Film jest nudny i durny. Zawarte w nim sceny aż ociekają debilizmem. Po scenie z kozakiem-akrobatą, chciałem film wyłączyć,
ale postanowiłem być twardy. Na próżno.
Film raczy nas iście Gesslerowskimi analogiami, kiedy to Scherlock sobie wyjaśnia każdy cios, używając terminologii pseudo-
kucharskiej. Chwilę później kozak-akrobata, zamiast być groźnym zabójca, skacze po ścianie, żeby zrobić wrażenie na
widzach. Nikomu się krew nie leje, zwłaszcza delikatnej pani, która dostała w mordę kilka razy, i raczyła się jedynie
przewrócić, też niezbyt bezwładnie.
Po godzinie przestałem właściwie zwracac uwagę na ten film, tak mnie znudził.

Pierwszy Sherlock był całkiem rześki. Taki młodzieżowy, na nasze czasy. Ten jest daleko w tyle.