PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=222536}
6,2 6,1 tys. ocen
6,2 10 1 6092
6,0 11 krytyków
Shortbus
powrót do forum filmu Shortbus

Sceny pornograficzne (jak kto woli: „śmiałe – erotyczne”) nie stanowią dla mnie ani dylematów
moralnych, ani estetycznych, ani światopoglądowych, zastanawia mnie jednak inna sprawa –
co dana scena wnosi do całości. W tym przypadku - sporo.

O ile w takich filmach jak np. „Ken park”, „Antychryst”, „Idioci”, „9 Songs” czy „Intymność” sceny
niesymulowanego stosunku są kompletnie zbędne, wstrzelone dla marketingu i faktycznie
nieistotne dla samej fabuły, o tyle „Shortbus” bez erotyki nie miałby swoistego klimatu (chyba
jako jedyny ze znanych mi obrazów, no, może wraz z niezależnym projektem – „Destricted”).
„Shortbus” w dużej mierze jest o życiu intymnym, o seksie, o intymności i potrzebach kobiety,
mężczyzny, par i bez tychże scen byłby kompletnie niewiarygodny. Tematy tutaj poruszane są
zbyt istotne i zbyt długo stanowiły pewne tabu w kinie czy nawet literaturze, żeby rozwinąć je na
zasadzie delikatnej rozmowy głównych bohaterów tudzież chichotania aktorek podczas
babskiego wieczoru, gdzie prowadzi się rozmowy o mężczyznach, czy nawet -o zgrozo –
zaserwować nam zamiast tego typowe dla Hollywood sceny symulowanego seksu z
sylikonową Kidman w roli głównej.

Zastanówmy się ile produkcji zagłębia temat seksualnych potrzeb kobiety czy mężczyzny? W
mainstreamowych obrazach mamy do czynienia z bezdusznymi napakowanymi kolesiami,
których największym pragnieniem jest zaliczenie ‘laluni’ poznanej przy barze, a z kolei o
potrzebach kobiet nie mówi się wcale, gdyż nie wypada, gdyż wprowadza to widza w
zakłopotanie czy nawet kompleksy… (przypomnijmy sobie jakie kontrowersje wzbudziła
"Pianistka" - tak film, jak książka). A przecież każdy zdrowy i ‘normalny’ człowiek posiada
potrzeby natury seksualnej. Dobrze, że taki film powstał.

Oczywiście – jedni podchodzą do tematu seksu/nagości/intymności ‘normalnie’, innych to
gorszy, brzydzi i wzbudza w nich negatywne emocje. Dla tych drugich mam proste, idealne,
rozwiązanie: nie oglądać.

davidmth

"Shotbus" jest filmem specyficznym, sądzę, że nieprzygotowany, ani trochę, nie wiedzący czego się spodziewać, widz łatwo przekreśli go już po pierwszych scenach wkładając do szuflady z najpostszą etykietą: "pornografia", "skandal", lub "chęć zaszokowania". W tym ostatnim widzę zresztą jednak trochę racji :) - przy czym mam tu na myśli (jak sądzę) zamysł scenarzysty, nie własne odczucia.
Zgoda, tematem przewodnim jest tu intymność, również ta jak najbardziej cielesna, a wobec tego od fizyczności uciec po prostu nie sposób, jednak nie do końca jestem przekonana czy w ilości siła :).
Nie należę do pruderyjnych, stosunek seksualny na ekranie nie wprawia mnie w zakłopotanie (wręcz przeciwnie czasem stanowi zachętę do oglądania :)), ale pzyznam szczerze (choć może zabrzmi to dziwnie), że o ile na początku, biorąc pod uwagę choćby innowacyjność, oglądałam "Shortbus" z naprawdę dużym zaciekawieniem, o tyle później pewna monotematyczność fabuły i mnogość śmiałych scen zaczęła mnie zwyczajnie nudzić. To uczucie towarzyszyło mi już do końca projekcji. Nie umiałam się go pozbyć.
Nie jest to film zły (oceniłam na 6), ale daleko mu do takich, do których chciałabym wrócić. Koniec końców nie wywarł na mnie jakiegoś szczegółnego wrażenia, również w warstwie emocjonalnej.