jak holmes przeżył ten upadek z zamku??????????????????????????? jest jakieś w miarę normalne rozwiązanie????? czy chodzi o ten aparat tlenowy??????
Spadł do wodospadu Reichenbach, a aparat Mycrofta pomógł mu w przeżyciu pod wodą. Podobna sytuacja ma miejsce w opowiadaniu "ostatnia zagadka" jednak tam upadek Sherlocka jest jedynie przypuszczeniem Watsona. W następnym opowiadaniu okazuje się, że Holmes nie spadł i razem z Watsonem zajmują się aresztowaniem pułkownika Sebastiana Morana co być może będzie tematem ewentualnej części 3 gdyż w grze cieni pułkownik zdołał umknąć.
"Conan Doyle, znużony tworzeniem kolejnych opowiadań, w 1893 roku uśmiercił postać Sherlocka w utworze Ostatnia zagadka. Holmes zginął w walce ze swym największym wrogiem, geniuszem świata przestępczego profesorem Moriartym, gdy razem spadli do alpejskiego wodospadu Reichenbach[2]. Jednak czytelnicy brytyjscy tak przywiązali się do genialnego Holmesa, że po "uśmierceniu" ich bohatera nosili czarne przepaski na znak żałoby. Protesty czytelników spowodowały, że detektyw pojawił się znów, cudownie ocalony w opowiadaniu Pusty dom (The Empty House) wydanym w roku 1903 "
to taka ciekawostka :)
Po wyjściu z kina o tym samym myślałem, to był jedyny moment który mi w filmie jakoś nie spasował niemniej jednak mój kolega stwierdził, że oni spadali do peniącej się wody która bardzo amortyzuje upadek. Według niego nie jest to tak do końca nierealistyczne gdyż, ponoć parę lat wstecz w trakcie jakiejś katastrofy lotniczej uratowała się właśnie w ten sposób jakaś dziewczyna czy dziecko( wg mojego kolegi), podobno było o tym głośno w tv ale nic mi w głowie nie świta
Tak, Holmes wysłał mu pocztą aparat tlenowy Mycrofta. Jak wstał z sofy to odpadłam ;D Mistrzostwo!!!!
Aparat? Niby tak. Jednak był to moment, który podobał mi się najmniej.
1. Woda w tamtych rejonach musiała być CHOLERNIE zimna. Holmes nie przeżyłby tego bez termicznego ubrania.
2. Eeee... Skały? Dajcie spokój, to były GÓRY! Wątpię by tam na dolę, gdzie wodospad się kończył, nie było żadnych skał!
3. I pomijając wszystko, wysokość robi swoje. Coś tu była o jakiejś pianie mowa. Możliwe że trochę zamortyzowała upadek, ale nie przesadzajmy. Szanse na przeżycie? Jakieś 20%...
I tak najbardziej komiczny wydaję mi się obraz Holmes'a, który w cienkim garniturze oddycha przez aparat w lodowatej wodzie. Nawet gdyby zdołał wyjść na brzeg, nie pociągnąłby długo. Wątpię że nawet natychmiastowa pomoc coś by zaradziła. Nie ten poziom medycyny ;).
Chyba jakieś 0,002%. Ale takich nierealnych scen było więcej, więc się specjalnie nie zdziwiłam jak się okazało, że jest cały i zdrowy.
A jakie jeszcze sceny były nierealne? Pytam, bo mnie "zadziwił" tylko ten moment :P.
Chociażby jego wcześniejsze "zmartwychwstanie". Na początku filmu kiedy Sherlock podtruł czymś psa, a potem ocucił go za pomocą tej cudownej mikstury, doszłam do wniosku, że po prostu wynalazł jakąś odtrutkę. Pomijając już cały fakt, jak niby detektyw miałby skomponować ten lek. Później jak pokazały się te zatrute strzałki, pomyślałam sobie: "a to po to, to wprowadzili!" i przewidywałam, że w którymś momencie, ktoś tym dostanie i jego wynalazek wejdzie do gry. A tutaj, po swoją drogą również nierealnej walce i ucieczce, Sherlock ni z gruch ni z pietruchy umiera. Nie pomaga masaż serca, wrzaski, nic. Ale dzielny Watson przypomina sobie o cudownym eliksirze i przywraca go do życia.
Przyjmijmy, że miało to działanie podobne do adrenaliny (która i tak jest raczej stosowana po defibrylatorze jeśli się nie mylę) i przywróciło akcję serca, ale co spowodowało śmierć? Przecież nie zawał. Utrata krwi, obrażenia wewnętrzne? I co to też zostało cudownie wyleczone?
To jest tylko jedna scena, ale takich momentów w których mówiłam sobie "no i jakim niby cudem?! " była cała masa. Dlatego też tak nisko oceniłam ten film.
Tak, faktycznie ten moment był również nierealny. Ale moim zdaniem, tylko ze względu na lek.
Ucieczka może nierealna, ale trzeba pamiętać że to film akcji. Moim zdaniem cała ta masakra, była nie tylko klimatyczna. Trzymała w napięciu do samego końca! Scena w porcie w części pierwszej, też nie była fizycznie możliwa ;).
A dlaczego Sherlock umarł? Wszystko wymieniałaś ;). Utrata krwi, obrażenia wewnętrzne. Do tego dochodzi zmęczenie. Zawał też jest jak najbardziej prawdopodobny. Holmes był narażony na stres.
Ale zdziwił mnie twój komentarz o defibrylatorze. Wtedy nie było defibrylatorów, więc adrenalinę powinno się podawać po resuscytacji...
Tak tylko, że jeśli umarłby z powodu np. utraty krwi, to po podaniu mu tego lekarstwa nie zostałaby ona magicznie odtworzona, przez co po chwili jego serce pewnie znowu by stanęło.
O defibrylatorze wspomniałam, ponieważ nie wiem jak dokładnie działa adrenalina, czy sama w sobie jest wstanie przywrócić akcję serca, czy jest stosowana tylko by ją podtrzymać.
Pamiętam, że to film akcji, ale to nie znaczy że reżyser może wpakować tam co mu się tylko podoba(np XIX w operacje plastyczne?).
Jedynka była w porządku. Trzymała w napięciu, była zabawna i ciekawa. Do tego dobrzy aktorzy, i kto w tedy myśli o tym czy jakaś scena jest realna czy nie? Tak jak piszesz film akcji ma swoje prawa. Ale tutaj, jak dla mnie cała ta równowaga została utracona. Nie dość, że ten film był irytujący to jeszcze na dodatek nudnawy. Momentami łapałam się na tym, że myślę zupełni o czymś innym.
Pewnie gdyby to nie była kontynuacja, ale osobny film może potrafiłabym ocenić go lepiej. Ale nie po tym jak zupełnie zawiódł wszystkie moje oczekiwania.
"Tak tylko, że jeśli umarłby z powodu np. utraty krwi, to po podaniu mu tego lekarstwa nie zostałaby ona magicznie odtworzona, przez co po chwili jego serce pewnie znowu by stanęło."
I tutaj nadal mówimy, o nierealności samego leku ;).
"nie wiem jak dokładnie działa adrenalina, czy sama w sobie jest wstanie przywrócić akcję serca, czy jest stosowana tylko by ją podtrzymać."
Nie jestem lekarzem, ale co nieco o tym wiem. Adrenalina przyspiesza prace organizmu. Organizm pracuję dwa razy szybciej i dwa razy mocniej. Jednym słowem: może przywrócić akcję serca. Jednak prowadzi też do poważnych uszkodzeń w organizmie.
"Momentami łapałam się na tym, że myślę zupełni o czymś innym."
Przyznam się, że miałem czasami dość podobnie. Nic wielkiego, ale jednak... Na przykład: moment, w którym runęła wieża, albo ucieczka przez las. To było już trochę za dużo. Ale trzeba przyznać, że było ekstremalnie ;). Jak pisałem: klimatycznie i trzyma w napięciu. Jednak można przesadzić i z jednym i z drugim.
"(np XIX w operacje plastyczne?)"
Początki chirurgii plastycznej datuje się na czasy starożytne. Joseph Constantine Carpue (1764 – 1846) był pierwszym chirurgiem, który wprowadził rhinoplastykę do zachodniego świata (wcześniej wykonywano ten zabieg w... Indiach), niemniej jednak zdecydowanym pionierem w tej dziedzinie był amerykański chirurg John Mettauer (1787 – 1875), który operował "zajęczą wargę" i zaprojektował nowe narzędzia do tego celu, więc XIX wiek i chirurgia plastyczna jakoś szczególnie mnie nie zdziwiły ;)
"co spowodowało śmierć? Przecież nie zawał. Utrata krwi, obrażenia wewnętrzne? I co to też zostało cudownie wyleczone? "
Pełnej diagnostyki medycznej to tam nie było, żeby mieć pewność, ale zważywszy na okoliczności... stawiałabym na zatrzymanie akcji serca w wyniku wstrząsu pourazowego. Uraz sam w sobie nie musi być śmiertelny aby wywołać wstrząs.
"która i tak jest raczej stosowana po defibrylatorze jeśli się nie mylę"
Wskazaniem do defibrylacji jest migotanie (nieuporządkowane skurcze mięśnia sercowego) albo częstoskurcz komorowy. Zabieg niejako "resetuje" impulsy elektryczne w sercu umożliwiając mu na podjęcie prawidłowej pracy. Asystolia (brak akcji serca - ciągła linia w zapisie EKG) nie jest wskazaniem do defibrylacji (mimo, że w wielu filmach próbuje się to ludziom wmówić) - w takiej sytuacji podaje się epinefrynę (czyli adrenalinę właśnie) i wykonuje masaż serca - dokładnie to co zastosował Watson :)
"Pomijając już cały fakt, jak niby detektyw miałby skomponować ten lek."
Zgodnie z książką, Sherlock był z zainteresowań genialnym chemikiem.
Podczas spadania założył kombinezon Iron Mana i odleciał :D
A na poważnie to prawdopodobnie złapał się czegoś i wpadł tylko Moriarty. Tak było w książce. Tylko że w tym opowiadaniu (Ostatnia zagadka) musiał się trzymać skał zaraz po upadku profesora, bo strzelał do niego ten pułkownik snajper.
pomysł z Iron Manem całkiem niezły ; p natomiast odpowiedź jest tylko jedna i nieszczególnie logiczna, mianowicie: uratował się,, ponieważ tak jest w książce :))
Otóż to :) Nie ma co się kłócić z autorem (zwłaszcza nieżyjącym :D) No trochę szacunku ludzie ! xD heh
A mnie rozbawilo to, ze ostatnia walke rozkminial dobra minute-dwie i wychodzilo mu, ze przegra wiec pociagnal kolesia za soba, szkoda, ze nie poczekal 2s gdzie watson wchodzi, przeciez by mu pomogl, nie?
Ach to zgranie czasu.
Fakt, pomógłby mu ale co dalej ? Moriarty był na tyle mądry, że z pewnością wywinął by się a do tego groził Watsonowi, więc Holmes stwierdził, że to będzie najlepsze rozwiązanie.
Gdyby Watson i Holmes wspólnie zabili profesora odpowiadaliby za morderstwo... przecież nie mieli przeciwko niemu żadnych dowodów, był on ogólnie szanowaną postacią, a bójkę 2 vs 1 trudno nazwać dżentelmeńskim pojedynkiem. Gdyby pozwolili mu odejść to by spełnił swoje groźby wobec Watsona i jego żony. Holmes postąpił zupełnie logicznie.
Według mnie nie wiadomo do końca - to było przecież opowiadanie Watsona. Chociaż ten aparat tlenowy wskazuje na to, że po prostu wpadł do wody i oddychał dzięki niemu. To w sumie trochę dziwne, bo po upadku z takiej wysokości nawet uderzenie w wodę było by zabójcze. Może jak będzie następna część to się wyjaśni.
Po prostu Sherlock Holmes pomimo, że przewidział walkę tak jak zwykle to robił, to wcześniej przewidział, że Moriarty będzie też przewidywał, więc przewidział to, że Moriarty nie przewidzi tego, że on nie zrobi tak jak przewidział on sam, tylko inaczej, co wcześniej przewidział i był przygotowany. Proste. I głupie w *. Beznadziejne zakończenie.