Guya Ritchiego i jego obrazy należy oceniać w kryteriach czystej rozrywki, co więcej czystej rozrywki z może nie najwyższej półki, ale z pewnością sięgającej prawie samego szczytu. Mały zastój i obniżka formy w karierze spowodowanej prawdopodobnie urokami Madonny na szczęście odeszły w niepamięć co reżyser pokazał już w Rock'N'Rolli. W nowej odsłonie przygód super detektywa, tylko utwierdził mnie w przekonaniu, że nadal jest to świetny reżyser mający pomysł, swój styl i świeżość. Holmes w jego wydaniu to cwaniaczek, brudny, nieogolony cham z ciętą ripostą i poczuciem humoru. Ja to kupuje, tak samo jak kupuje Watsona. Downey Jr. i Law genialnie wykreowali swoje postacie nadając im współczesnego ducha, który miał za zadanie się... sprzedać i to zrobił. "Sherlock Holmes" XXI wieku to film z niesłychanym klimatem dzięki wspaniałym zdjęciom i scenerii ówczesnego Londynu, muzyce Zimmera która nadaje tonu i akcji obrazowi. Ogląda się to dobrze, nawet bardzo dobrze. Ja po seansie mogę powiedzieć, że warto było spędzić dwie godziny przed telewizorem i wydać te 9 złotych w wypożyczalni.