Kiczowate, ze słabymi efektami, ale za to sporą dawką niezłego gore, humoru azjatyckiego i niezłymi laseczkami 1,5h jatki ze smakowitym Andy On Chi Kit w roli głównej :)mniam
"Zombie Fight Club" to nic innego, jak tajwańska podróba "Raid" (ale bez dobrych scen walki) i "Ziemi Żywych Trupów". Wystarczy dodać do tego tabuny zombie, marne efekty specjalne i kilka Azjatek w strojach nie dłuższych niż, ciasno opinające pośladki, szorty. Fabuła jest koszmarnie porwana a kolejne sceny nie mają...