Jestem pod wielkim wrażeniem tego co zobaczyłem, aż wierzyć się nie chce, że w cywilizowanym świecie doszło do takiej tragedii. Wielokrotnie podejmowana jest kwestia obecności Boga w śwecie. Bardzo ruszyła mnie scena, gdy w kościele dziewczyna zapytała księdza, czy Bóg kocha tak samo prześladowcow jej plemienia. Ale chyba najbardziej wzruszająca jest sama końcówka, kiedy kolejno pojawili się Afrykańczycy współtworzacy film i informacja o tym, ilu członków rodziny stracili w masakrze.
To jeden z tych filmów o którym na długo nie można zapomnieć. Wstrzasajacy i mocny, bez bohaterów. KONIECZNIE TRZEBA ZOBACZYĆ!
Mam podobne do twoich odczucia co do tego filmu. Widzialam go wczoraj i cały czas nie moge się jeszcze otrząsnąć. Mnie najbardziej chyba poruszyły słowa reporterki, które zacytowałeś w temacie: "...to tylko martwi Afrykańczycy..." jest w nich cała okrutna prawda o stosunku świata zachodniego do Afryki. Mało kogo obchodzi co się tam tak naprawdę dzieje. Jesli pojawią się jakies informacje o kolejnych mordach w Rwandzie czy Sudanie to przyjmuje się je najwyżej ze wzruszeniem ramion i znudzonym westchnieniem "znowu", ale wystarczy że zginie dwóch białych reporterów a już cały świat zachodu łączy się z nimi w bólu.
Ten film naprawde wstrząsa i poruszyć może nawet osoby, które mało interesują afrykańskie konflikty etniczne. Jest tylko jeden warunek: film trzeba obejrzeć.
I tu niestety kolejna smutna refleksja. Zaproponowałam znajomym wspólne pójście na ten film - nikt nie był zainteresowany. Na seansie w kinie oprócz mnie nie było NIKOGO!
to straszne ale prawdziwe mało kogo obchodzi co tam się dzieję.przecież to co zostało tam pokazane było tak samo okrutne jak zabijanie żydów w czasie II wojny światowej.nie rozumiem dlaczego rządy bogatych krajów mają to gdzieś.po prostu aż mi oczy wyschły od łez po tym filmie.
jesli interesuje was ta tematyka to polecam "Sometimes in April" film wedlug mnie jest duzo bardziej wstrzasajacy niz ten i "Hotel Rwanda" szkoda tylko malo kto wogole o nim wie ;/
Wstyd sie przyznawac, ale o ogromie tragedii ruandyjskiej z 94 roku dowiedzialem sie teraz-z tego filmu, a mamy juz rok...2007, pamietam w tamtym czasie jakies wzmianki w mediach, ale co ja tam wiedzialem, ja-poczatkujacy licealista, coz mnie mogly interesowac odlegle sprawy 3 swiata..., teraz swierzo po projekcji Shooting dogs na nowo odkrywam ogromny dramat tamtych wydarzen, tragedia atraszna i wcale nie taka wyalienowana, to nie tylko martwi Afrykanczycy...to przede wszystkim ludzie, ktorzy oprocz koloru skory niczym nie roznia sie od nas, stykasz sie na codzien z nimi, dzielisz wrazeniami, wspolodczuwasz troski, emocje, by za chwile pasc martwym od ciosu maczety, ciosu, ktory zadal twoj niedawny znajomy, tego nawet nie mozna sobie wyobrazic, ta przerazajaca atmosfera polowan ludzi na...ludzi, jednych ogarnietych niepojeta checia mordu wyrazana w tak biestialski sposob, drugich- panicznym i niekontrolowanym strachem odczuwanym na najnizszych warstwach ludzkiej psychiki, czy potraficie na moment wyobrazic sobie atmosfere tamtych chwil, swadomosc krazacej wszedzie smierci, zbitych ludzi bezsilnie czekajacych na swoj ostatni smiertelny cios w szkole technicznej..., patrzysz obok i widzisz przerazonych czlonkow rodziny, matke, ojca-kurczowa trzymajacych sie razem, widzisz tych wszystkich ludzi zlaczonych wspolna i bolesna swadomoscia tego co sie stanie, to nie jest dzentelmenska wojna, to nie jest wrog, tam gineli zwykli ludzie zabijani jak barany w rzezni przez swoich niedawnych ziomkow, widok okrutnie gwalconej siostry/matki przez podpite, fanatyczne bojowki-atakujacych zeby zabic, kto jest w stanie po czyms takim sie podniesc, kto, kiedy jedni odbieraja niezbywalne prawo do zycia innym, kiedy mloda dziewczyna konczy swoje zycie nie poznawszy na dobre jego piekna, jest ktos z was taki co potrafi..., czlowiek zyje w swym nudnym poukladanym swiecie, niezdajac sobie sprawy czym naprawde on jest, brutalna ciemna strona, ktorej nikt nie chce odkryc, bo i po co-tak nam przeciez dobrze..., dziekuje tworcom tego filmu ze staraja sie chocby na chwile "zrzucic bielmo" z oczu ludziom zyjacym w "naszym pieknym" swiecie, sklonic do refleksji i zadumy, moze znajdzie sie ktos miedzy nami, kto bedzie mial na tyle sily i serca, by zaprotestowac glosno w obronie ludzi bez wzgledu na kolor skory.
Polecam goraco Shooting Dogs, ktory tak latwo i nieskrepowanie wyzwala slone lzy, lecz nie wstydem jest plakac, gdy ten film sie oglada, bo to oznaka prawdziwego serca, a nie...slabosci.
Ja się boję go oglądać...znam historię Tutsi-Hutu więc nie czuję się przygotowana na oglądanie okrucieństwa tamtych wydarzeń.Z drugiej strony to filmy są jednym z najlepszych środków dla uświadamiania ludzi o rzeczach, które nas nie dotyczą lub po prostu nie docierają.
Chyba jeszcze nie powstał film o rzezi Kurdów w Turcji,ale w Indiach powstało wiele obrazów o wydarzeniach z 1947 roku.Trwała wojna między hinduistami a muzułmanami-wtedy ludzie stali się okrutnymi oprawcami bez nie oszczędzając nikogo. Gdybym nie zainteresowała się daną filmografią i nie dotarła do filmów jak "Hey Ram!" Kamala Hassana czy "Earth:1947" Deepy Mehty(nominowana w tym roku do Oscara za "Water") to nie wiedziałabym co tak naprawdę się wtedy działo.
Odczuwam brak filmów o wojnie w byłej Jugosławi.Zwłaszcza o kobietach, które przeżyły piekło nawet z rąk swoich żołnierzy. Czasem nie trzeba pokazywać tych wydarzeń. Wystarczy nakręcić relację jednej z nich jak to miało miejsce w "Życiu ukrytym w słowach" Coixet.W tak prosty sposób został pokazany dramat, który nie pozostawia widza obojętnym. Jest jeszcze "Grbavica" jako przypomnienie światu o tym co chcą zapomnieć.
Ostatnio pojawiły się głosy,że "Katyń" powstał tak późno. Dla mnie nie jest za późno ponieważ ta historia wymaga dokładności i staranności. Jeszcze go nie widziałam,ale czuję że powinnam pójść przez wzgląd na naszą historię.