PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=426062}
7,7 453 tys. ocen
7,7 10 1 452793
7,0 81 krytyków
Sherlock Holmes
powrót do forum filmu Sherlock Holmes

Co to za Sherlock Holmes?!

użytkownik usunięty

- moja pierwsza myśl po zakończeniu seansu. I nie chodzi mi przy tym o nudnawą fabułę, i
o napięcie akcji (którego wcale nie było). Gdy pierwszy raz natknęłam się na plakat byłam
święcie przekonana że to chudy Law w cylindrze będzie grać Sherlocka. Kompletnie nie
mogłam sie połapać jak można było w roli dystyngowanego detektywa obsadzić
awanturniczego, nieogarniętego Downeya! Gdzie kraciasty płaszcz i stoicyzm? W dodatku
liryczna gra na skrzypcach (po każdej rozwiązanej sprawie) została zmieniona w kiepskie
pobrzękiwanie (w czasie dedukcji). Tego kompletnie się nie spodziewałam! Ale może to
świeże(?) podejście do legendy Holmesa i Watsona nie było to takie tragiczne? Może to, w pewnie sposób,
odkrywcze spojrzenie a może zwykłe 'przemielenie' nudnawego Brytyjczyka na
awanturniczego kowboja, który ma być bardziej pociągający dla mas? Czy Wy nie macie
mieszanych uczuć w związku z tym?
Ogólnie film bardzo średniawy, duży plus za muzykę (i jej perfekcyjne dopasowanie do
odpowiednich momentów) w dodatku urzekł mnie plugawy, wiktoriański Londyn (niczym u
Sweeneya Todd'a).

ocenił(a) film na 4

Taki to Sherlock naszych czasów.

Właśnie taki Sherlock może się podobać, choć jest to jakieś wypaczenie oryginału, ale przyjemniej ogląda się takiego awanturnika niż nudnawego Brytyjczyka.

ocenił(a) film na 6

Wielki plus za Watsona i londyński klimat, ale ogólnie raczej zawiódł film mojego oczekiwania - głównie dlatego, że Guy Ritchie to reżyser, któremu poprzeczkę stawiam bardzo wysoko, zaś Sherlock to póki co najsłabsze z tych jego dzieł, które widziałem. Sama postać Sherlocka jednak faktycznie słaba i mało pasująca do detektywa z Baker Street. Już pierwsza scena, w której okazuje się on jakimś mistrzem sztuk walki podpowiedziała mi, że to nie jest to czego szukam.

A najlepszym Sherlockiem Holmesem byłby chyba Hugh Laurie - wieloletnie doświadczenie w podobnej roli, Brytyjczyk, muzykalny - czego chcieć więcej? ;)

użytkownik usunięty
Adaephon

Myślę że to właśnie duch Guy Ritchie'go rządził tym filmem, a nie duch legendarnego Sherlocka Holmesa:(

W zasadzie, to strojem, w którym najczęściej pojawiał się Holmes w opowiadaniach, był szlafrok. Charakterystyczny płaszcz to wymysł kogoś innego, nie Conan-Doyle. Książkowy Holmes ubierał się dość podobnie do Watsona.

ocenił(a) film na 9
Keodred

Dokładnie, podobnie jak fakt że nie nosił kapelusza, a element ten został dodany w jednym z filmów. Zresztą w książkach Holmes też jest bardziej awanturnikiem niż spokojnym dziadziusiem

ocenił(a) film na 8
Edward_Murrow

Tak, miał swoje dni, kiedy leżał na sofie z kokainą we krwi, ale potrafił być naprawdę bardzo energiczny, i nie był już takim spokojnym, dystyngowanym i flegmatycznym Anglikiem. Ponadto często się przebierał, był dobrym aktorem (patrz: Skandal w Czechach), bokserem (skoro był dobrym bokserem, musiał jakoś ćwiczyć) i chemikiem. Denerwuje mnie, gdy ktoś wie o Holmesie tyle co nic (czyli ze starych filmów) i teraz krzyczy, że ten Sherlock nie jest odpowiedni. W ogóle nie szukają głębiej. Sherlock, szczerze mówiąc, miał w sobie coś z takiego prawdziwego świra.

ocenił(a) film na 8
Campanula

Wszyscy przyjęli wersje, że Sherlock ze starych filmów, to ten prawdziwy Sherlock. A tak naprawdę to obydwaj mają w sobie coś, co trzyma się książkowego orginału.

ocenił(a) film na 7

film tak ogolnie dobry ale mi np przeszkadzal udawany akcent m stronga albo jestem przewrazliwiony. Guy nie ma co sie wstydzic filmu ale widywało sie lepsze adaptacje i tu chyna kazdy sie zgodzi

tak jak powiedziało to już kilka osób, prawdziwy sherlock z książek bliższy jest właśnie kreacji dawneya, niż temu ze starych filmów. tamten to było dopiero wypaczenie oryginału. film zdecydowanie polecam.

ocenił(a) film na 7

hmm, tak to zawsze jest z adaptacjami... prawdą oczywistą będzie stwierdzenie, że opinie są podzielone bardzo bardzo, oraz stwierdzenie, że satysfakcjonujących adaptacji jest niewiele więcej niż wynosi liczba składników stanowiących podział, a więc 2. Każdy pewnie w swoim filmowym życiu widział coś, w trakcie czego, znając książkę, miał ochotę wysłać jej egzemplarz producentom, reżyserom etc. Cóż, to jest dobra adaptacja, bo ciągle jest dobrym filmem, choć może nie pokrywa się z wszelkimi papierowymi ubrankami dla bohaterów, jakie sobie w głowie wycięliśmy i pokolorowaliśmy. Chodzi w końcu o to, żeby zachować szacunek do bohatera, nie robiąc z książki żałosnego widowiska. A Guy Ritchie... ma osobowość, ale musi też chodzić na kompromisy, to już nie był film o hodowli świń, ale olbrzymia gajowa produkcja obliczana na czubek boxoffice'u. Tak więc, cieszmy się uczciwie tą niesamowicie smaczną odsłoną Sherlocka Holmesa i niecierpliwie czekajmy na to, co przyniesie znowu spiętrzone napięcie. Plus za muzykę, za jej montaż, za zdjęcia i ich montaż i piękną, tak rzadko nam również prezentowaną kompozycję wstępu i napisów końcowych. Prawdziwie przyjemne wizualnie widowisko filmowe.

red_orange

jeżeli chodzi o ubranko holmesa, które znamy ze starych filmów to np czapka ani razu nie pojawia się na jego głowie w książce. to dopiero ilustrator umieścił ją na głowie detektywa. pomysł spodobał się hollywood i tak, od ziarnka do ziarnka, z awanturniczego łobuza jakiego wykreował sir doyle, holmes zmienił się w wymuskanego angielskiego dżentelmena z kijem w zadzie. chwała ritchiemu za przywrócenie mu właściwego wizerunku.

ocenił(a) film na 7
djedrys

jak to wołał Brad Pitt w "12 małpach": "lewatywa dla wszystkich!!!" - precz z kijami w zadzie!

ocenił(a) film na 9

Dobry (czyt nieskomplikowany przygłupawy śmieczny "zazkakujacy" ciekawy ) i Prawy.

@ Kumiwi: "Czy Wy nie macie mieszanych uczuć w związku z tym? "

Nie.. w związku z Tym nie mam, ale w związku z Twoimi pretensjami, owszem, mam. Tyle, że nie mieszane, a jednoznacznie negatywne. Niestety nie masz za grosz szacunku do innych forumowiczów. Nie chciało ci się choćby po łebkach przejrzeć kilku wcześniejszych tematów tyczących SH. Po co nam setny wątek o zrzędzeniu o "profanacji wizerunku Sherlocka", bo nie będzie się przecież osoba zniżała do wpisania komentarza we wcześniejszym temacie. No dobrze, ale mniejsza o to.
Przeświadczenie, że się wie najlepiej i pisanie z oburzeniem "ależ Holmes nie był taki!!" - podczas gdy, naturalnie, właśnie taki był... To twierdzę nie tylko ja, skromny shizonek, ale całkiem spora rzesza fanów i znawców;) książkowego detektywa. Zwyczajnie nie lubię okrzyków o profanacji, do tego - o zgrozo - bezpodstawnych. Kumiwi, jesteś kolejną osobą, której oznajmiam: mylisz wcześniejsze filmowe 'Holmesy' z portretem odmalowanym przez Doyle'a. Jeśli możemy mówić o kanonie, to chyba są nim opowiadania tego pisarza, prawda? A one nie mają wiele wspólnego z ekranizacjami poprzedzającymi film Ritchiego. Owe ekranizacje na długo spaskudziły i wypaczyły wizerunek Sherlocka w umysłach ludzi:) - czego jesteś genialnym dowodem. Ritchie po prostu wziął Holmesa za kołnierz, otrzepał z wieloletniego kurzu, wytrząsnął z niego flegmatyczność i przesadną grzeczność, wyrzucił na śmietnik kraciastą czapkę, przywrócił energię i dodał pierwotnego blasku i malowniczości. Nie ma co krzykać na pana reżysera.. raczej bić pokłony za przywrócenie Sherlockowi prawdziwej twarzy. To właśnie niezłomnie i z ogniem płonącym fanatycznie w oczach czynię w stosownych wątkach poświęconych filmowi, co czasem wypominają mi niektórzy adwersarze:))
Jeśli za ostro mi wyszło, nie przejmuj się tym, to nic osobistego. Zrozum, że sto pięćdziesiąta osoba, oznajmiająca beztrosko i naiwnie w nowozałożonym temacie, że "Holmes nie był taki", po prostu podnosi mi już ciśnienie;)

A co do drugiej części Twego pytania, to nie do końca się z Tobą zgadzam. To nie żadne 'przemielenie', ani w zasadzie nowe podejście.. tylko pokazanie Holmesa najbliżej pierwowzoru, jak to możliwe. Dla mnie to nie miks, remake czy coś nowego.. to POWRÓT DO KORZENI :)