac z metra , a Holmes mógł przeżyć bo ukradł swojemu bratu aparat oddechowy gdzie na koniec filmu przysłał go w paczce do Watsona , z tego wynika ze Moriarty się po prostu udusił ....
Skok moze byc nawet z 10km ale i tak większej prędkosci nie nabierzesz gdy masz pod soba cały czas wode....
Znaczy, ze woda zahamuje jego prędkość w powietrzu ? Sorry, ale nie kumam co masz na myśli. Ma znaczenie z jakiej wysokości upadniesz, gdyż im z większą prędkością spadasz tym bardziej bolesny jest upadek do wody.
A tak w ogóle( to bardziej do Mallora niż do Ciebie) to nie ma sensu doszukiwać się realizmu w filmie w którym na każdym kroku jest go brak. Jak zaczynałem oglądać ten film, znając realia z pierwszej części zaakceptowałem sposób opowiedzenia historii, choć film niezbyt mi się podobał.
Ponadto o ile się nie mylę, również w książce Sherlock najpierw "zginął", a potem został "wskrzeszony"
W książce jedynie upozorował swój skok do wodospadu, więc ani nie zginął, ani nie został wskrzeszony :P
Nie zabijać albo zabić... cóż, mimo iż film rozni się od książek to akurat w tym wypadku wybrali wyjscie takie jak Conan Doyle.
trochę się pospieszyłem z tematem, bo dowiedziałem się że mają zrobić serial o Sherlocku Holmsie, w którym wyjaśniają jak przeżył upadek. Jeśli chodzi o humor to cały film mi się podobał.
Według mnie, film posiada dosyć sporą dawkę humoru, i adekwatny do tego zastrzyk akcji.
Ostatnio odpaliłem sobie "Sherlock'a" (serial) i przyznać muszę, że sporo jest zgapione z filmu, a min. muzyka (o wiele gorsza....) nieudolna próba naśladowania zachowania filmowego Sherlock'a, no i aktorzy... Dr. Watson niski, a Sherlock wysoki.
Mimo wszystko iż lubię Sherlock'a w takim wydaniu, nie mam złej opinii o serialu i mogę go polecić z miłą chęcią.