"Shrek Forever" bardzo się różnił klimatem od poprzednich części "Shreka". Gagów było mało i nawet nasz wspaniały Osioł się tym razem nie popisał. Moim zdaniem najlepiej wypadł tutaj mój kochany Puszek Okruszek (tudzież Kot w Butach, jak kto woli), chociaż trochę żałuję, że się tak spaa...lił słońcem xD. W sumie zaśmiałam się na filmie jakieś 3, może 4 razy. Mimo to uważam, że najgorszy nie był. W każdym razie na pewno lepszy od trzeciej części. Pamiętam tylko, że Trójką byłam bardzo zawiedziona i poza tym nic już z niej nie pamiętam, a to zły znak.
Z jednej strony żałuję, że "Shrek Forever" jest już ostatnią częścią, bo jestem chyba największą fanką "Shreka" na świecie (mam 18 lat, jakby co xD), ale z drugiej strony doskonale zdaję sobie sprawę, że każda kolejna część tego filmu byłaby coraz gorsza. W każdym razie pierwsza część "Shreka", a już w szczególności druga, zrobiły na mnie tak piorunujące wrażenie, że choćby nawet miało powstać jeszcze 500 nieudanych części, to ja i tak zawsze będę wiernie kochać Shreka, Fionę, Osła i Kotka w Butach :)