Po obejrzeniu tego filmu po raz pierwszy byłam strasznie zawiedziona... dopiero gdy w
domku obejrzałam go po jakims czasie zrozumiałam sens i przesłanie... nie chodziło o to by
się pośmiać (bo i też), albo żeby się denerwować. sens leżał w tym aby potrafić docenić to,
co się MA! Shrekowi nie podobało się to, ze ma rodzinę i obowiązki ale prawde mowiąc
90% osób marzy aby spotkało ich takie szczęście. Smiesznych momentów nie było za wiele
(ja nie poddam się, urodze to dziecko, albo pacanek niesłości - przy tym akurat 'lałam') film
ten pomógł mi zrozumiec ze tyle mam... a tego nie doceniam! dziękuje scenarzyście....