Jestem w klasie maturalnej wczoraj ogladalismy ten film na lekcji jezyka polskiego... W sali nie bylo glosno wszyscy ogladali film ( ze wzgledu na grozna nauczycielke) takze udalo mi sie skupic ... I musze przyznac ze film totalne dno... Fabula strasznie nudzi i moim zdaniem motywy biblijne zostaly w idiotyczny sposob przedstawione.
Order, nie rozumiem jak mogłeś z siebie uczynić adresata mojej wypowiedzi.
Pisałem do Filozofa, bo widzę, że jest osobą, z którą można poprowadzić konstruktywną dyskusję. Ludzie tacy jak Ty sprawiają, że z forum filmowego robi się bełkotliwa masówka. Jedyną inicjatywa z Twojej strony była sugestia zwrócenia uwagi na tytuł. A ja Ci powiem, że w przypadku tego filmu jest to najmniej istotna kwestia. Jaki pożytek miałby Bergman z takiego odbiorcy, jak Ty? Swoją drogą pan Ingmar też nie był wielkim artystą. Jego "dramaty filmowe" są zbyt literackie, jak na dzieła filmowe i zbyt kiepskie, aby mogły zaistnieć jako dramaty literackie czy teatralne. Jego sława wzięła się stąd, że posłużył się tak młodym środkiem wyrazy, jakim jest kino. W tym jego wielkość. Przeniósł Strindberga na ekran (nie dorównując mu do pięt)i tyle.
Do Filozofa: dziwo mnie, że słowa nie rzekłeś na temat kontekstu filozoficznego "Siódmej pieczęci".
"To jest straszne ,że w każdej chwili mozemy umrzeć(musimy umrzeć) a nawet nie wiemy czy Bóg istnieje ,a co jeśli nie istnieje ,co jeśli całe życie poświęciliśmy dla Niego ,a po życiu nie ma nic?
Takie przemyślenia powinny Ci towarzyszyć ,ale wolisz widocznie Zmierzch."
Order, i to jest to, co "wyniosłeś" z filmu?
Do takich samych przemyśleń doszedł Jons jak spojrzał na trupa. Albo on był tak inteligentny, że dostrzegł w zwłokach to, na co Ty potrzebujesz bogatego w motywy i symbole dzieła filmowego, albo Ty jesteś na tyle niewytrawnym odbiorcą, że nie widzisz w "Siódmej pieczęci" niczego więcej. Takimi spostrzeżeniami ubliżasz filmowi i ludziom, którzy wysoko go cenią.
Zresztą nie mam czsu tłumaczyć idiotom(w tym przypadku założycielce wątku) dlaczego itiotami są.
To co powiedziałem jest głównym motywem filmu i wcale nie mówiłem ,że nie ma inych motywów.
Sory, ale akurat mówienie, że Bergman nie był wielkim artystą jest trochę zabawne.
...żal mi cię, gościu.
Ale jesteś jeszcze młody więc życzę ci, żebyś - zanim zaczniesz się popisywać ile zrozumiałeś z filmów - zrozumiał najpierw jak czerpać przyjemność z ich oglądania.
Jak mogłem?
No mogłem bo pisałeś to pod moim postem.
I nie mów mi co z filmu wyniosłem ,bo mnie to zaczyna powol wkurzać.
A z filmu wyniosłeś rzeczywiście niewiele jak na osobę, która "zna biblię lepiej od wszystkich księży razem wziętych";)
Z pewnością takie perły światowego kina jak "Klątwa 3" czy "Statek Miłości" są lepsze od gniota Bergmana pt. "Siódma Pieczęć"...ha, ha. Ludzie już chyba do cna zapomnieli co to dobry film. Uważam że jeżeli ktoś nie dorósł do Bergmana, a zatrzymał się na Klątwach nie powinien się w ogóle brać za takie kino i wystawiać potem oceny 1 zaniżającą średnią.
Zupełnie tak jak walnięte fanki zmierzchu, które bez opamiętania dają 10 i filmowi i pseudo-aktorom którzy tam grają. Po prostu smutny trend na FW.
wszyscy co napisali coś w tym temacie to idioci filmweb to portal debilnych dzieci dzieci oceniają,wszyscy to wiezą pogódzcie sie z tym i jedzcie gówno na poznańskich śmietnikach a polacy są żałośni ogladają w telewizji klan i mode na sukces oglądają żałosne propagandowe wiadomości powiedzą w nich w oszukanej ankiecie tusk ma 50% poparcia o głosujcie na niego bedzie prezydentem i będzie opowiadał betony jak zwykle
lol świetny artykuł dodam coś od siebie:
Generalnie nienawidze polaków, potrafią tylko smiac sie z każdego ze wszystkich a sami są hipokrytami, rządze światem i mam karwa dużo do gadania w tej sprawie, tuska bym za karwił, niech sie sam betonuje w skale kaukazu i jastrząb bedzie mu wydłubywał wazeline z d upy...
o nie forumowiczu, nie zgodzę się. wlasnie obejrzałem ten film i mam do ciebie pytanie? dlaczego twierdzisz ze to takie arcydzielo? mam na to dwie teorie: albo dlatego ze bergman ma wysoką ocenę jako reżyser i ty widząc jeden z jego filmow podniecasz sie i górować nad fanami "zmierzchu" albo jesteś osoba ktora wsrod znajomych zacznie opowiadac o bergmanie chcac zaimponować tym płci przeciwnej i pokazac jaki to jestes ynteligentny. ze swoimi teoriami przypominasz osobę ktora w tramwaju siedzi i czyta ksiązke, tzn udaje że ją czyta bo jak sie mozna skupić w takim hałasie i scisku..ale grunt zeby ktos to widzal i myslal ze jestes zajebiscie oczytany..ale wiesz co? tak naprawde niczym sie nie roznisz od fanow statku milosci, no moze tylko tym ze jeszcze do tego nie dorosles i dopiero pozniej jak zaczniesz zdawac sobie sprawe ze swojej seksualnosci dowiesz sie ze jestes ped*łem
Ja czytam książki w autobusie. To jest wykonalne! :-)
Czemu każda dyskusja na temat dowolnego filmu na tym portalu musi kończyć się podwórkową pyskówką z nieśmiertelnymi: "nie dorosłeś do tego filmu", oraz "bo ty jesteś fanem Zmierzchu/American Pie"? Wiele takich tyrad już przeczytałam i jedno mogę polecić forumowiczom: wrzućcie "se" na luz, bo dostaniecie wrzodów.
P.S. lapkaKot! Z całym szacunkiem - ale z ciebie buc! Obnosisz się ze swoją domniemaną wiedzą na temat filmu i szybujesz nad wypowiedziami zwykłych szaraczków jak papierowy anioł stróż, ale sam nie dodałeś ani jednego konkretu do dyskusji.
Ukochana Szekspira! Jeśli czasami śledzisz tutejsze fora, powinnaś wiedzieć, że dla własnego bezpieczeństwa nie miesza się z błotem filmów uznanych za wybitne - wiem, bo kiedyś popełniłam ten błąd. A kiedy już to robisz, to przynajmniej nie podkładaj się tak otwarcie oponentom, pisząc o maturze, wrednej nauczycielce i języku polskim. To dyskredytuje w dyskusji.
Order! W zasadzie popieram Twoje stanowisko, dlatego dla wspólnego dobra proszę: panuj nad jęzorem...
Oj, dzieci, dzieci... Przecież to tylko filmy!
"Marsjanie atakują Tima Burtona 1/10! Nie komentuje w ogóle... "
uwielbiam Burtona, ale Marsjanie Atakują, są akurat szmirą jakich mało i chyba Tima meeega poniosło. Szkoda kasy na taki syf...
a Zmierzch, to ... tylko film dla nastolatków.. nastolatki.. bleh :D
Hmm, ja dziś jestem po tym filmie. Co prawda kopia była fatalna, ale mimo to nie powiem żeby film mnie urzekł. Ma swoje przesłanie itd. ale po pierwsze jest przerysowany nieco. Poza tym sama fabuła jest po prostu nudna, nie budzi u widza ciekawości co będzie dalej(przynajmniej u mnie).
Akurat przed seansem oglądałem 12 gniewnych ludzi i choć jest zrobiony w formie o wiele skromniej to ogląda się go o wiele ciekawiej, bo czuję się intrygę, zagadkę, problem kary śmierci etc. Tutaj... nic nie czułem. Niby film ma dawać do myślenia, ale jakiś taki hmmm sztuczny, obcy wobec współczesnego odbiorcy, że nie można się wczuć.
Zapewne zatem jestem regularnym zjadaczem popcornu skoro nie jaram się Bergmanem, fanem American Pie i w ogóle akysz stąd, nie znam się wysokiej na kulturze ;)
po części się z Tobą zgadzam. mi również ten film (mimo , że autorstwa Bergmana) nie przypadł do gustu. A Wy ludzie, wielcy krytycy,zrozumcie, że każdy ma prawo do własnej opinii. i dlaczego dziewczyna miałaby nie zdać matury? jałowa dyskusja...
Jak to dlaczego nie miałaby zdać matury? Może dlatego, że pisze jakieś dyrdymały o tym, że film jest nudny a motywy Biblijne przedstawione w głupi sposób, po czym stwierdza, że jest wierzącą katoliczką i to wszystko co w filmie było przedstawione to właściwie problemy dnia codziennego. No bez przesady, musi być albo genialna albo lekko nierozgarnięta. Wystarczy spojrzeć na jej oceny innych filmów (o czym już wcześniej wspominałem) żeby się przekonać, że to raczej geniusz nie jest. Można mieć własne zdanie itd., ale krytykowanie filmu, bo się go nie zrozumiało jest absurdem. Przepraszam za taki atak, ale już mi brakuje słów. Tak jak powiedziała moja nauczycielka od polskiego: "Proszę Państwa! Wielki film Bergmana! Chociaż właściwie, jakikolwiek film Bergmana uważam za "Wielki film Bergmana"". I to nie ze względu przecież na nazwisko to powiedziała, Bergman kręcił filmy tak głębokie, niesamowite i przepiękne pod względem artystycznym, iż do podważenia co najmniej, co najmniej! wielkiej wartości artystycznej trzeba być wielkim umysłem i wiedzą.
"Na przykład wielkim mistrzem, o którym ciągle się czytało, pisało i brzęczało, był niejaki Ingmar Bergman, szwedzki reżyser, który nakręcił ze czterdzieści filmów. Nie było roku, żeby dwóch rzeczy nie natłukł. Dziś, kiedy się ogląda te jego kawałki, to szczęka opada. Jakie to puste! Nic tam nie ma. To jest drętwy teatr, który nawet jako teatr jest lichy. Podejście, że film jest sztuką, spowodowało, że szanowano tylko jego wybrane elementy".
A tak o Bergmanie mówił Zygmunt Kałużyński. Z całym szacunkiem dla Twojej "nauczycielki od polskiego".
A wychwalanie filmu, bo się go nie zrozumiało nie jest absurdem?
Sugerujesz, że ja go nie zrozumiałem, albo Ona go nie zrozumiała? Wybacz, ale to jest już bezczelność, zaczynam powątpiewać w Twoją inteligencję.
słuchajcie, ja staję w obronie ponieważ w mojej opinii sensowna dyskusja o filmie kończy sie w momencie, gdy wykracza ona poza sferę samego dzieła, a zaczyna dotyczyć bezpośrednio danej osoby. ale nieważne...;)
Kpię sobie z inteligencji. Twoja analiza filmu pokazała, że zrozumiałeś niewiele. Nie wiem jak jest z "nauczycielką od polskiego", która zapewne jest dla Ciebie autorytetem, podobnie jak Bergman. Tylko zastanów się na ile to uwielbienie autorytetów jest ślepą idolatrią, a na ile obiektywną oceną rzeczywistych kompetencji obu podmiotów. Bergman jako twórca "Siódmej pieczęci" jest tylko epigonem egzystencjalistów. Za to duży minus dla niego.
A ty Kałużyńskiego się słuchasz(żal). Nie od dziś wiadomo, że był antyklerykalny więc oczywistym jest, że Siódma Pieczęć to dla niego teatr najniższych lotów. Zresztą tak samo było z filmami Kieślowskiego i innymi, które mu się nie podobały, bo nie były wystarczająco PRL-owskie (bez obrazy, ale chyba nikt go nie lubił). Dla mnie twoja opinia się nie liczy, jest zbyt mało konstruktywna i opierasz ją jeszcze na opinii kogoś kto jechał po prawie wszystkich polskich filmach, nawet gdyby polacy zrobili Pulp Fiction to napisałby, że to pseudointelektualne gó**o. Zresztą przeceniasz możliwości Ukochanej jej nie chodziło o to w jaki sposób zostały ukazane motywy Biblijne, po prostu jest zbyt pusta żeby sama zrozumieć o co jej chodzi. Nawet jak Filozof napisał interpretacje, (może nie jest ona doskonała, ale przecież referatu na dwie strony A4 pisać nie będzie i tak się chłopak napisał sporo) to ty już na niego wsiadasz z tym swoim wielce ważnym Kałużyńskim i jedziesz jeszcze po jego polonistce. Dla Ukochanej najlepszym ukazaniem motywów z Biblii byłoby chyba: wampiry które nie mogą umrzeć a chcą, bo są emo i mają puder na twarzy. Co prowadzi do tego że muszą grać ze śmiercią w arcytrudną grę: klasy. Jak przegrają to żyją dalej. Jednak na końcu wszystko jest super, wampiry umierają i tańczą ze śmiercią, która okazuje się być cycatą blondyną. Oczywiście wszystko do muzyki Lady GaGa pt. "Klasy Face". A i puder znika. Idealny dla niej film. A co do samej Siódmej pieczęci jak Order(znowu się na niego powołuję, shit), nie mam jej zamiaru jej interpretować dla jakiejś mhroczno-rhóżowej damulki nie tyle, że bez gustu ile bez jakiejkolwiek "zaplecza intelektualnego" już i tak Filozof wiele dla niej zrobił. Ja tylko chciałem ci uświadomić, że w swoich komentarzach zgubiłeś gdzieś sens tego co piszesz, że Kałużyński jechał prawie po wszystkim co się ruszało a Ukochana nie ma jakichkolwiek możliwości zagłębienia się w to dzieło i predyspozycji do pisania o czymś o czym pojęcia nawet nie ma. Rozpisałem się, ale mnie zirytowałeś lapokota.
lapkaKot ,proszę cie ,napisałeś (bądź nie) interpretacje filmu Bergmana i sądzisz ,że tylko ty ten film rozumiesz.
Skoro napisałeś jakąś prace to podziel sie nią z nami ,czekamy.
I te "trudne" słowa możeszsobie wsadzić sam wiesz gdzie.
Ja założycielki tematu nie obraziłem ,ale skarciłem a różnica jest spora.
Bliżej mi do personalizmu niż do komunizmu, a i jestem katolikiem z krwi i kości. Nie lubię Kałużyńskiego, użyłem jego nazwiska jako figury retorycznej, ponieważ był on wybitnym krytykiem i znalazł wady w filmach Bergmana. "Siódma pieczęć" jest jednym z moich ulubionych filmów. Jako "prawnuk" Szestowa kpię sobie z inteligencji, więc mogę być dla Was nawet pseudointeligentem (słowo zaczerpnięte z nowomowy propagandowej). Stawiam człowieka wyżej niż sztukę jakiejkolwiek jakości, dlatego uraziło mnie nazywanie kogoś pustakiem i głupkiem. Jak się okazało, obrona idola stała się dla Was ważniejsza od szacunku dla drugiej osoby, wbrew przesłaniu "Siódmej pieczęci", co może świadczyć o tym, że filmu rzeczywiście nie zrozumieliście. Bergman nie po to robił filmy, żeby stały się dla odbiorcy gratką intelektualną, ale po to, żeby wpływały na zmianę jego życia. Podaję link do kilku słów z mojej strony na temat filmu:
http://www.filmweb.pl/topic/848296/Lekkie+rozczarowanie.html
Filozofie, jako "filozof" powinieneś wiedzieć, że zło moralne jakiego się dopuszczasz przynosi hańbę "miłującym mądrość".
Tak naprawdę o samym filmie napisałeś tylko to ,że jest w nim motyw poświęcenia się dla innych.
Ja bym to zanegował jako faktyczny i jedyny morał filmu.
W Bibli pisze ,że Baranek jest godzien wziąć moc ,bogactwo ,mądrość ,siłę ,cześć ,chwałę i błogosławieństwo.
O ile to siódme i ostatnie odnosi się do otwarcia siódmej z pieczęci można uznać ,że koniec świata jest błogosławieństwem (dla ludzi wierzących oczywiście).
Skoro Bergman nadał filmowi traktującemu w dużej mierze o śmierci "Siódma pieczęć" (a chciało by się powiedzieć "Otwarcie Siódmej pieczęci" (za samo otwarcie jej można uznać pojawienie się śmierci ,kiedy ta przychodzi nastaje cisza ,początkowo uznałem to za zabieg estetyczny jednak później studiując fragmenty Apokalipsy św. Jana wyczytałem ,że po otwarciu siódmej nastała w niebie cisza na pół godziny)).
Śmierć może być błogosławieństwem dla człowieka znużonego czekaniem na znak od Boga bo nawet rozczarowanie (a właściwie pustka) jest lepsze od ciągłego oczekiwania.
Antonius ratuje rodzinę przed czymś co i tak musi nadejść (i sam doskonale o tym wie) więc jaki pożytek ma ta ofiara?
Z drugiej strony jeśli Bergman nazywał ludzi głoszących podobne teorie wysłannikami szatana dlaczego miałby stworzyć film o takim wydźwięku?
Trudno tu wyciągnąć jedyną słuszną interpretacje i odgadnąć co autor miał na myśli.
Trzeba nadmienić, że Bergman nie był wierzącym człowiekiem, nie był chrześcijaninem. Nie zrobił filmu w duchu religijnym, lecz egzystencjalistycznym. Apokalipsa posłużyła mu wyłącznie jako pomost pomiędzy czasami średniowiecznej epidemii dżumy, a okresem, w którym powstał film (kilka lat po wojnie). Jest pewna analogia pomiędzy tymi wydarzeniami. U Bergmana nie ma mowy o żadnym Baranku.
Ofiara Antoniusa ma pożytek dwojaki: uratowanie rodziny przynosi możliwość realizacji wytyczonych przez nich celów, a podstawowym celem jest wychowanie Mikaela, który ma zostać rycerzem (jak walczący ze złem Michał Archanioł); decyzja, którą podjął Block jest pożytkiem także dla niego, ponieważ doszedł dzięki temu do pewnych wniosków - ofiara jest sposobem na uporanie się ze śmiercią, nieważne na jak długo Antonius przedłużył życie kuglarzom, ważne, że czas, który dzięki rycerzowi zyskali upłynie im na chwilach pełnych szczęścia.
Bergman nazwał Sartre'a wysłannikiem szatana z konkretnego powodu - nie dał on odpowiedzi na problem uporania się człowieka z jego egzystencją. Bergman w swoim filmie dał odpowiedź, którą stała się ofiara - dlatego uważam, że jest to główny, faktyczny i jedyny morał. Block zdaje się mówić: nie wiemy czy Bóg istnieje, za to istnienie drugiego człowieka jest pewnikiem, skupmy się na tym pewniku. W interpretacjach nie chodzi o "odgadnięcie, co autor miał na myśli".
Widzę, że ktoś rzucił hasło, iż film był dnem. I tak dla mnie bezcelowe są dyskusje na temat tego czy film jest super, czy konkretne dno. Nie da się tego ocenić jakoś uniwersalnie. Na przykład mi się bardzo podobał ten film (chyba dlatego, że lubię takie filmy z symboliką), ale to moja opinia. Rozumiem ludzi którym się nie podobał, gdyż na taki film trzeba mieć dobry nastrój do myślenia symbolicznego. Ja też lubię od czasu do czasu obejrzeć coś lekkiego. Nie widzę sensu mówienia o kimś, że jest "głupi", ponieważ nie podobał mu się film. Nie wiem... Niech ktoś mnie poprawi jeżeli coś mówię bezsensownego.
Ależ się ubawiłem czytając wasze komentarze :D
A mi się film kompletnie nie podobał jak go widziałem pierwszy raz, dopiero za drugim razem coś mnie tchnęło, no i wylądował w mojej maturalnej bibliografi :P
A kto wie dlaczego Słowacki wzbudza w nas zachwyt i miłość? :D
Gombrowiczem w nas rzucasz?! Przecież my Biblię lepiej od papieża znamy!!! A na serio, no to nie każdy musi się Słowackim czy Bergmanem zachwycać, ale żeby chociaż żeby wiedział za co ich twórczości nie lubi. Osobiście Słowacki mnie nudzi, męczy i nie odpowiadają mi te jego "poglądy", oprócz Balladyny, ale to takie Szekspirowskie było (no i ten suspens:D).
Gdyby osoba krytykująca dzieło wiedziała, dlaczego go nie lubi, to by najprawdopodobniej.. je polubiała. Problem jest w niewiedzy czy braku chęci do zrozumienia filmu albo po prostu sennym nastroju w czasie oglądania i nie powinno to nikomu uwłaczać. A bez zastanowienia i jakiejś głębszej analizy film rzeczywiście może wydawać się nudy, nie powala on raczej formą, chociaż jak dla mnie znajdzie się w nim parę kultowych pod tym względem scen. Ciężko mi ocenić reżysera po dwóch filmach jakie widziałem, a widziałem jeszcze "poziomki", które właściwie nie zrobiły na mnie większego wrażenia (pewno dlatego, że byłem senny i to nie pozwoliło mi docenić Wielkiej Wielkości Wielkieo Twórcy!:D) Cholera! Co mnie obchodzi jak ogromniasty jest Bergman, staram się oceniać poszczególne dzieło, a nie reżysera, który mógłby być akurat uskrzydlony (np. Jak Fortuna:P), a tak to tworzyć same gnioty.. noo.. może trochę przesadzam:P A co do Słowackiego to mi wisi i dynda, gdyż w LO raczej się za lektury nie brałem i nawet nie pamiętam/znam jego "poglądów". Umysł ścisły jestem i tyle haha:P Gombrowicza zresztą też nie czytałem, chociaż jego "idee" całkiem do mnie przemawiają. A powyższa dyskusja mnie rozbawiła, bo pokazuje jak ludzie się zagryzają, o to kto jest Inteligentniejszy :P
włączę się do dyskusji bo czemu by nie.
1. nie rozumiem dlaczego rzuciliście się jak sępy na mięso na biedną dziewczynę, która powiedziała, że film jej się nie podoba. Przecież ma prawo jej się nie podobać i bez zrozumienia treści. Wystarczy, że dla niej forma jest nieprzyswajalna i automatycznie odrzuca od ukrytych treści.
2. haha, wspaniałe kłótnie o na temat interpretacji. A ja mam pogląd, który przejąłem od Beksińskiego, że "sztukę czujemy organicznie" i zarówno Słowacki jak i Bergman mają prawo się nie podobać bez podawania przyczyn. Po prostu ich twórczość nie działa na danego odbiorcę.
3. Słowacki jak i cały romantyzm jest tragedią!
(ja oceniłem film na 9/10. Treść głęboka, wspaniałe kadry i gra aktorska.)
1.Gdyż to była żałosna wypowiedź, osobiście nie kłóciłem się z nią (za bardzo), ale ta "głópota" mnie dobiła. Między 3 a 1 jest jednak różnica. Film może się nie podobać, bo czemu by nie: te ciągłe przejścia między komediom a dramatem, realizmem a fantastyką, mogą męczyć co po niektórych widzów.
2. Interpretacje mogą być różne, różne spojrzenia na film, a co za tym idzie dyskusje o nim, które dają głębsze przemyślenia.
3. "Słowacki jak i cały romantyzm jest tragedią! "... z tym się zgodzę (oprócz Balladyny).
Zgadzam się z autorką tematu, że film jest nudny. Również oglądaliśmy go w szkole i tak na prawdę ledwo usiedziałem w miejscu (tak jak 90% osób w klasie). Rozumiem, że to klasyk itd. ale nie potrafię o tym filmie powiedzieć nic dobrego..
A ja powiem Ukochanej Szekspira tyle, że tenże był homoseksualistą. I jak ktoś wcześniej napisał-konstruktywna dyskusja kończy się tam, gdzie zaczynają się personalne wycieczki, ale w ostatniej wypowiedzi Filozofa odnajduję dużo prawdy :) To tyle, dziękuję.
Nikt nie ma pewności co do orientacji seksualnej Szekspira, nie rozumiem dlaczego należałoby przyjmować, że jego homoseksualizm był faktem.
Hmm sorry ale w klasie maturalnej też bym gówno zrozumiała z tego filmu. Polecam gorąco obejrzeć jeszcze raz za kilka lat :)
ps z jakiej paki oglądaliście 7 pieczęć na polskim? Do jakiego okresu/tematu to się odnosiło bo mnie to ciekawi?
Ostatnio mój kuzyn w 1 gimnazjum oglądał Dzień świra. Nie wiem jaki jest cel szkół w takim działaniu, chyba zniechęcić kwiat tego kraju do sztuki. Innego nie widzę.
Święte słowa. Mało jest tych "przedwcześnie dojrzałych" którzy zrozumieją takie filmy w tym wieku, a nawet jeśli - rzeczy oglądnięte w szkole, na przymus praktycznie zawsze traktuje się niepoważnie lub wręcz wrogo. To co nie jest nam zasugerowane/polecone, lub odkryte przez nas, a jest nam narzucone wzbudza mimowolny bunt. Szkoły odpychają młodzież od sztuki.