W każdym azjatyckim (azjatycko-podobnym) horrorze znajdziemy dziewczynę/dziewczynkę/dziecko, która została/zostało skrzywdzona(e) w
przeszłości. Wyłania się ze ścian, telewizorów, zlewozmywaków, łazi jak
połamane i wydaje dziwne dźwięki. Oczywiście by je "pokonać", to trzeba
rozwiązać tajemnicę z przeszłości, itd. itp. W kółko to samo, już mi
się niedobrze robi od tych azjatyckich/azjatycko-podobnych horrorów :f
Dla mnie to największe zalety azjatyckich horrorów :D
Nie widziałem jeszcze Shutter'a ale jestem napalony jak Arab na kurs pilotażu po Ring'u i Grudge'u. Nie widziałem jeszcze horroru tzw na '9' ale Azjatyckim do tego najbliżej !! :)
To lepiej sprawdź jak najszybciej ;) Shutter chyba jest minimalnie lepszy od tych dwóch, które wymieniłeś.
Chyba fizycznie nie możliwe jest zobaczenie WSZYSTKICH ale widziałem sporo i na podstawie tego jestem w stanie stwierdzić, że najbardziej się bałem na Azjatyckich. Oczywiście nie liczę takich arcydzieł jak saga 'Obcy' bądź 'Lśnienie' bo w tym momencie mówimy o strachu w sensie podskoku albo małym przyspieszeniu pulsu.
Oglądałam sporo azjatyckich horrorów i powiem szczerze,że ten akurat najbardziej mnie poruszył naprawdę godny polecenia. Momentami wciska w fotel i powoduje ciarki.
Podpisuje się pod postem powyżej. Kawał dobrego horroru z mocną fabułą i wyskokowymi momentami POLECAM ! :D
Może gdybym wcześniej X-razy w filmach nie widział motywu poskręcanej, łażącej po ścianach dziewczyny(ki), to może i by mnie zachwycił. Poza tym to chyba za dużo horrorów się już naoglądałem, bo ostatnio żaden nie potrafi mnie "zadowolić" (nie mówiąc o zachwycie, czy... przerażeniu)
To tak jak w książkach S. Kinga - często powtarza się motyw chłopca i pisarza. I co z tego? King w dalszym ciągu zachwyca.
Shutter w tajlandzkim wykonaniu jest milion razy lepszy od wykonania hamerykańskiego.
Zarówno King jak i oryginalne wersje horrorów (w tym wypadku Japońskie) wymiatają, STOP JAWNYM PLAGIATOM !!