Nie chcę się bawić w hejtera, ale serio wg mnie film nie powala tak jak na to liczyłem.
Guy Ritchie nagrał pare filmów co bardzo mi sie podobały ale sherlock takim nie jest.
a więc po kolei:
aktorsko film jest bardzo dobry, ma niepowtarzalny klimat, jest akcja, duzo się dzieje ale
tu zaczynają się pewne schody w pozytywach: uważam, że o tyle o ile przewidywania w
głowie SH tego co się wydarzy można uznać za ciekawy patent, o tyle wg mnie sceny z
zwolnionym tempem ciągną się w nieskończoność i są mocno na siłę.
zagadki? intrygi? mocno przesadzone. Zauważmy, że glówny wróg SH nazywany na
zmiane profesorem i doktorem (nie wiedziec czemu) jest dosyć łatwy do rozgryzienia,
wykupuje akcje firmy co produkuje broń (a także inne ale to niewiele zmienia) wiec jasne
że wojna w Europie mu sie opłaci, w połowie czy wcześniej nawet wszystko jest jasne.
poza tym SH wcale nie wykazuje się jakimś geniuszem rozwiązując zagadki, poprostu
ciągle śledzi przeciwnika, coś mu ukradnie, coś podrzuci, nic więcej.
jest pare scen przesadzonych ale one sa w sumie pozytywne i zabawne jak poscig i
walka wtrakcie wieczoru kawalerskiego.
tez udawana śmierć SH jest mocno przesadzona, w książce był też podobny motyw ale
wydal mi się bardziej prawdopodobny, ale no liczę, że da się jeszcze w kolejnej czesci
jakos to racjonalnie (!) wytlumaczyc
wkurzają mnie po rat enty zabiegi typu: puść szybko kamere, szybciej niz widz zauważy
szczegóły i ukaż to jak Twój bohater szybko kojarzy fakty. Moje oko przynajmniej ledwo
złapało kontury potencjalnych morderców-ambasadorów żeby móc ocenić ich
autentyczność czy motyw z tajemnym przejsciem.
dalej takie wydaje mi się głupie błędy (mówcie że się czepiam ale no to wychwyciłem)
jak np. jadą tym automobilem i raz bardzo potrzebne im są gogle raz już nie, ciekawe.
Zwłaszcza ze z tego co pamietam gogli używali kierowcy w czasach gdy auta osiagaly
taka predkosc, pył i fragmenty drogi odpadały spod kół auta i mogly rzeczywiscie im
doskwierac, a nie przy czyms takim jak jechali 12 km/h? tak strzelam.
Też fragment z szachami troche mnie zastanawia, poza tym że z wymiany zdan
zrozumialem że zostały im na stole po dwa gońce (sadzilem ze to znaczy ze z figur nie
mieli nic wiecej, ale moge źle to interpretować) ale ostatnia wymiana brzm efektownie
ale przez 5 posunieć mniej wiecej tylko wymieniaja sie figurami na dwóch polach na
zmiane bije ktoś albo szachuje, brzmi efektownie ale bardzo przecietny szchista taka
wymiane przewidzi i wie że ją przegra a co dopiero geniusz, jestem bardzo ciekawy jak
ktoś ustawił by partie żeby to rzeczywiście miało szanse się zdarzyć.
też akcja w pociągu jest śmieszna troche, można uznać ja za taki przesadzony żart, ale i
mozna się czepic że holmes zatyka jeden karabin i to akurat ten w nich celuje, albo
pociag jadacy dalej mimo że co chwile cos mu w wagonach wybucha ale każdy to olewa.
rozpisałem się, jak ktoś sie chce odnieść do mojego zdania chetnie poslucham, serio
przyznam, że sam sie zdziwiłem jak mnie ten film nie poruszył. Nie wiem czy to jakiś
krytycyzm mnie naszedł po obejrzeniu tej ilosci filmów co obejrzałem czy o co chodzi, ale
no jest jak jest
pzdr
Nazywanie profesora Moriarty'ego doktorem... Nie zwróciłam na to zbytnio uwagi. Błąd w tłumaczeniu? Celowy zabieg? Zagadka rzeczywiście, jest bardzo prosta.
Hmmm podejrzewam w scenie z automobilem założyli za pierwszym razem gogle żeby się jakoś zamaskować? Ten cytat Holmesa: "Jesteśmy tak widoczni, że aż niewidoczni". Chyba o to chodziło. A potem... Nie wiem, naprawdę, chyba za bardzo byłam skupiona na ogólnej akcji.
Nie umiem grać w szachy, więc tego nie ocenię ;) Zostały po dwa gońce - znaczy ludzie Moriarty'ego i duet Watson+Simza. Pamiętam też pod koniec partii zdanie o tym, że Moriarty stracił najważniejszą figurę - myślę, iż chodziło o zabójstwo tego podstawionego ambasadora. W końcu ich partia była tylko metaforą tego co działo się na balu i wcześniej, więc nie jestem pewna czy w ogóle rozważanie - ustawiłby, nie ustawił jest raczej bezcelowe.
Taaak to w pociągu mocno naciągane. Lecz nie ma co się czepiać autentyczności - to w końcu nie jest film dokumentalny, tylko przygodowy. Najważniejsza jest w nim rozrywka.
Nie jestem pewna czy dobrze zrozumiałam niektóre Twoje wywody, jak coś to sprostuj ;) Zapraszam do dyskusji.
PS. Obejrzę film jeszcze raz zwracając uwagę na szczególiki które wymieniłeś. Bo teraz nie jestem pewna czy wszystko w 100% dobrze napisałam.
tzn mi się wydawało że to było i po ang i po polsku, wiec nie błąd tłumaczenia ale pewności nie mam.
obrona gogli naciągana, ale niech ujdzie :)
zrozumiałem metafore szachów do rzeczywistości, ale dalej końcówka średnio prawdopodobna mi sie wydaje :)
gdyby ten film oceniać przez pryzmat prawdopodobności - nie miałby najmniejszego sensu. Przecież wiadomo, że założenie jest na 100% rozrywkę a SH przedstawiony jako postać jak z baśni a nie realistyczny jak Bourne na przykład.
Gdy przyjmie się kanwę bajki - wtedy człowiek jest zadowolony w 100%... Ja tak oglądałem ten film i się nie zawiodłem. Jest 2x więcej tego co było w 1 części
Nie jestem w 100% pewna, ale wg mnie on wyciągał naboje ze skrzyni, więc nieważne jakim karabinem by strzelił i tak by się zaciął (a w sumie był jeden taki duży ;)).
Myślę, że lokomotywa jechała dalej, ponieważ personel był wykupiony przez Moriarty'ego, więc się spodziewali strzelaniny, po prostu ;)
Co do zagadki, to wg mnie bardziej chodziło nie o rozwiązanie (bo w sumie całą zagadką było kim jest tajemniczy profesor z 1 części, co zostało pokazane na początku), a o wyprzedzenie (żeby te bomby nie zabiły tylu ludzi i nie dopr. do wojny), udowodnienie win, i złapanie Moriarty'ego - oczywiście też prywatne porachunki o Irene. :)
Pozdrawiam.
Ps. Jakby coś było nie tak, napisz ;) Podyskutujemy :)
@Nimfadora_2 Już wiem o co chodziło. Nie chodziło o tą scenę z karabinem maszynowym i szminką, tylko tą, w której jeden z ludzi Moriarty'ego przymierza się do strzału, strzela, a nabój, włożony odwrotnie, zamiast trafić Holmes'a wybucha w kierunku strzelającego. Kiedy sięgał po broń, stało tam parę karabinów, więc mógł wziąć jakiś inny. No ale wiadomo - szczęście głównego bohatera.
@espe2h No próbowałam coś na obronę tych gogli wymyślić :D Końcówka w znaczeniu przeżycia Holmes'a? Nie czytałam opowiadań (przymierzam się) ale czytałam o książkowym Holmesie w wiki - Arthur Conan Doyle też go uśmiercił, a potem, po protestach czytelników przywrócił do życia, tłumacząc to używaniem jakiejś sztuki zwanej bartitsu - nie wiem dokładnie o co chodziło, ale wytłumaczone to było dokładnie na angielskiej wiki w artykułach o Sherlocku. Jak będę miała trochę zapału to podam Ci konkretne kawałki, na razie jednak kończę :)
dokładnie o to szczęście chodziło, aż przesadzone dla mnie...
a co do uśmiercienia, z tego co pamietam z książki to też była przepaść ale miało to jakiś wg mnie wiekszy sens, ona nie miała miliona km głębokości, jak ten bezdenny wąwóz jak w filmie, a jakieś kilkanaście metrów :)
Przecież nie mogło być inaczej. Nie ma innej opcji. Przecież główny bohater zawsze musi wygrywać, chyba że chodzi o wzruszającą, pokazującą wielką przyjaźń i braterską miłość scenę, taką jak ta w pociągu z niby-śmiercią Holmesa ;)
Mówiąc o naciąganych scenach - chyba bardziej była tylko ta z ucieczką, wielkim działem i niemieckimi karabinami. Strzelali z - no, całkiem sporego kalibru - a jakoś nikt nie oberwał, nie dostał nawet odłamkiem. Wszyscy byli akurat parę metrów od epicentrum. Też chcę tak kiedy będą mnie ostrzeliwać :D I nikt nie został też w trakcie poważnie raniony (nie licząc tego zabitego przez snajpera Cygana). No ale czego ja się spodziewałam? Realizmu? :D
À propos tej sceny w pociągu - przyznam się że nie zrozumiałam - Holmes specjalnie wziął tą truciznę? Dlaczego zadziałało to antidotum? Ktoś ustrzelił go z tej strzałki? Co się tam stało? Nie umiem jakoś wydedukować ;)
śmierć Holmes`a, a raczej to że przeżył wiadomo po co została tak rozwiązana - najpierw dramatyzm (bo poświęcenie w imię przyjaźni i spokoju przyjaciela), a następnie otwarta droga do ewentualnej kolejnej części. choć pompka tlenowa tłumaczy ją w mega skrócie, bo na pierwszy rzut oka na kipiel wodospadu widać było, że nawet w stroju płetwonurka ciężko byłoby przeżyć bliskie spotkania z odmętami wody :)
mi podobały się zdjęcia, momentami spektakularnie zmontowane, choć te zwolnione/ przyszybszone sceny irytowały już w pewny momencie, były po prostu sztuką dla sztuki i popisem kunsztu, nic więcej. jak dla mnie film zyskałby gdyby tego rodzaju scen było mniej, za to całość nieco krótsza. ogólnie, film niezły, ale tak naprawdę jest przykładem przerostu formy nad treścią.
to, co chyba najbardziej zapadło mi w pamięć to taniec Holmes`a i Watsona - bezcenne :) no i Holmes przebrany za kobietę. swoją drogą jak już się czepiać, to też dziwne że nikt go nie zdemaskował w takim stroju, wyglądał nader dziwnie, jak transwestyta ;)
Pompka tlenowa? Rozważając teoretyczne możliwości przeżycia Holmesa odrzuciłam ją w pierwszej chwili... Przecież przy spadaniu z takiej wysokości do wody złamałby sobie kark... Chociaż nie była to tafla tylko wzburzone fale. Ale i tak... Ile mógł płynąć z naruszoną ręką w lodowatej wodzie? Strasznie nieprawdopodobne rozwiązanie... Jak on mógł przeżyć? Ciekawe jak wyjaśnią to w trzeciej części.
Taaa zdjęcia niby fajne... Ale ta ciąąąąągnąąąca się scena w lesie... O matko. Daliby więcej popisów dedukcji Holmesa, jak w pierwszej części (to mogłabym oglądać nawet i 4 godziny :D), zamiast tego efekciarstwa. *przyspieszone, nie "przyszybszone" btw ;)
Aaa tam ten taniec to był chyba bardziej tak dla wszystkich podnieconych fanek duetu RDJ i Jude Law, coby sobie mogły powyobrażać jak to pięknie by oni wyglądali w filmie opowiadającym o jakiejś gejowskiej parze :D
No tak, słabsze tapety były, ale tamci z obsługi pewnie uznali że skoro podobnie wygląda ich ciotka to nie powinni zwracać na tą dystyngowaną panią uwagi :D
no właśnie dlatego napisałam, że wyjaśnienie cudownego ocalenia właściwie nie zostało wyjaśnione ;) ciekawe, jak sobie z tym poradzą jeśli nakręcą kolejną część - a wygląda na to, że nakręcą.
ogólnie rzecz biorąc też uważam, że jedynka o niebo lepsza, bez dwóch zdań. dwójka to przerost formy nad treścią, na dodatek rozciągnięty w zbyt długim czasie.
a co do tańca - podobał mi się i ubawiłam się patrząc na tańczących przyjaciół nie dlatego, że jestem mega fanką tych aktorów, bądź z innych podanych przez Ciebie względów; po prostu moim zdaniem wyglądało to bardzo komicznie: elegancka impreza na najwyższym poziomie, wszyscy dystyngowani, ubrani i ą ę, a tu taka niekonwencjonalna para - ot tyle :)
Nie chciałam żeby wyszło że kogoś atakuję ;) W żadnym razie. Dla mnie też było to prześmieszne. Ciekawe czemu nikt nie zwrócił na nich uwagi... Nie wiedziałam że już wtedy była taka tolerancja, w pierwszej chwili pomyślałam co ten Holmes robi, przecież zaraz wszystkie oczy zwrócą się na nich! A jednak nie...
nie wiem czy to tolerancja, to była tak symboliczno-prześmiewcza scena że nawet nie było po co sie w niej doszukiwać logiki, przynajmniej ja to zgnorowałem żeby sobie bardziej humoru nie psuć :P
w sumie, tak po namyśle można to podpiąć pod "tak rzucający się w oczy że aż niewidoczni" :)
No można by podpiąć. A tam :) Najważniejsze że fajnie wyglądali i całkiem śmieszne było :D
szczerze mówiąc też się zdziwiłam, że nikt nie zwrócił na nich uwagi :) bo sądzę, że nawet dziś, na takim "dystyngowanym" balu mogłoby to wzbudzić zainteresowanie - nie w negatywnym sensie, niemniej jednak zainteresowanie :)
myślę, że to po prostu kolejna niekonsekwencja scenariusza i tyle ;)
Szczerze to, że raz było doktorem a raz profesorem to nie było celowe? Mogę się mylić,ale chyba Holmes tak do niego powiedział, żeby odjąć mu troche godności. Co do kamery to rzeczywiście raz za szybko , raz za wolno. Niby fajnie,ale zamiast sie nacieszyć tym filmem jakoś go ogarnąć to ktoś troche przesadził z tym swoim "kunsztem". Jeśli chodzi o szachy to rzeczywiście bardziej skłonny jestem do tej metafory niż rozkminiania ogólnego ustawienia. Zabieg bardzo prosty pokazujący jak to mądrzy są bohaterowie i że sobie umieją grać bez patrzenia na planszę. Moim zdanie film gorszy i to sporo od 1 części (brak dedukcji i popisów Holmsa w rozkminianiu spraw co zawsze zachwyca, a tak tylko śledzenie prof.i tyle. W 1 częsci podobało mi się jak np. w restauracji Holmes podumował panią gubernator,która umowiła się z Watsonem. Poza tym w jedynce takich przykładów jego inteligencji jest na pęczki czego już nie można niestety zobaczyć w 2. Ktoś już pisał,że od razu niestety został ujawniony tajeminczy prof z 1 czesci, od razu na mapach mysli Holmsa z czerwonych nitek widnieje Moriarty ,nie wiadomo dlaczego ani jak do tego doszedł. Jakoś tak mało porywająca i mało tajemnicza fabuła. ) No ale czy nie po to idzie się do kina żeby sie rozerwac i nie rozkminiać aż tak bardzo tego filmu? Nie żałuję, choć przyznam szczerze ,że liczyłem na coś lepszego i bardziej porywjącego. No i reżyser w razie W zostawił sobie furteczkę kończąc film "THE END?" Jakoś nie wiem czemu,ale mi się to nie spodobało. Jeśli zrobią 3 cześć to juz strasznie naciąganą i wiele (przynajmniej dla mnie) straciłby w moioch oczach twórca filmu. Ale - czego nie robi się dla pieniędzy? :)
Jeśli chodzi o otworzenie furtki do kolejnej części to w sumie ma to sens. Tak samo w opowiadaniach Doyle'a Sherlock zginął z powodu sprawy z Moriartym. Jednak po wpływem fanów postać została ożywiona po jakimś czasie znowu i mieliśmy kolejne opowiadania i tak samo tutaj twórcy mają prawo zrobić kolejną część. Rzeczywiście ta część jest słabsza od 1... mniej dedukcji i rzeczywiście człowiekowi tego brakuje. Generalnie mnie się podobał, ale zgadzam się z Waszymi opiniami generalnie :).
Pozwolę sobie zauważyć małą różnicę: Doyle pisał dalej bo jego opowiadania były coraz lepsze, rósł ich poziom a tutaj z filmami mamy sytuacje odwrotną. Wątpie,żeby ludzie błagali reżysera żeby zrobił kolejną część bo zobaczeniu części 2. Przyjamniej ja bym mu zabronił bo jak mu się jedynka udała, dwójka tak średnio czyli tendencja spadkowa to po co ma robic kolejny shit , z którego nie będą widzowie zadowoleni? Dla pieniędzy i to mi się nie podoba :P
Ja nie twierdzę, że należy zrobić kolejną część, bo mnie się również "dwójka" mniej podobała. Wyjaśniam tylko skąd taki zabieg twórców - przypuszczam po prostu, że mogli w ten sposób nawiązać do opowiadania "Ostatnia zagadka" i jego końca.
Inną sprawą jest, że jednak wielu osobom 2 część Sherlocka podobała się i to bardzo. Póki co ma wyższą ocenę niż poprzednia (tak wiem, mniejsza ilość głosów też jest ;]).
po premierze różnie bywa, czasem film ma mega wysoką ocena, czasem niską, z czasem się to ustatkowuje na wiare rozsądnym poziomie. (nie wspomne o filmach które kiedyś uznano za kicz a po latach stały sie klasykiem itd) :]
tzn wydawało mi sie, że jego najemnik właśnie raz powiedział do niego profesorze a raz powiedział komuś żeby doktorowi zaniósł coś, ale pewności nie mam... ale w sumie fakt może to byc celowe, że ten najemnik tez chciał znieważyć swojego Pana :P
Eee... Kiedy z Watsonem umówiła się jakaś gubernator? O.O Chyba guwernantka... Z resztą wypowiedzi się zgadzam. Brakowało mi strasznie tych popisów. No ale zawsze można oglądać w nieskończoność jedynkę. Roberta Downey'a Juniora nigdy za mało :D
Przyłączę się do głosu zawodu. Dwójka Holmesa po prostu jest kiepska. Brak realności mi nie przeszkadza, bo i w jedynce było podobnie, to ma być rozrywka, a nie dokument, ale mimo wszystko najzwyczajniej w świecie się nudziłam. Postać największego złoczyńcy Londyny, ba, Europy jest niesatysfakcjonująca, Moriarty w Sherlocku TV bardziej przeraża i wywołuje jakiekolwiek emocje ;/
Niestety film mi się nie podobał, a szkoda, Moim zdaniem jedynka była lepsza.
A ja się nie mogę doczekać trójki... Może będzie lepsza? Tak wiecie, pierwsza dobra, druga średnia a w trzeciej wiedzą co poprawić i też będzie dobra? Przynajmniej mam taką nadzieję. Albo może okazać się kompletną klapą. Pogdybać sobie można.
ojj może przesadziłe, no w kązdym razie na pewno nie 9 :P
a jak spojrzysz na moje oceny to raczej nie znajdziesz tam zawyżonej, raczej, sądzę :P
Ocenę wystawiłam świeżo po obejrzeniu filmu i pod wpływem tego że oczarował mnie Robert Downey Junior. Jak zaczęłam się bardziej zastanawiać i analizować to znalazłam właśnie te nieścisłości, rzeczywiście zawyżyłam mocno. Co jakiś czas sprawdzam swoje oceny i sama dziwię się jak mogłam jakiemuś filmowi dać taką wysoką ;) Ale serduszko i tak będzie. Bo mimo tego że może nie jest to arcydzieło jestem fanką RDJ i każdemu filmowi z nim wystawię. Takie zboczenie.