"Promocja zboczeń" "zepsucie moralne" etc. Sam film nawet niezły, ale zauważyłem coś ciekawego: jeżeli film jest kręcony techniką naturalistyczną (czyli wszystko widać ;]), ludzie od razu się bulwersują. Nie ważna tematyka, fabuła, gra aktorska, muzyka, montaż - na pierwszy plan wychodzi "obrzydliwa nagość".
Dlaczego ludzie tak bardzo bulwersują się czymś tak naturalnym jak negliż? Nigdy tego nie zrozumiem.
Niektórych jeszcze odrzucają sceny homoerotyczne - no cóż, nie każdy musi lubić te same widoki, ale to nie jest żaden powód do krytykowania całości filmu. Jeżeli ktoś tak czyni - to moim skromnym zdaniem nie do końca rozumie idee filmu jako dzieła sztuki.
najlepsze to jest to że większość tych co tak krzyczą to ogląda filmy erotyczne czy porno częściej niż ci co nie krzyczą.Ogląda prawie każdy tylko nie każdy ma odwagę się do tego przyznać,takie jest moje zdanie
Tak, pruderyjne zakłamanie powoduje wiele blokad emocjonalnych i psychicznych, na których zyskują tylko ci, którzy je ludziom wmawiają - sami czerpiąc z tego niegodziwe zyski. I niszcząc ludziom życie.
A sam film, jak to już napisałem na tym forum kilka razy, jest -moim skromnym zdaniem- bardzo ciekawy, mądry i wartościowy. Przeznaczony dla ludzi myślących.
Moim zdaniem film jest nudnawy. Fabuła kiepska, dialogi nieciekawe. Gra aktorska zwyczajna. Niczym mnie film nie porwał i średnio przypadł mi do gustu.... a naturalizm to akurat plus.
Bo aktorstwo polega na udawaniu, graniu - tak zwany "acting" moi drodzy. To jest właśnie kwintesencja aktorstwa.
Zakalmanie pruideriaitp opinie postepowcow ile razy mozna to czytac? Naprawde nie rtozumiecie ze sa tacy ktorzy nie maja ochoty ogladac filmow o seksie homosiow??? Homo sceny sa w tym filmie obrzydliwe i mozna je stosowac tylko jako sordek wymiotny. Sam film? Rezyserowi zabraklo odwagi zeby nakrecic zwyklego pornola? Bo ten film to zwykly pornol.
I tu dochodzimy do sedna - jak ktoś pisze o "seksie homosiów" to znaczy, że nie polubi tego filmu z góry, za coś tak (dla filmu) nieznaczącego jak stosunek seksualny ;) Nie ważne jaki był film - najgorsze, że pokazywał nagich ludzi. Nie jest to opinia żadnego postępowca bo taki np: naturalizm to kierunek sztuki z początków modernizmu czyli jeszcze sprzed I wojny światowej :)
Zeby byl seks potrzebne sa DWIE PLCIE. Jedno plciowe porobstwo to jak stosunek z dziura w plocie. Zreszta tak to jest ze w normalnych czasach kreci sie filmy o podboju kosmosu, wielkich wodzach itp a czasach nienormalnych o homosiach, dweiantach, maniakalnych mordercach. Shortbus juz zaczyna sie niesamczna scena i nikt i nic mnie nie przekona ze jest sens cos takiego pokazywac. Nie bede sie tym zachwycal.
No i widzisz - problem rozwiązany. Jesteś nietolerancyjny, nie potrafisz otworzyć się na sztukę (nie mówię o tym filmie, ale o całym Twoim podejściu), dziwi mnie tylko, czemu w takim razie o tej sztuce się wypowiadasz. W normalnych czasach - to znaczy jakich? Tych znanych nam z masowych mordów na niespotykaną dotąd skalę, czy późniejszych, kojarzonych z stalinizmem z jednej i morderczym kapitalizmem z drugiej strony?
No cóż, absurd, mości panie, absurd :P Aż przykro widzieć numer 666 który powinien być kojarzony raczej z wyzwoleniem lub otwartością myślenia, aniżeli ciasnymi horyzontami :)
Homo pronol to nie sztuka. Pewnie ze latwiej nafajdac na talerz mozna to zrobic jakies 2h po obiedzie i oglosic ze to sztuka. Bo do kazdej dzilalalnosci dzialanosci sie idee dorobi, niz namalowac naprawde wartosciowy obraz. Przyzanm sie ze nie zalezy mio na opini postepowcow czy mam horyzonty ciasne czy szerokie bo postep i jego zwolennikow mam w gleboki powarzaniu.
Nie dość że piszesz w pośpiechu - czyli bez głębszego namysłu i bardzo chaotycznie, czego owocem jest chociażby "przyzanm" lub "mio"- to jeszcze nie potrafisz czytać ze zrozumieniem. Jaki postęp? Pisałem coś o tym - akceptacja nagości nie jest żadnym postępowym hasłem XXI wieku. Odrobina wiedzy nikomu jeszcze nie zaszkodziła :)
Co do "lepiej namalować wartościowy obraz" - sztuka ewoluuje właśnie przez eksperyment ;) Nie każdy jest udany - fakt - ale nie można się ograniczać :) Sztuka powinna być wyzwolona ;)
Oczywiście, Ty mi znów zarzucisz, że ten film to homo pornol, a ja jestem postępowcem. Tyle tylko, że ja już nie mówię stricte o filmie, a o podejściu do pewnych tematów. Co do postępu - patrz co napisałem wyżej ^^
Ale to jest twoja subiektywna opinia ze ten film to sztuka i ze sztuka ma byc wyzwolona. Jezeli to wyzwolenie polega na nazywaniu sztuka pornoli to dziekuje. Krucyfiks w moczu czy tym podobne instalacje sa moze sztuka dla ich tworcow i grupy amatorow tego rodzaju dzialanosci. Dla mnie jest to tylko dowod na to ze tacy tworcy nie maja nic cikeawego do powiedzenia wiec tworzac cos co wywola skandal zeby zaistniec w mediach a potem dorabiaja ideologie do swoeje ...tworczosci. O Shortbusie za kilka lat nikt nie bedzie pisal bo nie ma o czym.
Homosi i ich dzialanosc artystyczna toleruje ale ogladc niechce. Wlasciwie nie rozumiem dlaczego kazdy z nich musi glosno mowic o swojej odmiennej orientacji. Mnie nie obchodzi czy tworca jest homosiem czy biskeksem tylko interesuje mnie to co namalowal czy napisal.
No i taka odpowiedź mi się podoba - zrozumiała, wyważona i rzeczowa :)
Cóż - krucyfiks w moczu sam w sobie nie koniecznie musi być sztuką, natomiast umieszczony w odpowiednim miejscu i kontekście, może stać się potężnym symbolem - częścią sztuki ;) Np:
W historii o kimś kto poświęcił życie na szerzeniu wiary i po latach odkrywa, że został oszukany. Motyw krucyfiksu w moczy mógłby stać się wtedy symbolem jego buntu i bezradności ;)
Do czego zmierzam - do otwartości ;) Nie można niczego (tym bardziej tak naturalnych rzeczy jak nagość) przekreślać z góry i usuwać siłą z szeroko rozumianej sztuki ;) Jeżeli mi dokładnie pokazany seks w filmie przeszkadza, to nie dlatego że w ogóle jest, a raczej temu, że nie pasuje do wymowy całego filmu. I do takiego podejścia po prostu namawiam :)
"Naprawde nie rtozumiecie ze sa tacy ktorzy nie maja ochoty ogladac filmow o seksie homosiow???"
Ja rozumiem doskonale. Jednakże w opisie filmu jest napisane, że będą poruszane wątki gejowskie. Po co więc oglądałeś?
Ten film jest po prostu fatalny. Gdyby nie odważne sceny seksu, to nawet by się o nim nie mówiło, bo jest zupełnie o niczym i przedstawiony jest w sposób nieciekawy. Dialogi beznadziejne, postaci tak samo, historia napisana na kolanie przez zboczonego gimnazjalistę, marność, żałosne popłuczyny, twór filmopodobny.
A ocena na FW - 6,5? To jakiś żart. :)
Wszystko ładnie, ale nie do końca rozumiem jaki to ma związek z tematem :) Narzekam na ocenianie filmu tylko ze względu na nagość, a nie na wystawianie filmowi niskiej oceny :) To co napisałem, to polemika z pewną postawą, całkowicie od "Shortbusa" oderwana :)
Najlepiej to wyjaśni moja ocena filmu:
jest moim zdaniem słaby, ale nie dlatego, że pokazali kawałek mięsa :)
Hm... W porządku, rozumiem co masz myśli, ale się z tym do końca nie zgodzę.
Krytyka ludzi jest moim zdaniem uzasadniona, choćby i ze względu na te naturalistyczne sceny - mają do tego prawo. To jeden z elementów filmu, który też podlega ocenie. Wszyscy komentują pornografię zawartą w filmie, bo ona najbardziej rzuca się w oczy i ja się im nie dziwię, ciężko cokolwiek innego z tego filmu zapamiętać, bo on nic ze sobą nie niesie. Piszesz, że "na pierwszy plan wychodzi 'obrzydliwa nagość'", ale to nie oglądający ją wyciągają na pierwszy plan, uczynił to reżyser, bo gdyby tego nie zrobił, to o jego "dziele" by nikt nie usłyszał. Dawno nie widziałem tak złego filmu.
W filmie jest naprawdę duuuuużo seksu, zwłaszcza gejowskiego. Wiadomo, że świat kręci się wokół seksu, ale w tym filmie chodzi też o coś więcej:o to, co przez seks chcą nam powiedzieć o sobie bohaterowie. Ich dramaty, historie, przeżycia, wspomnienia, traumy: to wszystko co mają w środku i co czyni ich takimi jakimi są. Nie wystarczy tylko dziki seks do bycia szczęśliwym - trzeba być w pełni scaloną jednostką, żeby móc się uśmiechać.
Mam bardzo podobne obserwacje. Przede wszystkim - trochę zabawna sprawa, film wzbudza tak potężne kontrowersje, a w gruncie rzeczy jest to niezły, prościutki w odbiorze film z dość klarownym przesłaniem, które ma charakter zdecydowanie niezależny od orientacji seksualnej odbiorcy.
Niewątpliwie może drażnić przesadny patos, szczególnie pod koniec filmu. Początkowo film ma dość lekki wymiar (genialna wymiana zdań pomiędzy Sian i jej "klientem"), sporo błyskotliwych dialogów (komentarze dotyczące projekcji filmu w klubie - "widzisz, im film nudniejszy, tym częściej uważają, że jest inteligentny" - naprawdę się przy tym nie uśmiechnęliście?), akcja płynie w sposób naturalny, ale niestety potem nadchodzi moment wzniosłych zdań, przedłużanych scen i pewnego popadania w autoparodię (główna bohaterka dostaje w końcu orgazmu, w Nowym Jorku zapalają się światła... za tak toporną "symbolikę" powinni biczować w szkołach filmowych).
Odnośnie kontrowersyjnych scen - ciężko sobie wyobrazić film z takim przesłaniem bez nich. ; ) Mitchell przez cały film chce przekonać widza, że seksualność to rzecz absolutnie naturalna - zarówno w warstwie hetero czy homo. Tłumiona seksualność rodzi frustracje, które odbijają się na życiu całego społeczeństwa. Truizm? A jednak poruszany w kinie tak rzadko. Też bawi mnie zawsze "orgia oburzenia" po tego typu filmach - zabawne, że mało komu przeszkadza kino sensacyjne, w którym główni bohaterowie bez mrugnięcia okiem zabijają 70, 80 osób na film. Zabieranie życia nie obrusza obrońców życia, a obruszają ich sceny seksu, który - jakby nie patrzeć - do życia prowadzi. ; )
Niewątpliwie, mimo wielu wad (koszmarnie męczący patos, łopatologia, momentami kiepskie aktorstwo), film "coś" w sobie ma, drażni, nie daje o sobie zapomnieć i w sumie ciężko ocenić go w skali ocen, bo myślę, że zapadnie mi w pamięci na dłużej niż wiele bardziej ugładzonych filmów, które ocenia się na filmwebowe 7.